Artur Boruc

Artur Boruc o Legii, Luquinhasie, książce i DNA

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: Legia.Net

23.07.2021 22:15

(akt. 24.07.2021 13:18)

Bramkarz Legii Warszawa, Artur Boruc, był gościem podcastu "Leśnodorski i Żurnalista w trójkącie towarzyskim". Golkiper "Wojskowych" odniósł się do wielu ciekawych kwestii. Więcej poniżej.

O boksie i innych dyscyplinach sportu

- Od czasu do czasu boksuję, jestem też fanem. Czy umiem - w razie czego - przyłożyć? Chyba gazę do rany (śmiech). Kto stał się moim idolem jak Andrzej Fonfara przestał boksować? Nadal jest nim Andrzej. Zdarza się, że wybiorę się na jakieś walki czy nawet całe gale, ale niekoniecznie pięściarskie. Jak jakiś kolega gdzieś walczy, to się wybieram. Inne sporty? Czasem obejrzę koszykówkę, chociaż ostatnio nie było kiedy. NBA trochę nie dojechała w tym roku. Czy będę coś robił w sporcie, jak przestanę grać w piłkę? Na dziś nie jestem w stanie powiedzieć czy tak, czy nie. Ale chciałbym odpocząć zupełnie. Może nie zupełnie od sportu, tylko po prostu od piłki.

O uprawianiu sportu i braku dni wolnych w futbolu

- Sport bardzo mocno uczy pokory i – w jakimś sensie – życia. Obierasz cele i nakreślasz siebie, na podstawie tego buduje się twój charakter. Czy sport mnie zmienił? Uważam, że tak. Na początku starałem się być autentyczny, robiłem to, co myślałem. Potem jakby to powiedzieć zgrałem się z głową. Czy jestem leniuchem? Tak. Ale nieważne jak wielkim jesteś leniem... jeśli coś ci wychodzi, to mimo wszystko przywiązujesz wagę do tego, co robisz czy jak się odżywiasz i co mówisz publicznie.

- W piłce nożnej nie ma dni wolnych na leniuchowanie? Ostatnio nie. Tym bardziej, jeśli grafik jest mocno obłożony, a mecze są co trzy dni. Wbrew pozorom takiego natłoku spotkań nie było w sezonie koranowirusowym, mocno skondensowanym. Może dlatego, że nie było kibiców na trybunach i miało się wrażenie, że rozgrywane są mecze towarzyskie co parę dni.

O książce i zarabianiu

- Czy napiszę kiedyś książkę? Piszę ją już od trzech lat. Ale to będzie moje wydanie. Sam to robię. Miałem taki pomysł na początku, by ktoś ułatwił mi zadanie i spisał moje myśli. Takie spotkania kończyły się jednak alkoholowo, nie do końca tak, jak sobie tego życzyłem. Dlatego piszę sam, wydaje mi się, że to najlepsze rozwiązanie. Nie będę w tej książce bardzo kontrowersyjny. Chciałbym opowiedzieć o tym, co mi życie pokazało. Będzie też trochę anegdot.

- Czy więcej zarobiłem poza piłką czy w piłce? Poza piłką. Od początku przygody z futbolem każdy z nas powinien pamiętać, że po skończeniu kariery zostanie jeszcze, mam nadzieję, z sześćdziesiąt lat życia. Niestety piłkarze zdają sobie z tego sprawę za późno, gdy przychodzi moment rozstania z piłką. Miałem to szczęście, że dostałem od życia z liścia - chwilę po tym jak byłem w Fiorentinie, miałem 30-32 lata, nie miałem klubu i możliwości aby się wykazać. Wtedy zacząłem myśleć o tym, co będzie ze mną, jak skończę za kilka lat karierę. Czy do etapu Fiorentiny żyłem z dnia na dzień, a później zacząłem oszczędzać? Nie, nie. Całe szczęście nigdy tak nie było. nigdy nie poczułem takiego ciśnienia.

O Luquinhasie i Mladenoviciu

- Luquinhas… Ma charakter, na który wpływ z pewnością miało środowisko w jakim się wychował. A charakter ma wpływ na to, jakim się jest piłkarzem. Czesław Michniewicz mu pomógł, dał mu więcej swobody. Wcześniej wszyscy próbowali wsadzać w jakieś ramy. Choć nawet w tych ramach dobrze sobie radził. W tym sezonie wygląda bardzo dobrze. Byłem zdziwiony jak go zobaczyłem, że wciąż gra w Polsce.

- Jak wytrzymuję z Mladenoviciem? Czy wytrzymuję dlatego, że Michniewicz przesunął go wyżej? Nie, mam wrażenie, że lepiej wygląda jako obrońca w tym sezonie. Wraca się, zdarzyło mu się skoczyć do głowy. Dużo lepiej wygląda.

