Domyślne zdjęcie Legia.Net

Bezbronna, bezzębna, ale na podium

Marcin Szymczyk

Źródło: Gazeta Wyborcza

06.12.2010 09:01

(akt. 15.12.2018 04:42)

Łudzenie się, że limit farta lub cudów jest niewyczerpany,może skończyć się dla Legii miejscem poza podium. Przez pół sezonu drużyna z Łazienkowskiej strzeliła 19 goli i tyle samo straciła. Dodatniego bilansu nie miała ani przez moment.

Czy przyczyną tego jest tylko największa strata, jaką klub z Łazienkowskiej poniósł latem, czyli odejście najlepszego bramkarza ekstraklasy Jana Muchy? Słowaka próbowano zastąpić aż trzema bramkarzami. Kupiony za pół miliona euro Chorwat Marijan Antolović dobre interwencje przeplatał słabymi. Rezerwowy do tej pory Kostiantyn Machnowskyj miejsca w bramce nie utrzymał, bo słabo bronił w Krakowie. W dwóch ostatnich meczach jesienią bronił Wojciech Skaba i przynajmniej do wiosny, on będzie pierwszym bramkarzem Legii. Choć latem był bliski odejścia, bo nie było dla niego miejsca nawet na ławce rezerwowych.

Bramkarza w Warszawie na razie nie szukają. Trener Maciej Skorża powtarza jednak, że bez wzmocnień nie ma co myśleć o mistrzostwie. - Potrzebny jest napastnik i środkowy obrońca, bo kontuzjowany jest Dickson Choto. Przydałby się też skrzydłowy, który pasowałby do wymieniającej się pozycjami linii pomocy.

Bramkostrzelnego napastnika w Legii nie ma. Takesure Chinyama, który leczy chore kolano od półtora roku, według optymistycznych prognoz może zagrać pod koniec rundy wiosennej, ale kibice powoli zapominają, jak zdobywał w Legii tytuł króla strzelców. 19-letni Michał Kucharczyk, który jesienią grał najczęściej, szuka piłki na całym boisku i dobrze radzi sobie w walce z rywalami, ale na razie strzelił w lidze dwa gole. Brazylijczyk Bruno Mezenga strzela ważne gole w końcówkach, ale przegrywa większość starć bark w bark z obrońcami rywali.

Niezbędny jest też stoper. Sezon Legia zaczynała bez żadnego obrońcy z pierwszego składu, bo wszyscy leczyli kontuzje. W defensywie trener Skorża sprawdził dziewięciu piłkarzy, często w dwóch kolejnych meczach grających z konieczności na innej pozycji. Teraz Choto, który zerwał ścięgno Achillesa, zastępuje lewy obrońca Marcin Komorowski. O tym, że piłkarz z Zimbabwe z powodu kontuzji rzadko gra więcej niż 20 meczów w sezonie, wiadomo od dawna, i co pół roku w klubie priorytetem jest sprowadzenie dla niego zastępcy. Teraz miał nim być kupiony latem z Partizana Srdja Kneżević, ale z powodu przepukliny pachwinowej stracił większość rundy.

Wspomniany przez Skorżę pomocnik może się jednak Legii przydać najbardziej, bo w tej formacji piłkarzy, którzy grają słabo i drużynie dają niewiele, jest najwięcej. W ostatnich jesiennych meczach największy kłopot sprawiało warszawiakom przeprowadzenie akcji, która zagrażałaby bramce rywali. Na skrzydle najgroźniejszy jest... lewy obrońca Tomasz Kiełbowicz, którego dośrodkowania sieją postrach w polu karnym rywali. Kupiony latem Portugalczyk Manu jest być może najszybszym prawoskrzydłowym Ekstraklasy, ale poza bieganiem umie niewiele. W 14 meczach zaliczył dwie asysty i nie strzelił gola, choć okazji miał sporo. Lewy pomocnik Maciej Rybus, choć powołany do reprezentacji na mecz z Bośnią i Hercegowiną, notorycznie jest bez formy. Uniwersalny Sebastian Szałachowski błysnął tej jesieni tylko we Wrocławiu, gdzie strzelił dwa gole, które dały Legii awans do 1/4 finału Pucharu Polski. Szybki skrzydłowy latem przedłużył o rok kontrakt z Legią. Teraz może mieć duży problem, by to powtórzyć.

Legia jesienna od Legii z wiosny poprzedniego sezonu bardzo się różni. Choć z sześciu kupionych latem piłkarzy w pierwszym składzie grają tylko Manu i Vrdoljak, to rola wielu piłkarzy w drużynie się zmieniła. Chorwat został kapitanem i choć ostatnie mecze jesienią grał słabiej, jest najlepszym strzelcem drużyny (cztery gole, w tym trzy z rzutów karnych) i trudno bez niego wyobrazić sobie zespół. Czołowym napastnikiem stał się nastoletni Kucharczyk. Kilku piłkarzy, którzy wydawali się skazani na głęboką rezerwę, jak Skaba, Komorowski czy Miroslav Radović, okazało się piłkarzami podstawowego składu. Z kolei Maciej Iwański, który przez ostatnie lata był głównym rozgrywającym, zesłany po serii porażek do Młodej Ekstraklasy musiał po powrocie zaakceptować rolę zmiennika.
Serb, przestawiony przez Skorżę na pozycję ofensywnego pomocnika, jest chyba największym wygranym rundy jesiennej w Legii. - To ciekawy przypadek. W pewnym momencie widziałem go już w rezerwach. Ale w meczu Młodej Legii z Młodym Ruchem zobaczyłem piłkarza, jakiego mi brakowało - mówi Skorża. Radović jest piłkarzem, który jesienią grał momentami tak, że z przyjemnością się go oglądało. Innym jest Vrdoljak, który w meczu z Lechem w pojedynkę zatrzymywał trzech rywali. Choć to pojedyncze mecze, to jest postęp. Wydawało się, ze po odejściu Jana Muchy takich piłkarzy w Legii zabraknie.

Autor: Jakub Dybalski

Polecamy

Komentarze (13)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.