Artur Boruc: Uważam się za wielkiego fana Legii
18.07.2012 14:55
Jak zobaczyłeś roztrzęsionego Franciszka Smudę po meczu z Czechami, to miałeś satysfakcję?
- Niby jestem taki krwiożerczy? Bez przesady. Wiesz, to byłoby grube przegięcie, gdybym powiedział, że byłem szczęśliwy. W tej reprezentacji grali moi dobrzy koledzy. Byłoby nienormalne, gdybym cieszył się z ich porażki. Boruc nie skakał z radości po klęsce na Euro. A jeśli chodzi o tego pana, to małą satysfakcję miałem, nie ukrywam. Małą, ale jednak.
Powiedziałeś kiedyś, że za nazywanie cię grubasem i pijakiem Smuda powinien dostać w pysk. Natychmiast.
- A nie powinien? Obrażał mnie. To się rewanżowałem, choć tylko słownie. Wspólnie przez te dwa lata dużo zrobiliśmy, by się nawzajem nie dogadywać i nie lubić. On dokładał do pieca, ja też. To świeża sprawa. Mam trochę żalu, ale powoli mi przechodzi. Wbrew pozorom jestem wrażliwym człowiekiem i takie historie długo we mnie siedzą. Wpływają na moje życie sportowe i prywatne.
Po aferze w samolocie straciłeś entuzjazm do picia wina?
- Nie, wręcz przeciwnie. Walę teraz ostro. Ze zdwojonym zapałem ruszyłem w długą (śmiech). Może dlatego, że we Włoszech wino pije się niemal do wszystkiego. Więc Boruc został amatorem. Win, rzecz jasna.
Dla Macieja Szczęsnego też miało znaczenie, w jakiej drużynie grałeś. Chodziło o Legię - wasz wspólny klub. W wywiadzie z Przemkiem Rudzkim Szczęsny powiedział, że twoje wiszenie na płocie w Płocku dwa metry nad ziemią i kibicowanie, było wiochą. I z litości nie zrobił ci zdjęcia. Dla niego Boruc w kadrze to zjawisko. Boruc jako człowiek to często żenada.
- Niech się odwali. Siedzimy sobie tutaj, a za nami jest Żyleta. Pewnie niedługo pojawię się na niej i będę się dobrze bawił wraz z innymi kibicami. Nie mam z tym żadnego problemu. Niewielu rzeczy w swoim życiu się wstydzę, a już na pewno nie tego, że kibicowałem wtedy w Płocku. To, że zarabiam wielkie pieniądze i jestem znany, nie zmieniło mnie w tej materii. Od dziecka byłem kibicem i będę nim do ostatnich dni życia. Szczęsny nie ma racji. Uważam się za wielkiego fana Legii. Spełniam swoje marzenia, kiedy wchodzę na trybunę i krzyczę. To też jest pewnien sposób odreagowania. Z całym szacunkiem do innych kibiców, ale idąc na Żyletę czujesz atmosferę, jesteś częścią grupy, która tworzy doping i nie dłubiesz w nosie, ziewając przez 90 minut.
No właśnie, jak zareagowałeś na wybór nowego selekcjonera?
- Ucieszyłem się i pomyślałem: kurwa, Artur musisz jak najszybciej znaleźć sobie klub. Może Legia zdecyduje się mnie zakontraktować?
Chyba miasto musiałoby sprzedać stadion, by ci zapłacić.
- Spokojnie, taki drogi nie jestem. A poza tym czego nie robi się dla Legii? A poważnie mówiąc: i tak nie powiem ci gdzie przejdę. Kierunków jest kilka.
Zapis całej rozmowy z Arturem Borucem można przeczytać na weszlo.com
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.