News: Bogusław Leśnodorski: Marzy nam się pozyskanie dwóch reprezentantów.

Bogusław Leśnodorski: Wybudujemy lepszą akademię niż we Wronkach

Piotr Kamieniecki, Marcin Szymczyk

Źródło: hattrickPL, Legia.sport.pl

27.03.2016 22:35

(akt. 04.01.2019 13:48)

- W życiu na ogół żałuje się tego, czego się nie zrobiło, a nie tego czego się dokonało. Na razie niczego nie żałuję - powiedział prezes Legii Warszawa Bogusław Leśnodorski, który po chwili został zapytany, czy nie żałuje, że nie sprowadził do Legii Karola Linetty’ego. - Uległem wtedy Maćkowi Wandzelowi, który będąc ówcześnie w radzie nadzorczej Lecha prosił, by tego nie robić. Zachował się w porządku. Nie można też oceniać decyzji po fakcie. Czasem złe wybory prowadzą do dobrych i na odwrót - - powiedział prezes Legii Warszawa Bogusław Leśnodorski w podcaście „HattrickPL”.


- Profil HattrickPL na Facebooku

- Miałem też sporo słabych pomysłów. Jakie? Choćby taki, by zostać trenerem - na wiosnę zeszłego roku. Po jednym meczu byłem tak sfrustrowany. Kiedy dokładnie? Nie mogę powiedzieć, ale źle się wtedy oglądało grę. To była taka rzecz powiedziana dwóm czy trzem kolegom na gorąco po spotkaniu. Na szczęście szybko ten pomysł wybito mi z głowy. Nie wskażę z kolei najlepszego pomysłu, bo sporo rzeczy nam wyszło. Staram się słuchać mądrych ludzi w klubie i często wychodzi z tego coś dobrego. Wynikiem intuicji było podjęcie decyzji o otworzeniu się na kibiców, nie tylko na środowisko „Żylety” - na wszystkich. Wziąłem to na siebie, choć przez jakiś czas płaciliśmy wysoką cenę i drapałem się w głowę


Czas prezesowania Legii


- Szybko mija czas w roli prezesa Legii. Najważniejsze jest jednak dobro klubu. Jeśli znalazłby się ktoś, kto mógłby to robić lepiej i miałoby to pozytywne efekty dla Legii, to nie miałbym kłopotu z opuszczeniem tej funkcji. W piłce jednak zostałbym do końca, choćby w roli kibica. Futbol wiele mnie nauczył. Nie ma jednej szczególnej rzeczy. Mogę jednak wskazać na to, że mam styczność z fanami, a to powoduje zmianę perspektywy i pozwala spojrzeć na wszystko szerzej i realniej. Na początku miałem wiele myśli, ale nic się nie sprawdziło. Wygrywają ci, którzy stawiają na szkolenie. Wszyscy chcą to robić, pomysły będą różne… Rozsądek nakazuje przyjąć jakiś system, postawić na pewnych ludzi i dać im dziesięć lat. Zwyciężą ostatecznie ci, którzy będą czujni, otwarci i będą reagować na zmieniający się świat.


- Kiedy warto było się ugryźć w język? Było kilka takich wypowiedzi, faworytów wręcz na ten moment (śmiech). Jedenastu wychowanków na stulecie? Jeszcze kilka miesięcy jest (śmiech). Mowa o Fluminense i dostaniu kilku zajebistych młodych graczy? Tego nie pamiętam, ale jest to ciekawy przykład historii, która wydawała i nadal wydaje się mieć głęboki sens. Relacja z tym klubem uchroniła nas przed stratą pewnych funduszy. Pomagali nam czasem realnie ocenić sytuację, choć nad tematem transferowym ciążyło fatum. Chcieliśmy od początku Ronana, a jak już wszystko się udało i przyleciał do Warszawy, to na początku treningów zerwał sobie „dwójkę”. Sporo czasu miał w plecy, a teraz jest w Porto. Nie mówię, że nie będziemy kontynuowali relacji z Fluminense. Ostatnio akurat mieli złote czasy i trochę zmienił się pułap finansowy.