O inwestycji w kryptowaluty

- Od kiedy w to inwestuję? Od kilku miesięcy. Może nie mam jakiejś wielkiej wiedzy na ten temat, ale uczę się tego. Jeśli ktoś lubi chodzić do kasyna, to kryptowaluty powinien odpuścić. Tutaj jest bardzo jasny obraz tego, w co się inwestuje. Czy zajmuję się tym codziennie? Raczej od czasu do czasu. Spoglądam na ruchy i zachowania kursów, jestem cierpliwy. To ciekawy temat. Myślę, że będzie to coraz bardziej popularne, że będziemy w to brnąć.

O meczu z Florą i odzywaniu się w przerwie spotkań

- Czy mam kontakt z młodymi zawodnikami? Tak, dość łatwo nawiązuję z nimi kontakt. Czy się mnie boją? Nie chcę mi się wierzyć, że ktoś się mnie boi. (…) Jeśli ktoś jest zdecydowany na to, żeby rozmawiać ze mną szczerze i w miarę konstruktywnie, to nie powinien mieć żadnych oporów. Czy czuję, że na boisku czasem się mnie boją? Może nie tyle boją, co czują respekt. Ale kluczowe jest to, że dalej dobrze bronię, to jest to mój największy atut. Czy w sporcie drużynowym jest trudniej gdy nie ma lidera? Dało się to zauważyć w meczu z Florą Tallinn. Czasami ręce mi opadały (…). Czy odzywam się w szatni, w przerwach meczu? Staram się w jakiś sposób ingerować w to, co się dzieje. Ale często sam jestem na tyle wkur….., że nie jestem w stanie wydusić z siebie słowa.

O Polsce i Warszawie

- Jesteśmy jacyś tacy szarzy, nie mamy wizji na świat. Mam wrażenie, że ludzie, którzy chodzą po ulicach, są kur.. sfrustrowani. Ale da się mieć „fun” w Polsce - mimo wszystko. Po trzecim piwie naprawdę jest „fun” (śmiech). Wtedy łatwiej się przyjmuje pewne rzeczy.

- Kiedyś mówiłem, że trochę się pogubiłem w Warszawie. Czy w związku z tym musiałem przekonać żonę do tego aby tu wrócić? My w Warszawie zaczęliśmy się spotykać. Mieszkałem wprawdzie w Glasgow, ale zaczęliśmy się spotykać w Polsce. Niestety spotkania wyglądały często tak, że przylatywałem na weekend i zawsze byłem na lekkim rauszu. Takiego musiała mnie oglądać. Czy jestem fajniejszy na rauszu? Moja żona uważa, że nie. Tak wnioskuję,  skoro jej się nie podobało, gdy byłem w Warszawie. (…)

O powrocie, Stanach Zjednoczonych, przyszłym sezonie

- Nie byłem przekonany do powrotu do Polski i do Warszawy. Co mnie skłoniło do tego? Moja żona zaczęła coś robić w Polsce, budować markę. To był motor napędowy.  Czy mogłem trafić do Stanów Zjednoczonych zamiast do Legii? Nie. Wracając do Legii miałem 40-41 lat. Gra w piłkę tam już chyba nie miała sensu z punktu widzenia zarobkowego. Nie chcę powiedzieć, że w tym wieku zarabiałbym tam słabe pieniądze, bo obraziłbym tym pewnie wiele osób. Ale... Wolałbym pojechać tam pomieszkać i pożyć. Tak zresztą planuję. Przeprowadzę się do USA, tylko pewnie jeszcze trochę czasu mi to zajmie. Jeszcze chwilę.

- Czy planuję jeszcze grać w przyszłym sezonie w Legii? Nie. Jest wiele powodów, które się na to składają, które coraz bardziej odpychają od piłki nożnej w Polsce. Czyli podnoszę puchar za mistrzostwo Polski i dziękuję bardzo? Bardziej: awansuję do europejskich pucharów i…

- DNA jest trochę tak, kur.., z roku na rok coraz bardziej przetarte. Coraz więcej jest jakichś zadr, które siedzą w każdym z nas, każdym piłkarzu. Historie, które słyszę… Nie będę o nich mówił, upubliczniał ich. Są tak słabe, że aż się odechciewa o tym rozmawiać, autentycznie. (…) Nikt nie będzie czuł się komfortowo, gdy gra o pięć dolarów z dwoma dolarami w kieszeni.

W trakcie podcastu padło pytanie o to czy Legia ma szansę na awans do Ligi Mistrzów w tym sezonie. Artur Boruc, razem z byłym prezesem stołecznego klubu, Bogusławem Leśnodorskim, absolutnie tego nie wykluczają. Po chwili nastąpiło także nawiązanie do czasów prezesa Leśnodorskiego przy Łazienkowskiej i wejściu do Champions League na 100-lecie klubu. - To akurat duża zasługa Bogusia. Lubi ryzykować, w jakiś sposób przyłożył swoje (…). Tego brakuje teraz. Nie wiem, jak to zabrzmi, ale brakuje takiej werwy życiowej - dodał bramkarz "Wojskowych".

Podcast jest dostępny na Spotify.

Polecamy

Komentarze (93)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.