Domyślne zdjęcie Legia.Net

Awans, ale oceny słabe

Jerzy Zalewski

Źródło: Legia.Net

27.11.2009 23:07

(akt. 16.12.2018 20:36)

<p>W ostatnim meczu Remes Pucharu Polski Legia Warszawa dopiero po dogrywce wyeliminowała Cracovię pokonując ją 2:0. Gole dla warszawian zdobyli Sebastian Szałachowski oraz Maciej Rybus. Redakcja Legia.Net oceniła piłkarzy w skali 1-10 (gdzie 6 oznacza całkiem niezłą grę, 1 oznacza beznadziejny występ, zaś 10 to nota idealna gdzie piłkarzowi wychodziło wszystko).</p>

Trudno było się zmusić, by obejrzeć ten mecz po raz drugi. Z boiska wiało nudą, kibice tuż przed końcem pierwszych 45. minut zaczęli gwizdać. Tempo gry było wolne, ale mecz nie był aż taki bardzo słaby. Po prostu spotkały się dwie drużyny grające w eksperymentalnych składach zmuszone do gry na bardzo złej murawie. Obie grały to, co potrafiły. Było kilka sytuacji w tym meczu. Taktyką Oresta Lenczyka było dotrwać do przerwy bez straty gola, a później samemu coś spróbować strzelić, lub ewentualnie doczekać na rzuty karne. No i goście się bronili, a gospodarze atakowali. W pierwszej połowie gra Legii była nawet przyzwoita, ale w drugiej już słaba. Dopiero w dogrywce podopieczni Jana Urbana okazali wyższość po dwóch przebłyskach „Szałacha”, który jest aktualnie w Legii jedynym napastnikiem będącym w pełni sił. Okazało się, że wystarczyło lekko podkręcić tempo gry, by osiągnąć swój cel. Legia stylem ostatnio nikogo nie powala, ale robi kolejne maleńkie kroczki do osiągnięcia tegorocznych celów. Przynajmniej na razie. Poniżej przedstawiam nasze oceny:



Jan Mucha 6 – Popisał się wspaniałą interwencją przy strzale Cebuli w pierwszej połowie. Znakomicie spisał się też broniąc sytuacyjny strzał Matusiaka w dogrywce. A poza tym nie miał wiele do roboty, więc dawali mu ją koledzy z drużyny. Jak chociażby Kiełbowicz na początku spotkania, czy Astiz, który nie zorientował się, że otrzymał od „Muszkina” podanie. Chociaż wina tu leży także po stronie samego bramkarza, który nie krzyknął Hiszpanowi na czas. No i źle wybijał też przy akcji Cracovii z końcówki regulaminowego czasu gry, gdy trafił w „Kiełbika”. Nie mniej ma spory udział w awansie Legii do ćwierćfinału.


Jakub Rzeźniczak 6 – Przyzwoity mecz. W pierwszej połowie trzykrotnie dobrze dośrodkowywał, jednak partnerzy nie potrafili wykończyć tych akcji. W defensywie radził sobie bez większych problemów. W drugiej nieco przygasł, ale z kolei zagrywał ciekawsze piłki do partnerów. Również w dogrywce prezentował się nieźle. Włączał się do akcji ofensywnych, rzadko go brakowało w linii obrony. Kondycyjnie chyba najlepiej wytrzymał ten mecz.


Artur Jędrzejczyk 4 – Przeważnie skutecznie sobie radził w obronie. Jednak błąd z 60. minuty gry, gdy czytelne podanie przejął Sasin, a chwilę później Goliński nieznacznie przestrzelił, mógł kosztować Legię utratę gola. Zabrakło mu też zdecydowania w 88. Minucie, co zmusiło Muchę do rozpaczliwego wybicia. Zwykle jest groźny przy stałych fragmentach gry, ale tego wieczora nie był. W pierwszej połowie próbował uderzać głową i nogą, lecz efekt był podobny.


Inaki Astiz Ventura 7 – Od samego początku dobrze asekurował partnerów i przerywał akcje rywali także na ich połowie. Kilka razy faulował przerywając niebezpiecznie zapowiadające się akcje Cracovii. Na początku drugiej połowy po rzucie rożnym był bliski pokonania Merdy, ale nie sięgnął piłki. Jednak każde wejście Hiszpana na połowę gości było dla nich bardzo niebezpieczne. Nie dał pograć Matusiakowi. Będzie go w Bełchatowie brakowało.


Tomasz Kiełbowicz 5 – Nie specjalnie udany powrót do pierwszego składu. Już na samym początku za słabo podawał głową do Muchy, co mogło się skończyć stratą bramki. Potem było już przyzwoicie, chociaż kilka poważnych błędów się nie ustrzegł. Umiał groźnie wrzucić piłkę w pole karne rywali. W ofensywie nie był zbyt często wykorzystywany, ale był tam obecny i starał się aktywnie uczestniczyć w większości akcji.


Miroslav Radović 5 – Początkowo był mało widoczny, w mecz wszedł na dobre po około kwadransie. Był jednym z nielicznych zawodników, którzy starali się szarpać, dryblować i atakować. Zaliczył kilka ciekawych akcji, oddał dwa groźne strzały, chociaż przy drugim chyba lepiej by zrobił podając Jarzębowskiemu. Niestety bez wsparcia kolegów nie był w stanie wiele wskórać. I chociaż wracał też do obrony to jednak komunikacja z „Rzeźnikiem” momentami mocno szwankowała.


