Domyślne zdjęcie Legia.Net

Artur Jędrzejczyk: Powołanie do kadry to wielka sprawa

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

26.07.2010 17:18

(akt. 15.12.2018 20:19)

Zawodnik Legii <strong>Artur Jędrzejczyk</strong> jest niemal pewniakiem w składzie <strong>Macieja Skorży</strong>, zaliczył we Francji dwa udane sparingi z Bordeaux i Paris Saint Germain, zdobył jedną bramkę. Dziś otrzymał powołanie do reprezentacji Polski od selekcjonera <strong>Franciszka Smudy</strong>. - Jeszcze rok temu mogłem tylko pomarzyć o reprezentacji. Po okresie gry w Koronie nabrałem pewności siebie, będę dawał z siebie wszystko i mam nadzieję, że podołam wyzwaniu zarówno w Legii jak i w kadrze - mówi w rozmowie z serwisem Legia.Net Jędrzejczyk. Zapraszamy do lektury zapisu naszej rozmowy.
Jak ci się podoba Francja?

- Nie po raz pierwszy jestem we Francji. Pamiętam doskonale zgrupowanie w 2006 roku za czasów trenera Dariusza Wdowczyka. Miło wspominam ten czas, Francja jest fajnym krajem. W Carnac gdzie mieszkamy jest cisza i spokój, dojazdy na treningi zajmują tylko chwilę. Nie było czasu jak dotąd by coś zobaczyć, pozwiedzać. Trenujemy dwa razy dziennie, a wieczorem siedzimy w pokojach i odpoczywamy. Jedynym problemem jest komunikacja, mało kto mówi po angielsku, nawet pracownicy w recepcji hotelowej władają jedynie francuskim. Francuzi chyba nie uczą się języków obcych, bo problemy komunikacyjne pojawiają się nawet w restauracjach.

Jaką rolę w twojej karierze odegrał trener Marcin Sasal? Zrobiłeś ogromne postępy u tego szkoleniowca najpierw na wypożyczeniu w Dolcanie Ząbki, a później w Koronie Kielce.

- Pamiętam gdy po powrocie z Jastrzębiej Góry byłem z Legią dwa tygodnie na obozie, a stamtąd odesłano mnie do Ząbek. Tam zaopiekował się mną trener Sasal, miałem doby rok, zagrałem w trzydziestu spotkaniach, na co przy Łazienkowskiej nie mogłem wtedy liczyć. Zdobyłem w Dolcanie doświadczenie, strzeliłem kilka bramek i wróciłem na Łazienkowską. W Warszawie zagrałem jednak cztery czy pięć spotkań i wtedy znów z propozycją gry tyle, że w Ekstraklasie w Koronie Kielce zwrócił się trener Sasal, który znał mnie i wiedział na co mnie stać. Cieszę się, że to wypożyczenie doszło do skutku, ograłem się w najwyższej klasie rozgrywkowej. Zawsze dobrze mi się współpracowało z tym trenerem, na pewno wiele mu zawdzięczam. Nigdy nie bał się na mnie postawić i jestem mu za to bardzo wdzięczny. Zresztą jesteśmy z trenerem Sasalem w dalszym ciągu w stałym kontakcie.

Twoim niewątpliwym atutem jest gra w powietrzu. To wrodzone predyspozycje czy może efekt specjalistycznych treningów?

- Raczej predyspozycje. Każdy ma jakieś zalety i wady. Dobrze się czuję w walce powietrznej, lubię ten element gry, łatwo zdobywa mi się wtedy przestrzeń. W polu karnym piłka często mnie szuka, spada niemal pod nos. Staram się to jak najlepiej wykorzystywać. Choć oczywiście treningi też wiele dają – wyjście do piłki, strzały i tzw. timing.  Dzięki temu wiem kiedy ruszyć do piłki, mam też niezły wyskok – to w sumie daje taki efekt.

Kilku bramkarzy już się o tym przekonało – chociażby w meczach z Bordeaux i Paris Saint Germain.

- Wszystkie bramki jakie zdobyłem w Ekstraklasie padły po strzałach z głowy. Sytuacje, których nie wykorzystałem również wynikały z wygranego pojedynku powietrznego.

Grasz w sparingach w podstawowym składzie, jesteś niemal pewniakiem na prawej stronie defensywy. Spodziewałeś się, że tak to się może potoczyć?

