Beenhakker powoła Janczyka?
14.07.2007 10:56
<b>Michał Listkiewicz</b> twierdzi, że czerwona kartka dla <b>Dawida Janczyka</b> nie będzie mieć znaczenia dla piłkarza w kontekście następnych meczów pod egidą FIFA. - Nie będzie gdyż czerwona była konsekwencja dwóch żółtych, a Polska już odpadła z turnieju. Na pewno nie ma formalnych przeszkód, by Janczyk mógł zagrać w towarzyskim meczu z Rosją 22 sierpnia. - Kto wie? Leo Beenhakker powiedział mi, że na to spotkanie powoła głównie graczy z polskiej ligi - mówi Listkiewicz.
Janczyk nie zdobył tytułu króla strzelców mistrzostw świata do lat 20, ale i tak zrobił furorę w Kanadzie. Przed meczem z Argentyną fachowcy uznali go za największy atut polskiej drużyny i nie pomylili się.
Po jednym z pierwszych meczów turnieju dzwonił do mnie właściciel i zarazem prezes CSKA Moskwa, Jewgienij Giner - ujawnia prezes PZPN Michał Listkiewicz. - Wypytywał mnie o Janczyka, ale od razu zaznaczył, żeby nie opowiadać o tym, co Dawid pokazuje na boiskach Kanady, bo to on świetnie widzi. To znaczy, że mistrzostwa uważnie obserwowali ważni ludzie europejskiego futbolu i niech żałują ci zawodnicy, którzy tutaj nie przyjechali.
Trzy gole w czterech meczach to wynik, jakiego nie udało się uzyskać wielu znacznie bardziej znanym, niż Polak napastnikom. Po spotkaniu z Argentyną do Janczyka ustawiła się kolejka zagranicznych reporterów poruszonych informacjami o jego transferze do CSKA Moskwa.
Mętlik w głowie
- To prawda, że mój agent podpisał już kontrakt, ale ja go nawet na oczy nie widziałem. Zapoznam się z nim dopiero wtedy, gdy wrócę do Polski - powiedział im Janczyk. W rozmowie z nami przyznał jednak, że sprawa jest przesądzona. - Przyjąłem warunki CSKA Moskwa przed meczem z Argentyną i z tego, co wiem od Jerzego Kopca, zgodę wydała też Legia, co oznacza, że klubowi odpowiadają warunki. W Polsce podpiszę kontrakt i wtedy wejdzie on w życie - mówi Janczyk. -
Najpierw chciałem poczekać z decyzją na powrót do kraju, ale uznałem, że nie będę ryzykował. Nie, to nie tak, że naciskał na mnie menedżer. Po prostu wolałem zyskać spokój przed spotkaniem z Argentyną. To był dla mnie trudny okres, w głowie miałem mętlik i obawiałem się, że jeśli słabo zagram, to wszystko przepadnie. Ostatniego dnia próbowałem się odciąć od spekulacji i skoncentrować na meczu, ale nie do końca mi się to udało.
Na boisku Janczykowi, mimo przeciwności, poszło bardzo dobrze. Choć początek miał niefortunny. - Ogromnie żałowałem straty pierwszej szansy, gdy obrońca wybił piłkę sprzed linii bramkowej. Strzeliłem technicznie nad bramkarzem, a mogłem zamknąć oczy i kopnąć z całej siły - opowiada. - Później Fazio trafił mnie łokciem w twarz, a sędzia nie zareagował. Po tym, jak strzeliłem gola, argentyński obrońca już do końca meczu mnie prześladował. Przy stałych fragmentach gry walił mnie po brzuchu i głowie, robił wszystko, by mnie wyprowadzić z równowagi. Byłem podminowany i dlatego w końcówce puściły mi nerwy.
Najpierw do Warszawy
Janczyk najpierw sfaulował rywala, za co otrzymał żółtą kartkę, a za chwilę pozwolił sobie na komentarz do decyzji arbitra. Nic nie powiedziałem, tylko zareagowałem agresywnie - prostuje piłkarz. - Dawid nie powinien tak zareagować, lecz z drugiej strony ta kartka niczego w tym meczu nie zmieniała - tłumaczył Michał Globisz.
Bardziej, niż kartką, Janczyk był przejęty stanem mięśnia. - Po grze na sztucznej murawie ogromnie bolą mnie nogi. W pewnym momencie zaczęło mnie coś "ciągnąć" z tyłu w lewej nodze. Po przerwie grałem z obandażowanym udem. Mam chyba naciągniętą "czwórkę" martwił się. Wkrótce czekają go testy medyczne w Moskwie. Zaprzeczył jednak plotkom, jakoby miał polecieć do Rosji prosto z Kanady. - Wracam do Warszawy z drużyną - stwierdził.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.