Domyślne zdjęcie Legia.Net

Bramkarze kadry wywodzą się z Legii

Redakcja

Źródło: Przegląd Sportowy

13.01.2007 09:55

(akt. 24.12.2018 05:35)

Swoją karierę zaczynali w miastach na literę S - jeden w Siedlcach, drugi w Suwałkach, trzeci w Słubicach. W I lidze debiutowali w klubie na L- Legii Warszawa. Duży udział w procesie ich szkolenia mieli trenerzy na literę D - Dowhań i Dawidziuk. Teraz otrzymali powołanie na mecz reprezentacji Polski ze Słowacją. Na początku lutego <b>Wojciech Kowalewski</b>, <b>Artur Boruc</b> i <b>Łukasz Fabiański</b> spotkają się w hiszpańskiej miejscowości Jerez de la Frontera. Wszyscy jako reprezentanci Polski. Choć każdy z nich bronił już w bluzie z orzełkiem na piersi, na jednym zgrupowaniu jeszcze nie przebywali razem.
Stanowią swoistą sztafetę pokoleń warszawskiej Legii. Dwóch pierwszych opuściło aktualnych mistrzów Polski za duże pieniądze. Jeśli odejdzie trzeci, to za jeszcze większe. . Szczęście trenera Całą trójką w Legii opiekował się szkoleniowiec bramkarzy tego klubu Krzysztof Dowhań. - Najkrócej pracowałem z Wojtkiem, bo tylko pół roku. Na pewno jestem bardzo zadowolony z powodu ich powołania do reprezentacji - nie ukrywa satysfakcji Dowhań. - Mam już takie szczęście, że trafiają mi się bramkarze, których nie muszę gonić do roboty. Oczywiście są dni lepsze i gorsze, ale tych drugich jest zdecydowanie mniej - chwali swoich podopiecznych. Najpierw na Łazienkowską trafił Kowalewski. Przez dwa sezony zdołał wystąpić w zaledwie jednym ligowym spotkaniu. Wreszcie zdecydowano się go wypożyczyć do Groclinu. Grał tam pół roku. Kiedy wrócił, spotkał w klubie Dowhania. - Wojtek był solidnym bramkarzem. Niektórzy zarzucali mu, że jest sztywny. Jednak na boisku mógłby siedzieć od rana do nocy. Taki tytan pracy - opowiada.Talent "Gibona" eksplodował po jego wyjeździe z Polski. Odszedł do Szachtara Donieck, od razu zdobył mistrzostwo Ukrainy i krajowy puchar. Później było nieco gorzej, ale po transferze do Spartaka Moskwa jego kariera ponownie nabrała rozpędu. Miejsce Kowalewskiego w Legii zajął Radostin Stanew, a drugim bramkarzem został Artur Boruc. Na swoją szansę czekał kilka miesięcy. - Dużo dało mu wypożyczenie do Dolcanu. Od początku był bardzo mocny psychicznie. To jego wielka zaleta. Strasznie nie lubił treningów biegowych. Często trzeba było kombinować, aby urozmaicić mu zajęcia - wspomina Dowhań. Boruc szybko zadebiutował w reprezentacji, a półtora roku temu za 1,6 min funtów przeszedł do Celtiku. Zastąpił go młody i utalentowany Łukasz Fabiański. Zaledwie po pół roku pobytu w stolicy otrzymał bluzę z numerem jeden. - Łukasz to bardzo dojrzały jak na swój wiek człowiek. Ma jeszcze duże rezerwy, ale już jest bardzo dobrze przygotowany pod względem psychicznym i fizycznym - przyznaje Dowhań. Wzajemne zaufanie Wychowanie trzech reprezentacyjnych bramkarzy w zaledwie pięć lat, to wielka sztuka. - Nie przesadzajmy, to nie tylko moja zasługa. Wojtek wiele skorzystał na pracy z Jackiem Kazimierskim, Łukasza wychował Andrzej Dawidziuk. Ale najwięcej i tak zawdzięczają sobie. Oni wiedzą, co chcą w życiu osiągnąć. I pracują, bo tylko ciężką pracą można do czegoś dojść - dodaje Dowhań. Szkoleniowiec dużą wagę przywiązuje do relacji między rywalizującymi ze sobą bramkarzami. - Nie wymagajmy, aby się przyjaźnili, ale na pewno musi być między nimi jakaś więź. Ten, co siedzi na ławce, powinien ściskać kciuki za tego, który stoi w bramce. W Legii tak było i tak jest - przyznaje. Dlaczego akurat ta trójka otrzymała powołania? - Wszyscy grają w dobrych klubach i mają pewne miejsce w składach - mówi trener bramkarzy reprezentacji Polski Andrzej Dawidziuk. - Artur i Wojtek swoją postawą w ubiegłym roku zdali egzamin. Łukasz jedzie zbierać doświadczenie. Trener Beenhakker chce mu się dokładniej przyjrzeć. Najcenniejsze w ich przypadku jest to, że każdy z nich jest nie tylko całkiem innym człowiekiem, ale też preferuje inny styl gry. Wojtek jest odważny i zdecydowany, Artur bardzo dobrze gra nogami i na linii, a Łukasz fantastycznie czuje się poza bramką, potrafi przeczytać grę. Takie zróżnicowanie jest dobre dla reprezentacji - przyznaje szkoleniowiec. Wiadomo, że o miano tego pierwszego będą walczyć Boruc z Kowalewskim. Który z nich jest faworytem? - Przyjadą, to zobaczymy. Na razie nie chcę oceniać, bo nie byłbym obiektywny - twierdzi Dawidziuk. Natomiast swojego zdania na ten temat nie ukrywa Dowhań. - Postawiłbym na Artura. Choćby z racji tego, że ma nad Wojtkiem kilka lat przewagi. Jest przyszłościowym bramkarzem - kończy.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.