- Mam za sobą bardzo udaną rundę w Koronie i byłem dobrej myśli. Chciałem przyjść, powalczyć i myślałem sobie – będzie dobrze. Zobaczymy jaki będzie skład wyjściowy na pierwszy mecz ligowy, na razie jesteśmy na obozie. Póki co grałem we wszystkich sparingach i jestem z tego zadowolony. Trener Maciej Skorża stawia na mnie i to mnie cieszy. Dziwnie wyszło z tą rywalizacją między mną a Jakubem Rzeźniczakiem. Obaj gramy na tej samej pozycji i on został kontuzjowany właśnie w starciu ze mną na jednym z treningów. Nie chciałem zrobić mu krzywdy, wyszło jak wyszło.

No właśnie niektórzy złośliwie stwierdzili, że łatwo pozbyłeś się konkurencji…

- Słyszałem o takich opiniach, że zrobiłem to celowo. Na pewno tak nie było, to był przypadek. Kuba Rzeźniczak był z tyłu za mną, nie widziałem go nawet. Wyskoczyliśmy do główki, doszło do kontaktu i stało się. Co mogę powiedzieć… Robię swoje, nie słucham takich opinii.

Zarówno w sparingu w Mirkowie, jak i podczas meczów rozgrywanych we Francji iskrzyło między tobą a rywalami. Trener Skorża chwali twoją grę ale zaznacza, że trzeba wyeliminować nadmierną agresję, zachowania które mogą się skończyć czerwoną kartką.

- Potrafię zapanować nad swoimi emocjami. Często się wkurzam na boisku gdy coś nie wychodzi, gdy przegrywamy, jak ktoś mnie sfauluje. Jest to jednak sportowa złość, nie przeradza się to w brutalną grę. Choć nie będę stał bezczynnie gdy ktoś mnie kopnie lub popchnie. Nie uderzę oczywiście nikogo z tego powodu, ale emocje temu będą zawsze towarzyszyć. Poza tym to są sparingi, w meczach ligowych będę do tego podchodził inaczej.

Na dziś wygląda to tak, że będziesz zawodnikiem pierwszego składu. To chyba dodatkowe wyróżnienie, bo w tej nowej Legii w wyjściowej jedenastce jest mało miejsca dla Polaków.

- Faktycznie po letnich transferach jesteśmy grupą międzynarodową. Na jedenaście miejsc na razie są góra cztery przeznaczone dla zawodników z Polski. Ja się w tej czwórce na razie znajduję i to bardzo cieszy i motywuje do większej pracy. Z dnia na dzień będziemy się coraz lepiej dogadywać z obcokrajowcami, tworzy się naprawdę fajny zespół.

Zostałeś dziś powołany do reprezentacji Polski przez Franciszka Smudy. Chyba trudno o większą nagrodę za codzienny wysiłek podczas treningów?

- To dla mnie wielka sprawa, pierwsze moje powołanie. Wielu meczów oficjalnych jak dotąd nie zagrałem, ciężko trenuję i taka informacja jaką dziś otrzymałem to coś wspaniałego. Do tej pory grałem w drugiej lidze, później był epizod w Koronie Kielce w Ekstraklasie i dopiero teraz zaczynam walkę o miejsce w składzie Legii. Powołanie to przede wszystkim wyróżnienie, trener Smuda coś we mnie zobaczył, wierzy we mnie i stąd taka decyzja. Teraz będę musiał udowodnić, że na nią zasłużyłem. Trudno opisać jak miło jest usłyszeć informację, że zostało się powołanym do reprezentacji. Tam się gra dla chwały, dla naszego narodu. Super byłoby zadebiutować, zagrać w koszulce z orłem na piersi.

Marzyłeś kiedykolwiek, że zagrasz w reprezentacji Polski?

- Kiedyś faktycznie marzyłem o tym, przypatrywałem się piłkarzom grającym w kadrze. Pojawiały się wtedy nieśmiałe myśli, że może kiedyś i mnie się uda zagrać dla Polski.

Jak sam wspomniałem jeszcze rok temu grałeś w niższej klasie rozgrywkowej, a dziś Ekstraklasa, Legia i jeszcze reprezentacji Polski. Nie za szybko się to wszystko dzieje? Jesteś na to przygotowany? Wielu młodych ludzi mogłoby się w tym wszystkim zagubić.

- Rzeczywiście, coś z tym jest. Jeszcze rok temu mogłem tylko pomarzyć o reprezentacji. Po okresie gry w Koronie nabrałem pewności siebie, będę dawał z siebie wszystko i mam nadzieję, że podołam nowym wyzwaniom.

Polecamy

Komentarze (11)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.