Domyślne zdjęcie Legia.Net

Brak skuteczności grzechem głównym Legii

Mariusz Ostrowski

Źródło: Przegląd Sportowy

16.03.2009 07:33

(akt. 18.12.2018 01:55)

Zmieniają się działacze, trenerzy i piłkarze, a mimo tego praktycznie co rok Legia ma ten sam kłopot. Traci punkty w spotkaniach, w których jest zdecydowanym faworytem, z zespołami niżej notowanymi. Wiele razy właśnie tym elementem przegrała walkę o mistrzostwo kraju. Teraz może być podobnie, choć do zakończenia rozgrywek zostało jeszcze dziesięć kolejek. - Będziemy walczyć do końca. Naszym celem pozostaje mistrzostwo. Wszyscy będą tracić punkty - nie traci nadziei <b>Jan Mucha</b>, który wrócił do składu po kontuzji łydki. Miał rację, bo lechici zremisowali w Zabrzu i wciąż wyprzedzają legionistów tylko trzema punktami.
A przecież oba zespoły spotkają się przy Łazienkowskiej, gdzie Legia nie wygrała tylko z Polonią. Więc szansę na tytuł nadal ma dużą. Ale warunkiem koniecznym jest zdobywanie przez nią większej liczby punktów na wyjazdach. - Liga się wyrównała, nie mamy już takich meczów, w których faworyt przyjeżdża, narzuca swój styl gry, strzela bramki i wraca do domu z trzema punktami. Poza tym dla każdego zespołu mecz u siebie z Legią to coś wyjątkowego, dodatkowa mobilizacja i chęć odniesienia zwycięstwa - tłumaczy trener legionistów Jan Urban. - Proszę zobaczyć na mecze wyjazdowe, w których traciliśmy punkty. Słabsi od rywala byliśmy tylko w jednym, w Wodzisławiu z Odrą. Zawodziły inne czynniki. W Białymstoku była to skuteczność - dodaje. Niewykorzystywanie okazji do zdobycia gola, to największa bolączka warszawskiej drużyny. Komuś, kto tylko zerknie na klasyfikację najlepszych strzelców pretensje do Takesure Chinyamy mogą wydawać się dziwne, jednak zawodnik z Zimbabwe to bardzo nieprzewidywalny zawodnik. Może zagrać świetnie, a trzy dni później beznadziejnie. Dopóki strzela bramki, jeszcze się broni, jak przestanie, może mieć problem, Legia również. Dodatkowo Chinyama nie ma większej konkurencji, a Urban wyboru. Zimą szkoleniowiec podkreślał, że pozyskanie napastnika jest dla niego priorytetem. Szczególnie po kontuzji Bartłomieja Grzelaka, która wyeliminowała go z gry do końca sezonu. Wartościowego zmiennika nie udało się jednak sprowadzić. Adrian Paluchowski nie jest jeszcze w stanie wziąć na siebie ciężaru strzelania goli, choć to on mógł uratować legionistom punkt kiedy tuż przed końcem meczu źle trafił w piłkę i przestrzelił. - Te wszystkie sytuacje będą śniły nam się po nocach. Walcząc o mistrzostwo Polski powinniśmy zdobywać komplet punktów z drużynami środka tabeli - stwierdził Marcin Komorowski.

Polecamy

Komentarze (18)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.