- Uczyłem się futbolu od wielu ludzi. Jedną z nich był Janek Urban, który tłumaczył mi wiele piłkarskich aspektów. Przyjemnością jest też praca z panem Lucjanem Brychczym. Były też osoby jeszcze z ITI - choćby Mariusz Walter był bardzo pomocny. Szefem rady nadzorczej był z kolei Wojciech Kostrzewa mający ciekawą perspektywę. Maciek Wandzel, Michał Żewłakow… Nie stwierdzę z pełnym przekonaniem, że znam się na piłce. Uczę się. Mogę powiedzieć, że jeśli na kimś się zawiodłem, to na ludziach, którzy kosztem klubu budowali swoją pozycję. Nie było to jednak osobiste odczucie - wierzyłem w ideały. Na boisku z kolei Jakub Rzeźniczak wiosną trzymał zespół, a jesienią zrobił pięć błędów i ze wszystkich padły bramki. To pokazuje, że wiele rzeczy jest niesprawiedliwych i nie do przewidzenia. Każdemu to się jednak zdarza, a nie mylił się więcej od stoperów w ostatnim meczu naszej kadry z Serbią. Miał pecha i było mi go bardzo żal. Nie zasłużył sobie na coś takiego.


Plany na przyszłość


- Mamy długofalowy plan i wiemy czego chcemy. Lech ma plan do 2020 roku? To, co opowiadają w Poznaniu, jest bzdurą. Chcemy być jak najszybciej w trzydziestce najlepszych klubów w Europie. Mówimy tutaj o 3-4 dziesiątce rankingu UEFA. Żeby tam się znaleźć, nie trzeba mieć miliardowego budżetu. Zobaczymy jak się życie potoczy, ale trzeba pod tym względem działać. Będzie wcześniej to dobrze, będzie trochę później, też nie należy płakać. Kluby nie są panami sytuacji, wiele zależy od czynników zewnętrznych. Nie mówmy o planach, a o założeniach. Jeśli zwyciężymy w Ekstraklasie, to będziemy chcieli powalczyć o fazę grupową Ligi Mistrzów. Ranking klubowy, który wzmocniliśmy występami w Lidze Europy, może nam pomóc. Mamy dojrzały zespół i zobaczymy jak będzie.


- Nasza liga ma potencjał i nigdy nie powiemy, że Legia nie będzie na przykład w najlepszej dwudziestce czołowych klubów w Europie. Nigdy nie mów nigdy. Mamy większy potencjał marketingowy niż Austria, Węgry, Belgia czy Holandia. To mniejsze kraje z ligami, których w Chinach nie będą chcieli oglądać. Możliwe, że potrzeba nam dwudziestu milionów złotych więcej na pierwszą drużynę, by wspiąć się wyżej. W sumie w tej chwili, możemy mówić o dziesięciu milionach, bo w tym okienku transferowym zaryzykowaliśmy i zachowaliśmy się pod względem finansowym mniej rozsądnie. Taka kwota daje komfort i dwóch odpowiednich zawodników. Naszą przewagą na koniec sezonu będzie to, że mamy 20-22 bardzo dobrych graczy. Spotkanie z Lechem Poznań pokazało, że jest różnica. Janek Urban musiał zagrać dzieciakiem (Kamil Jóźwiak - red.) od początku, a na zmianę wpuścił kolejne dziecko (Robert Gumny - red.). Ktoś powie, że to promocja młodzieży, ale to żart. Trener nie wypuściłby ich, gdyby miał odpowiednich piłkarzy w rezerwie. Liga Europy zmusza nas do posiadania szerszej kadry, ale jednocześnie pieniądze z europejskich pucharów nam na to pozwalają - dodał sternik Legii.


