Bartosz Slisz
fot. Marcin Szymczyk

Bartosz Slisz: Stałem się dojrzałym zawodnikiem

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Przegląd Sportowy, przegladsportowy.pl

21.04.2023 08:10

(akt. 21.04.2023 08:08)

- Czyt to mój najlepszy sezon w Legii? Mistrzostwa raczej nie zdobędziemy, więc pod względem tytułów bywało lepiej. Ale indywidualnie to na pewno moje najlepsze rozgrywki. Czuję, że przy trenerze Koście Runjaiciu zrobiłem duży postęp. Jestem lepszym piłkarzem niż wcześniej, a wspomniany progres dotyczy także zachowań pozaboiskowych - wiedzą o tym najbliżsi - opowiada Bartosz Slisz w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".

- Stałem się dojrzałym zawodnikiem, wyeliminowałem proste błędy, które popełniałem, otworzyłem głowę na granie do przodu. Sporo nad sobą pracuję, nie tylko podczas treningów na boisku - nabrałem pewności, na pewne rzeczy spojrzałem z większym dystansem. Podczas letniego obozu w Austrii mieliśmy prawie dwugodzinną rozmowę z trenerem. Wyjaśnił, czego ode mnie wymaga i oczekuje. To był owocny dialog, wiedziałem, na czym stoję. Sporo zawdzięczam indywidualnej pracy z psychologiem, który pokazał mi, jak się przygotować do meczu i jak później z tego skorzystać. Trener Kosta mi ufa, wie, co mogę dać drużynie, docenia tę moją niewdzięczną, czasem niewidoczną pracę. O liczby inni dbają, ja mam inne zadania i się z nich wywiązuję.

- Czy przełomem był początek sezonu, gdy usiadłęm na ławce rezerwowych? Właśnie w tamtym momencie rozpocząłem współpracę z psychologiem Kamilem Wódką. Ale moja sytuacja w Legii nie miała na to wpływu - już wcześniej chciałem to zrobić. Byłem przekonany, że to może mi tylko pomóc i się nie pomyliłem. Rola rezerwowego mnie nie zabolała, skorzystałem na tym, popatrzyłem, jak wszystko wygląda z boku, zeszło ze mnie ciśnienie, mogłem poczuć się swobodniej, odzyskać radość. To był moment, w którym wykazać musieli się inni, a ja znam swoją wartość. W Legii i wcześniej w Zagłębiu prowadziło mnie wielu szkoleniowców i zawsze grałem. Wiedziałem, że siadam na ławce na krótko - pozwoliło mi to inaczej spojrzeć na piłkę.

- Odwaga bierze się z głowy i przeświadczenia, że nie wolno się bać. Wszystko zaczyna się na treningu. Lubię oglądać Premier League i Champions League - nakręcają mnie. Patrzę, jak zachowują się, wyprowadzają piłkę zawodnicy o najwyższych umiejętnościach. Biorą odpowiedzialność, nie boją się błędów, one są elementem futbolu. Każdy je popełnia. Uwielbiani oglądać Real Madryt - jego rozegranie piłki to klasa światowa. Co by się nie działo, odważnie wyprowadza akcje od tyłu. Moja dojrzałość polega na wyeliminowaniu prostych strat i nabraniu pewności w rozegraniu. Jestem „link-playerem", który nie boi się dostać piłki pod nogi, nadawać akcjom rytm. Ale pamiętajmy, że moja podstawowa rola się nie zmieniła: jestem od czarnej roboty, dużo biegam, zbieram „drugie" piłki, asekuruję. To mój atut, w tym sezonie dołożyłem do tego ofensywę - staram się być pożyteczny z przodu. Próbujemy grać odważnie, przez co jesteśmy narażeni na błędy, ale w wielu meczach pokazaliśmy, że potrafimy dominować.

- Za mną piękny czas w Legii. Dwa mistrzostwa, faza grupowa Ligi Europy, debiut w reprezentacji. Mam nadzieję, że lada moment dołożymy do tego Puchar Polski. Brakuje mi go w kolekcji, Legia też trochę czeka na 20. triumf w tych rozgrywkach. Mam ambicję zagrać w silniejszej lidze niż Ekstraklasa. Biorę pod uwagę różne scenariusze.

Całą rozmowę Roberta Błońskiego z Bartoszem Sliszem można przeczytać na stronach "Przeglądu Sportowego".

Polecamy

Komentarze (29)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.