Białas: Problem Legii? Wszyscy uczą się na niej zawodu
04.10.2010 09:24
Osłabieniem zespołu było również odesłanie do rezerw Macieja Iwańskiego, Jakuba Wawrzyniaka i Piotra Gizy. Czy na mecz z Lechią nie należało odwiesić przynajmniej pierwszego? On jeden byłby w stanie zastąpić Vrdoljaka. Był Pan zdziwiony decyzją Macieja Skorży?
- Trener powinien zachowywać się jak ojciec - nagradzać i karać, gdy to potrzebne, ale musi to być kara sprawiedliwa. Jeśli Skorża uznał, że trzeba podjąć taką decyzję, to miał do niej prawo. Ze swojej strony mogę tylko powiedzieć, że nie do końca rozumiem dlaczego Iwański. Jeżeli się czuje lepszy od Vrdoljaka, to jego prawo. Co nie zmienia faktu, że nie może się nieodpowiednio zachowywać. Ale moim zdaniem Legia potrzebuje jedenastu takich Vrdoljaków i Iwańskich.
- Żadnych. Z Iwańskim można się dogadać. Gdy przychodziłem do Legii, wszyscy się go czepiali o wszystko, że np. nie może dokopać piłki do bramki z rzutu rożnego. Porozmawiałem z nim, poćwiczyliśmy trochę dla przypomnienia i wszystko wróciło do normy. Nie tylko zresztą u niego - proszę sobie przypomnieć, ile zdobyliśmy wiosną bramek ze stałych fragmentów gry, a Iwański w tym czasie był jednym z najlepszych zawodników drużyny.
- To byłby duży błąd, nie tylko dlatego, że do końca sezonu trzeba by mu płacić ogromne pieniądze za nic. Po prostu to zbyt dobry piłkarz, żeby z niego pochopnie rezygnować. To samo dotyczy Wawrzyniaka. Obaj są niezbędni jeśli Legia nadal chce walczyć o mistrzostwo Polski. Działacze powinni również wyciągnąć wnioski z tego, co się stało w okresie, gdy ja przyszedłem. Bez mojej zgody powiedziano wówczas zdecydowanej większości zawodników, żeby szukali sobie innych klubów, i to pomimo że do końca sezonu pozostało jeszcze sporo meczów. Potem niektórzy się dziwili, że ci piłkarze nie chcą umierać za Legię.
Już zrezygnowano za to z Gizy. Słusznie?
- To zupełnie inny przypadek. Dobrze pamiętam Piotrka z czasów, gdy prowadziłem Cracovię, i muszę powiedzieć, że nie poznałem go po przyjściu do Legii. Nie chodzi mi tylko o jego postawę na boisku, on po prostu zamknął się w sobie. Nie przyjmował krytyki - była taka sytuacja, gdy analizowaliśmy jeden mecz i pokazałem mu fragment, po którym straciliśmy gola. Akcję rywali zapoczątkowało jego zagranie. Najpierw zaprzeczał, że w ogóle popełnił jakiś błąd, a później zapytał, dlaczego pokazuję tylko ten fragment. Może odbuduje się w innym klubie.
Skoro trener nie ma ostatniego słowa w takiej sprawie, to trzeba zapytać, kto odpowiada w Legii za transfery.
- Szczerze mówiąc, nie wiem. Od początku było jasne, że jestem w Legii trenerem tymczasowym, więc tych spraw nikt ze mną nie omawiał. Była tylko jedna sytuacja, gdy zapytano mnie, kogo bym polecił na miejsce odchodzącego Jana Muchy. Zaproponowałem Jerzego Dudka, któremu kończył się kontrakt w Realu Madryt, mówiło się wówczas, że go nie przedłuży. To byłby marketingowy hit, a do tego przy nim młodzi bramkarze mogliby się wiele nauczyć.
- Za dużo trafia tu piłkarzy, którzy dopiero dobrze rokują na przyszłość, muszą się jeszcze uczyć. Tymczasem potrzebni są tacy, którzy będą dobrzy od zaraz. To dotyczy zresztą nie tylko zawodników - wszyscy się tu uczą. Po mnie, gdy odszedłem z Legii w 1999 r., większość trenerów i dyrektorów sportowych to ludzie, dla których była to pierwsza praca. Na takim klubie jak Legia uczyli się zawodu.
Rozmawiał: Hubert Zdankiewicz
Zapis całej rozmowy z byłym piłkarzem i trenerem Legii Stefanem Białasem można przeczytać w dzisiejszym wydaniu dziennika Polska the Times.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.