Astiz: Nie boję się presji
27.06.2007 03:19
Nowy nabytek Legii Warszawa, <b>Inaki Astiz Ventura</b> przez ostatnie 5 lat grał w hiszpańskiej Osasunie Pampeluna. W Pampelunie co roku rozgrywany jest słynny bieg uliczny z bykami. Ventura go bardzo lubi. - Atmosfera jest niesamowita, a najlepiej oglądać to prosto z ulicy. To tradycja w naszym regionie - mówi nowy gracz bloku defensywnego trzeciej drużyny Orange Ekstraklasy sezonu 2006/2007.
Wychowanek Osasuny w Legii. Skąd wziął się ten pomysł?
- Miałem kilka propozycji z drugiej ligi hiszpańskiej, mogłem też grać w pierwszej drużynie Osasuny. Wiedziałem jednak, że Jan Urban i Kibu Vicuna będą trenować Legię i to przeważyło.
Z trenerem Urbanem współpracował pan przez kilka lat. Czy nie jest zbyt spokojny jak na tak wielki klub?
- Nie zgadzam się z taką opinią. Pracowałem z nim w Pampelunie i wiem, że potrafi się zdenerwować. Urban ciężko pracuje i na poważnie podchodzi do swoich obowiązków, ale na pewno nie jest za spokojny.
Wielu kibiców Legii obawia się, że Urban nie poradzi sobie w Legii, bo do tej pory trenował tylko juniorów. Czy to rzeczywiście ryzykowna decyzja właścicieli Legii?
- Nie, bo Urban to bardzo zdolny szkoleniowiec. Pracował z Javierem Aguirre, który doprowadził Osasunę do półfinału Pucharu UEFA i ćwierćfinału Pucharu Hiszpanii
Co pan wie o Legii, o jej historii? Czy Legia to znana drużyna w Hiszpanii?
- Wiem, że to trzecia drużyna polskiej ligi w poprzednim sezonie i były mistrz kraju. Myślę, że dzięki temu, iż będę grał w Legii, więcej ludzi w Pampelunie i w całej Hiszpanii zechce się więcej dowiedzieć o moim nowym klubie.
Jaka była reakcja pańskich znajomych i kolegów z drużyny na wieść o przenosinach do Europy Wschodniej?
- Moi przyjaciele ucieszyli się, że będę grać do Legii. Wszyscy podkreślają, że ten transfer to dla mnie wielka szansa. Ja po prostu muszę ją wykorzystać!
Legia to taki polski Real Madryt. Występy tutaj to wielka presja, ciągły ostrzał mediów, kibice chcą tylko zwycięstw, a każdy rywal chce utrzeć nosa sławnej drużynie. W razie niepowodzeń zacznie się mówić o nieudanych transferach. Jest pan na to przygotowany?
- Bez względu na to, czy wygrywa się mecze czy nie, najważniejsze to trenować i grać na maksymalnych obrotach. Presji się nie boję, a jeśli pojawi się krytyka, to zmobilizuje mnie to do jeszcze większego wysiłku.
Jak przebiegała pana dotychczasowa kariera?
- Ostatnie pięć lat spędziłem w rezerwach klubu. W końcu roku dostałem propozycję, żeby grać w pierwszej drużynie, pojechałem nawet na zgrupowanie z Osasuną A.
Ciężko się przebić z rezerw do pierwszego zespołu Osasuny? Panu udało się to dopiero po pięciu latach...
- Jest silna konkurencja w zespole. Czterech piłkarzy z rezerw grało w ubiegłym roku w meczach Pucharu UEFA i ligowych. Być może za rok wrócę do Hiszpanii i po dobrym sezonie w Legii będę grał w Primiera Division.
Jak duży wpływ na pańską decyzję o przejściu do Legii mieli Urban i Vicuna?
- Ich obecność w Legii była decydująca. Nowy kraj, nowy klub to zawsze dla piłkarza wiele niewiadomych. Samemu byłoby mi bardzo ciężko.
Urodził się pan w Pampelunie, całe życie grał w Osasunie. Nie żal było wyjeżdżać?
- Kiedy pojawił się temat transferu do Legii, zastanawiałem się, jak jest w Polsce i co mnie tam czeka. Postanowiłem spróbować i nie jestem rozczarowany tym, co zobaczyłem.
Czy rodzina przyjedzie do Warszawy?
- Mam dziewczynę, przylatuje do mnie 5 lipca.
Jakie są pana mocne strony?
- Jestem dobry w grze głową i szybki. W kadrze U-18 i U-19 chwalono mnie za te elementy gry.
Legia reklamowała pana jako środkowego obrońcę, który może też występować w roli defensywnego pomocnika. Gdzie się panu lepiej gra?
- Zdecydowanie na środku obrony. Czasem grałem cofniętego pomocnika, ale nigdy defensywnego.
Czerwono-biały Beckenbauer - ten przydomek brzmi dumnie. Lubi go pan?
- Wiele brakuje mi do Beckenbauera, ale miło, że ktoś mnie docenia. To przezwisko dostałem po jednym z meczów w rezerwach Osasuny, kiedy przebiegłem z piłką kilkadziesiąt metrów i strzeliłem prosto w okienko.
Czy występował pan na boisku w jednej drużynie z jakimiś znanymi zawodnikami?
- Przez dwa lata grałem z Raulem Garcią. To wychowanek Osasuny, którego kupiło niedawno Atletico Madryt.
Legia ma szansę zagrać w Pucharze Intertoto z Blackburn Rovers, gdzie gwiazdą jest znany m.in. z gry w lidze hiszpańskiej Benni McCarthy. Zatrzyma go pan?
- Na razie nie zaprzątam sobie głowy Blackburn, bo musimy się uporać wcześniej z drużyną z Walii lub Litwy. Sam Benniego nie wyłączę z gry, ale jeśli cała obrona się zaangażuje, to nam się uda.
Legii brakuje doświadczonych napastników. Czy w ogóle jest szansa, żeby jakiś napastnik z Segunda Division zgodził się przyjechać do Polski?
- Myślę, że tak. W drugiej lidze hiszpańskiej jest wielu dobrych napastników. Martins Ekwueme zna np. Ikechukwu Uche, którego brat grał kiedyś w Polsce. To świetny piłkarz, strzela sporo bramek, teraz przechodzi z Recreativo do pierwszoligowego Getafe.
Jest pan tylko wypożyczony. Czy kluby uzgodniły kwotę pierwokupu?
- Za każdego piłkarza sprzedanego z rezerw Osasuny trzeba zapłacić 6 milionów euro. Zdarzały się jednak przypadki, kiedy tę kwotę zmniejszano lub zwiększano. Tak samo może być ze mną.
Czy jak na prawdziwego Hiszpana przystało pasjonuje się pan corridą?
- Bardzo lubię uliczną gonitwę byków w Pampelunie. Atmosfera jest niesamowita, a najlepiej oglądać to prosto z ulicy. To tradycja w naszym regionie.
Jak pan chce pogodzić występy w barwach Legii i studiowanie na uczelni w Pampelunie?
- Nie można myśleć tylko o grze w piłkę. Wykształcenie jest dla mnie bardzo ważne i chcę skończyć studia. Sezon skończy się w maju, a egzaminy mam w czerwcu. Uczelnię i piłkę da się więc pogodzić.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.