Domyślne zdjęcie Legia.Net

Bez wzmocnień nie będzie pucharów

Marcin Szymczyk

Źródło: Przegląd Sportowy

25.02.2008 09:37

(akt. 21.12.2018 03:15)

Na starcie ligowej wiosny Legia zaprzepaściła szansę zmniejszenia straty do Wisły Kraków i powoli może zapominać o tytule mistrza Polski. Spotkanie w Grodzisku pokazało, że stołeczny zespół musi nie tylko odzyskać świeżość, ale dobrze wykorzystać pozostałe pięć dni okna transferowego i dokonać wzmocnień. W innym przypadku może być trudno obronić nawet miejsce gwarantujące start w europejskich pucharach.
Poszukiwania w Hiszpanii Z punktami nie powinno być problemów, bo kolejne spotkania legioniści grają z zajmującymi 15. i 16. miejsce w tabeli - ŁKS i Zagłębiem Sosnowiec. Gorzej z transferami, bo skoro nie udało się przez dwa miesiące, to dlaczego ma się udać teraz? - Za pieniądze, którymi dysponujemy, nie dało się sprowadzić nikogo lepszego od tych, których mamy - twierdzi dyrektor sportowy Mirosław Trzeciak. Skoro rzeczywiście tak jest, to należy zwiększyć fundusze. Bo na nieobecności w europejskich pucharach Legia może stracić dużo więcej, niż teraz stara się zaoszczędzić. Potrzebny jest środkowy obrońca, który w przypadku kartek czy kontuzji, mógłby zastąpić Wojciecha Szalę czy Inakiego Astiza. - To trudne negocjacje. Idealnie by było, gdyby udało nam się sprowadzić jeszcze jednego piłkarza, również z Hiszpanii - mówi tajemniczo trener Jan Urban. Chcieli, ale nie mogli Przed startem rozgrywek w Legii uspokajano, że wprawdzie drużyna nie została wzmocniona, ale jest wystarczająco silna, aby zrealizować cel minimum, czyli wywalczyć start w Pucharze UEFA. Jednak przeciwko Dyskobolii cały zespół wypadł słabo. - Dlaczego? Nie wiem - te słowa wypowiadał każdy zawodnik stołecznej drużyny. Trener Jan Urban nie ukrywał, że drużyna nie trafiła z formą na początek rozgrywek. - Dlatego chcieliśmy zagrać inaczej niż zwykle - z kontrataku - stwierdził. W pierwszej połowie jeszcze jakoś to wyglądało, bo dobrze spisywał się bramkarz Jan Mucha. Po przerwie Słowak bronił równie dobrze, ale przy strzale Piotra Rockiego był bezradny. Zawinili jego koledzy z defensywy. Dośrodkowanej w pole karne piłki nie sięgnął Astiz, a Tomasz Kiełbowicz został łatwo ograny przez pomocnika z Grodziska. - Sposób na Legię jest jeden - trzeba zagrać agresywnie i powalczyć w środku pola. Jeśli pozwoli się im grać, to są w stanie rozklepać każdego - wyjaśnił trener Jacek Zieliński. Tyle, że jego Radosław Majewski wnosił do gry więcej, niż dwójka pomocników Legii - Roger i Piotr Giza, którzy byli wolni, nie potrafili wymienić trzech podań bez straty piłki. - Najgorsze, co może spotkać zawodnika, to chcieć, a nie móc - usprawiedliwił ich trener Urban.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.