- Gdybyśmy nie awansowali w danym sezonie do europejskich pucharów, to byłby to pewnego rodzaju kłopot dla legijnego budżetu. Musielibyśmy czekać rok na kolejne rozgrywki. Inna sprawa, że i tak musimy w każdym sezonie sprzedać - powiedzmy - dwóch zawodników. Bez Ligi Europy musielibyśmy bazować na budżecie na poziomie 80 milionów złotych. Europejskie puchary dają nam 30-40 procent całości - zdradził Leśnodorski.


Trudne momenty


- Nie pomaga nam kwestia infrastruktury. Nie była też fajna sytuacja z Celtikiem. Dobrym momentem dla klubu nie była również sprzedaż Miroslava Radovicia. Cofając czas, sprzedałbym go jeszcze raz, bo tak się z nim umówiłem. Spłaciliśmy cenę za budowanie wiarygodności. W tamtym momencie jego sprzedaż była tak nieprawdopodobna, że nie mieliśmy nawet alternatywy na taką sytuację. Teraz staramy się nie dopuszczać do takich sytuacji. Często siadamy razem z chłopakami ze skautingu i trwają dysputy. Czasem ich podpuszczam na jakiś temat, a potem siedzą przez pół dnia i wracają do mnie ze swoimi przemyśleniami.


- Nie unikamy wpadek, jak z tym filmem określonym agencją towarzyską. Masakra. Takie błędy wynikają z tego, że chcemy zbyt dużo rzeczy zrobić od razu, Mamy wiele nowych osób i staramy się nie wtrącać w to, co robią, obdarzamy ich zaufaniem. Jeśli coś się nie uda, wtedy są konsekwencje.


Szpilki wbijane od Lecha


- Nie są dla mnie istotne. Pewnie bardziej by bolały gdybyśmy po ostatnim meczu byli przegrani, a tak jest mi o tym łatwiej mówić. W Poznaniu mówią, że lepiej od nas liczą kartki? Na pewno lepiej liczą pieniądze, z tego słynie Poznań. Prezes Lecha mówił, że oni mają akademię? Faktycznie jest we Wronkach, pytanie czy Lech ma akademię we Wronkach, czy Amica ma drużynę ekstraklasową w Poznaniu? A mówiąc poważnie – wiedzieliśmy, że brak akademii jest naszą bolączką, teraz przystępujemy do realizacji tego projektu i mogę powiedzieć, że na pewno będzie to dużo lepsza akademia niż we Wronkach.


- Wiemy o tym, że piłkarze Lecha mają klauzule w kontrakcie, że nie mogą odejść do Legii. My takich klauzuli nie mamy. Każdy nasz zawodnik może przejść do Poznania, jeśli będzie tego chciał i jeśli władze „Kolejorza” będą tego chciały. Inna sprawa, że na razie nie wyobrażam sobie takiej sytuacji, może życie to zweryfikuje.


- Prezes Lecha stwierdził, że nie mówi głośno o skautingu, bo inni z tego korzystają i biorą przykład? To fakt, wzięliśmy Henrika Ojamę... Ale mówiąc poważnie, jesteśmy kawał dalej niż Lech pod względem skautingu. My jesteśmy w Europie poważnie traktowani. Jako partnerzy, Lech niekoniecznie. Jak od nas do przykładowego Anderlechtu jedzie Michał Żewłakow, to każdy wie kto to jest i poważnie go traktuje. Jak jedzie młody i utalentowany, ale nikomu nieznany chłopak z Poznania, to inaczej to wygląda. To przekłada się na możliwość monitorowania rynku, negocjacji i dopinanie transakcji. Zainwestowaliśmy sporo w wielu młodych ludzi takich jak Radek Kucharski, Tomek Kiełbowicz czy Marcin Żewłakow lub Dominik Ebebenge. Oni pracują cały czas, jest kilkudziesięciu innych, którzy jeżdżą. Jest wykonana mega praca w okresie dwóch lat, kiedy Michał z Dominikiem jeździli po Europie. Zresztą o czym tu mówić? Porównajmy ostatnie dziesięć transferów Legii i Lecha… Lech mówi o akademii, ale w życiu nie zarobił jeszcze złotówki na wychowanku, a my już kilka milionów.