Ariel Borysiuk 4 – Ataków do rozbijania nie było zbyt wiele. A mimo to dopuścił wespół z „Jędzą” do groźnego strzału Cebuli. Potem zaliczył dwa przechwyty, które zapoczątkowały groźne ataki Legii. Znów miał problemy z opanowaniem piłki i z jej celnym odegraniem. Wikłał się w niepotrzebne pojedynki, przez co zaliczył kilka strat. W ofensywie nie tyle niewidoczny, co mało skuteczny. Strzały na bramkę również nieudane. W dogrywce nie zwalniał gry, ale zaczęły go łapać skurcze. Widywaliśmy go już w znacznie lepszych występach.


Tomasz Jarzębowski 3 – Trzeba przyznać, że rozczarował. Zawsze był znany ze swojej ambicji i waleczności, a do tego jest „legionistą od urodzenia”. Wydawałoby się zatem, że na złej murawie powinien błyszczeć na tle kolegów. Tymczasem nie był zbyt widoczny, ani specjalnie kreatywny. A skoro goście nie atakowali szaleńczo to trener uznał, że wystarczy Legii jeden defensywny pomocnik i to właśnie „Jarzy” dał po przerwie odpocząć.


Marcin Smoliński 4 – Mało widoczny w przekroju całego spotkania. Na nim spoczywał ciężar rozgrywania akcji, jednak nie wychodziło mu to specjalnie. Czasem potrafił dobrze obsłużyć kolegów podaniami, ale przeważnie miał kłopoty z ich celnością. Przerzuty też nie bardzo mu wychodziły. Odgrywał zwykle do kolegów w pobliżu, a i to nie zawsze dokładnie. W drugiej połowie był już mniej widoczny, a w dogrywce ubytek sił dał się mu we znaki jeszcze dotkliwiej. Od 80 minuty gry nie nadążał w defensywie za rywalami. Ale to on przechwytem i dograniem otworzył drogę do drugiego gola Szałachowskiemu i Rybusowi.


Maciej Rybus 6 – Początkowo nie był zbyt widoczny. Cofał się po piłkę, próbował inicjować akcje, ale brakło zrozumienia, jak chociażby zupełnie nieudane podanie z rzutu wolnego do Radovicia.Potem się trochę rozkręcił. W drugiej połowie był znów nieco słabszy. Próbował uderzać z dystansu, ale z marnym skutkiem. Indywidualne akcje też nie specjalnie zagrażały obronie rywali, a jego dryblingi najczęściej kończyły się stratami. Ale próbował i włożył sporo wysiłku i serca w ten mecz. Był dość często faulowany. Przypadkowo asystował przy pierwszej bramce oraz upewnił się, że padnie dla Legii także gol numer dwa.


Adrian Paluchowski 3 – Oj nie wyszedł mu ten mecz. Kilka razy mógł i powinien zdobyć gola. Miał sytuacje sam na sam z bramkarzem wypracowane samodzielnie, jak i przez partnerów. Mimo to ani razu nie udało mu się pokonać Merdy. Zdarzało mu się też źle dograć do kolegów przy wyprowadzaniu szybkiej kontry. Z jednej strony kibice gwizdali przy jego zagraniach, co mogło go deprymować, ale z drugiej strony nie było tak od samego początku meczu, ale po jakimś czasie. Zszedł z boiska przedwcześnie po bolesnej kontuzji.


Oto oceny graczy rezerwowych:


Sebastian Szałachowski 6 – Tuż po wejściu po dobrej akcji oskrzydlającej ładnie wystawił piłkę, jednak Radović nieczysto uderzył. Potem błysnął jeszcze kilka razy. A to dobrym podaniem, a to nieudanym. Po blisko godzinie pobytu na boisku zdecydował się na uderzenie z dystansu, które dało Legii prowadzenie. Kwadrans później uderzył na dwa do zera, chociaż na wszelki wypadek jego strzał dobił z bliska Rybus. Można by zatem rzec, że został ojcem awansu Legii do kolejnej rundy. I choć w istocie tak było to dopiero w dogrywce nastąpiło jego przebudzenie. W drugiej połowie powinien dać drużynie trochę więcej.


Michał Żyro 4 – Wiele sobie obiecywaliśmy po tym młodym pomocniku. Póki co jednak nie można od niego oczekiwać zbyt wiele. Starał się, szukał gry, jednak widać, że był nieco zaskoczony w starciu z dorosłą piłką. Wikłał się w pojedynki z rywalami i niestety przeważnie je przegrywał. Bywało, że miał problem z opanowaniem piłki, która wcale go nie chciała słuchać. Często się przewracał. No i momentami poruszał się po murawie zbyt ociężale. Wiele z mankamentów w jego grze z pewnością wynika z nerwów, ale brawo za odwagę.


Jakub Kosecki 4 – Jednogłośna ocena. Dostał od trenera nieco ponad pół godziny na grę i pokazanie się. Idealną sytuację miał na początku dogrywki, gdy znalazł się w sytuacji sam na sam z Merdą. Niestety zamiast lekko podciąć piłkę nad bramkarzem, lub próbować uderzać ją obok niego, postanowił uderzyć na siłę. Tym samym zamiast do bramki trafił w niego. W pojedynkach z rosłymi obrońcami był bez większych szans, ale zwraca uwagę jego spryt i ruchliwość. Kto wie, czy w Bełchatowie nie zagra po raz kolejny?


Graczem meczu wybraliśmy tym razem Sebastiana Szałachowskiego. Co by nie mówić walnie przyczynił się do zwycięstwa w tym spotkaniu. Wchodził jako rezerwowy co powinno dać mu do myślenia, natomiast jego gra może dać do myślenia trenerowi. Pokazał, że mimo wciąż niezbyt wysokiej formy, można na niego jednak liczyć.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.