Domyślne zdjęcie Legia.Net

Białas: Mam do wypełnienia misję

Marcin Szymczyk

Źródło: Radio dla Ciebie

30.03.2010 09:47

(akt. 16.12.2018 08:24)

- Cieszy mnie widoczny i systematyczny postęp w grze drużyny i to, że piłkarze uwierzyli w siebie. Do Poznania pojedziemy pełni optymizmu. Wierzę, że coś ze stadionu Lecha przywieziemy. A co będzie po 31 maja? Tak daleko w przyszłość nie wybiegam, mam do wypełnienia misję i tylko na tym się obecnie skupiam - mówił w Radiu dla Ciebie trener Legii <strong>Stefan Białas</strong>. Poniżej zapis rozmowy.

fot. AB/RDC

Przyszedł Pan do Legii w trudnym momencie, do zespołu który przegrywał mecz za meczem. Skąd Pan bierze swój optymizm?

- To cecha wrodzona. Ludzie, którzy nie są optymistami tracą w życiu bardzo wiele. Żyje się tylko raz i to krótko. Trzeba więc dobrze wykorzystać to co się w życiu trafia. I jaka by sytuacja nie była, trzeba spojrzeć na nią z optymizmem, wynaleźć pozytywy i iść do przodu. Ja emocjonalnie jestem związany z Legią od dawna, chodziłem na jej mecze, znałem zawodników i wiedziałem jakich zmian potrzeba chłopakom. Także odbudowanie nie było jakimś problemem, kłopotliwy był raczej czas bo stało się to bardzo szybko. To już dwa tygodnie, cztery mecze i praktycznie żadnego wartościowego treningu.

Ma Pan wiele pracy

- Tak o czwartej nad ranem po powrocie z Gdańska mieliśmy trening, a już o dwunastej byłem na meczu Młodej Legii. Podobała mi się gra tych chłopaków i dlatego aż siedmiu z nich trenowało z nami w poniedziałek. Niestety tak jak wspomniałem nie mam czasu popracować z tymi zawodnikami. Ta praca na razie opiera się głównie na rozmowach, na rysowaniu schematów gry czy zachowania przy stałych fragmentach.

Z czego najbardziej się Pan cieszy po tych dwóch tygodniach

- Ze stałego i widocznego postępu. Od pierwszego meczu z Ruchem w Chorzowie do ostatniego z Lechią w Gdańsku wiele się zmieniło. W Chorzowie przegraliśmy stwarzając sobie jedną klarowną sytuację. Ze Śląskiem było ciut lepiej, ale znów straciliśmy bramkę i tylko zremisowaliśmy. W rewanżowym spotkaniu z Ruchem warte podkreślenia jest to, że w końcu wygraliśmy. No i druga połowa meczu mogła się podobać. W Gdańsku zaczęliśmy fatalnie. Zaczynaliśmy od środka i mimo to w 27 sekundzie meczu straciliśmy bramkę. To coś niebywałego. Później bramka z rzutu karnego i sytuacja bardzo trudna – szczególnie dla nas, bo my do tej pory nie strzelaliśmy zbyt wielu goli. Od 15 minuty zaczęliśmy jednak grać swoje, a u zawodników widziałem złość, determinację, wolę walki i wiarę, że to jeszcze nie koniec. To mnie bardzo ucieszyło. Powiedziałem chłopakom w szatni, że skoro Lechia mogła nam strzelić dwie bramki w jednej połowie, to my też możemy. I udało się, wygraliśmy.

A co się zmieniło w samych piłkarzach, ze zaczęli grac lepiej?

- Wiara w siebie, uwierzyli, że mogą grać lepiej, że mogą wygrać mecz. Być może pozytywnie wpłynęła na nich też moja wizja gry – ofensywnej, do przodu, takiej która ułatwia napastnikom zdobywanie bramek, a nie stawia ich w trudnej sytuacji. Bo ci napastnicy często dostawali takie podania, że ciężko było po nich zdobyć bramkę. Wyjątkiem był Chinyama, który mając pół okazji potrafił trafić do siatki. Teraz nie możemy skorzystać z jego usług, a pozostali, zresztą Chinyama także, potrzebują wykreowania im okazji do strzelenia bramki.

Ale dopingu się Pan jeszcze nie doczekał

- To znaczy kibice mają prawo do krytyki, ale doping jest nam bardzo potrzebny. Jedziemy na jednym wózku i ciągniemy go w tą samą stronę. Chcemy by Legia była dobra, by grała w europejskich pucharach, by przyjeżdżały na Łazienkowską coraz lepsze drużyny. Do tego potrzebni są kibice, do potrzebna jest spójnia miedzy kibicami, a zawodnikami.

Wie Pan kiedy Legia ostatnio wygrała mecz w lidze przegrywając dwoma bramkami?

- Przykro mi ale nie pamiętam

15 marca 2000 roku, a więc ponad 10 lat temu.

- Uuuu sporo, nie sądziłem że aż tyle. Chodzę na Legię regularnie, ale nie przypominam sobie takiego meczu. Fajnie, że ze stanu 0:2 udało nam się wyciągnąć na 3:2, ale wolę wygrywać mecze nie przeżywając takiego horroru.

Pana kontrakt obowiązuje do końca maja, bierze Pan możliwość pod uwagę by zostać przy Łazienkowskiej na dłużej?

- Wszystko może się zdarzyć, ale ja na razie nie zaprzątam sobie głowy tym co będzie po 31 maja. Jedno jest pewne. Bez względu na to czy umowa będzie przedłużona czy tez nie ja nadal będę kibicował Legii. Będę kibicował nowemu szkoleniowcowi i piłkarzom, bo chciałbym oglądać dobre mecze na tym nowym stadionie.

Załóżmy, że jednak Pan zostaje. Właściciele planują wzmocnienia i powierzają Panu misję budowy nowej Legii. Od czego Pan zaczyna?

- Nie chciałbym wybiegać tak daleko w przyszłość. Naprawdę nie myślę o tym, mam w tej chwili do wypełnienia inną misję i wyłącznie na tym się skupiam. Oczywiście ambicje klubu są duże i jeśli Legia ma grać dużo lepiej to potrzebne są minimum dwa – trzy transfery zawodników na wysokim poziomie.

Przejdźmy więc do tej najbliższej przyszłości i meczu z Lechem Poznań. Będzie dwóch rannych czy jeden zabity?

- Pojedziemy do Poznania pełni optymizmu. Będziemy walczyć. Lech grając z Odrą był już myślami przy spotkaniu z nami. Będzie bardzo ciekawe widowisko, zawodnicy obu zespołów dadzą z siebie wszystko. Wydaje mi się, że możemy ze stadionu Lecha coś wywieźć.

Polecamy

Komentarze (10)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.