Pytania z Twittera


Czy Legia zagra na 100-lecie z drużyną pokroju Juventusu, Realu, Bayernu?


- Mamy kilka takich zapytań, nie podjęliśmy jeszcze decyzji. Nie wiem czy jest to taka świetna sprawa w dzisiejszych czasach.


Co jeśli przyjdzie oferta pieniężna za Stanisława Czerczesowa?


- Decyzja będzie należeć do niego, ale nie sądzę by finanse były aspektem przeważającym. Chyba, że przyjdzie Manchester City i zaoferuje 20 mln. funtów za sezon, ale to chyba póki co nie jest realne. Nic nie wiem o Zenicie.


Kiedy możemy się spodziewać sponsora tytularnego stadionu?


- Nam się podoba to, jak teraz stadion się nazywa. Nie wstydzimy się tej nazwy, ale pewnie gdyby się zgłosił ktoś poważny, to byśmy rozpatrzyli ofertę. Ale tylko pod warunkiem, że projekt byłby ciekawy i tworzony wspólnie. Nie wyobrażam sobie, by zaistniało u nas coś takiego, jak w przypadku sponsora Lecha czyli STS-u i akcji z Hamalainen. Następnego dnia po takiej akcji byłyby konsekwencje, za brak pewnych wspólnych uzgodnień, używania wizerunku klubu i nazwy.


Kiedy będą nowe stroje meczowe?


- Na wiosnę przyszłego roku.


Czy jest szansa na zakontraktowanie takich piłkarzy jak Rybus, Błaszczykowski czy Dąbrowski z Cracovii? Na ile procentowo jest szansa na wykupienie Jędrzejczyka?


- Rybusa byśmy chcieli, ale z każdym jego dobrym występem w kadrze szanse maleją. Jesteśmy realistami, będzie ciężko. Dąbrowski ciekawy chłopak, ale nie rozmawialiśmy ani z nim, ani z Cracovią. Błaszczykowski? Nie no, bez przesady. Artur Jędrzejczyk – 45 procent szans na dziś. Mamy jakiś pomysł dla Krasndoraru na lato, zobaczymy co z tego wyjdzie.


Czy Carlos Eduardo trafi latem do Legii?


- Nie wiem.


Plany na zimowe okno transferowe?


- Będą w nim panowały inne zasady ze względu na Euro. Tych, którzy mają tam szansę zagrać, nierozsądnie byłoby sprzedawać przed turniejem. Z kolei nie będzie nas stać na ryzyko posiadania kadry 30 osobowej i czekanie, że może w lipcu kogoś sprzedamy. Trudna sytuacja, ale pracujemy nad tym. Chcemy najpierw jednak zdobyć mistrzostwo Polski. Potem postaramy się awansować do Ligi Mistrzów, choć już teraz mogę powiedzieć, że transferów za milion czy dwa miliony euro nie będzie. Mogą być spektakularne, ale nie za takie kwoty.


Czy przeprowadza pan sam transfery?


- Oczywiście, ze nie. Jeden taki przeprowadziłem, Tomka Jodłowca. Zawsze mi się podobał. Nie pytając o zgodę trenera Janka Urbana, załatwiłem to z jego menedżerem w kwadrans. Trener był zachwycony.


Czy Jacek Mazurek jest niezastąpiony, bo mimo błędów wciąż pozostaje w klubie?


- Gdybym miał wymienić jedna osobę, od której nauczyłem się najwięcej, to wskazałbym Jacka Mazurka. To bardzo wartościowy pracownik, zna się na piłce i ciężko pracuje. Nie ma wpływu na politykę klubu, ale zajmuje się czymś równie ważnym – szkoleniem.

Polecamy

Komentarze (98)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.