Domyślne zdjęcie Legia.Net

Będziemy mieli najsłabszego króla strzelców w historii?

Redakcja

Źródło: Życie Warszawy

10.04.2007 09:05

(akt. 23.12.2018 14:23)

Po zakończeniu sezonu możemy koronować najsłabszego króla strzelców w historii naszej ligi. Po 20 kolejkach jej najskuteczniejsi piłkarze mają na koncie zaledwie po dziewięć goli. Po tym, jak zimą z Polski wyjechali <b>Radosław Matusiak</b> i <b>Marcin Chmiest</b>, w ekstraklasie nie ma kto zdobywać goli. Dowód? Mimo że obaj piłkarze nie biegają już po krajowych boiskach, wciąż z dorobkiem dziewięciu goli wspólnie z <b>Michałem Chałbińskim</b> prowadzą w klasyfikacji najskuteczniejszych strzelców I ligi.
Skąd taka słaba skuteczność naszych napastników? - Powodów jest kilka. Przede wszystkim napastnicy nie mają wsparcia w kolegach z Unii pomocy. Brakuje kogoś takiego jak Leszek Pisz, który za moich czasów potrafił jednym podaniem otworzyć mi drogę do bramki - mówi Jerzy Podbrożny, który zdobywał koronę króla strzelców ekstraklasy w 1992 i 1993 roku, strzelając odpowiednio 20 i 25 bramek. Jego zdaniem, napastnikom nie pomaga także fakt, że coraz więcej drużyn w naszej lidze skupia się głównie na obronie własnej bramki. - Przez te podwójne zasieki mógłby się przedrzeć chyba tylko ktoś posiadający geniusz Ronaldinho - twierdzi Podbrożny. - Nie ma jednak co ukrywać, że słaba skuteczność naszych napastników wynika także z braku umiejętności Nie ma już zawodników obdarzonych takim instynktem strzeleckim jak Maciej Żurawski czy Tomasz Frankowski, którzy byli prawdziwymi katami ligowych bramkarzy i potrafili w sezonie zdobyć ponad dwadzieścia goli - dodaje. Dorobek Cieślika Do tej pory najmniejszy dorobek bramkowy z grona piłkarzy, którzy sięgali po koronę króla strzelców, miał Gerard Cieślik. W1952 roku legendarnemu napastnikowi Ruchu Chorzów do wywalczenia korony wystarczyło strzelenie tylko 11 goli. Aż cztery z nich zdobył w decydującym o mistrzostwie Polski spotkaniu z Polonią Bytom (7:0). Trzeba jednak zaznaczyć, że ze względu na start polskich piłkarzy w igrzyskach olimpijskich w Helsinkach liga trwała wówczas tylko cztery miesiące. Drużyny rywalizowały w dwóch grupach po sześć drużyn, więc rozegrały zaledwie po 10 spotkań. Ich zwycięzcy w dwumeczu walczyli o mistrzowski tytuł. Obecnie faworytem w walce o tytuł króla strzelców jest Chałbiński z Zagłębia Lubin. Dziewięć goli w dwudziestu meczach to nie jest jednak dla niego powód do dumy. - Cenię Michała, ale moim faworytem jest Piotr Reiss z Lecha Mam nadzieję, że się jeszcze przebudzi i pokaże młodym piłkarzom, jak się zdobywa gole - twierdzi jednak Podbrożny. Trudno jednak przypuszczać, by w najbliższych latach jakikolwiek polski napastnik mógł się choćby zbliżyć do osiągnięcia Henryka Reymana z Wisły Kraków, który w 1927 roku strzelił aż 37 bramek. Do zakończenia obecnego sezonu zostało jeszcze dziesięć kolejek.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.