Bronowiccy robią karierę, ale tym razem osobno
03.08.2007 04:04
Grzegorz zadebiutował w meczu eliminacji Ligi Mistrzów w barwach Crvenej Zvezdy Belgrad. Piotr zajął jego miejsce na prawej obronie Legii. Drogi braci Bronowickich znów się rozeszły. Od początku swojej kariery, najpierw zapaśniczej, a później piłkarskiej, byli razem. Cały czas w Górniku Łęczna, z wyjątkiem 2001 roku, gdy Grzegorz został karnie zesłany do Lewartu Lubartów. Szybko jednak wrócił do klubu z Łęcznej i znów bracia grali w jednej drużynie.
Taka sytuacja miała miejsce do końca 2005 roku. Wówczas Grzegorz dostał angaż w Legii. Rozdzielono ich, ale tylko na rok. Piotrek dołączył do występującego w Legii brata minionej zimy. – Coś tam bąknąłem o bracie trenerowi Wdowczykowi, ale Piotrek zasłużył sobie, by grać w Legii. Nasz szkoleniowiec chciał mieć walczaka do zadań specjalnych, dlatego zaangażował brata – powiedział starszy z Bronowickich.
Nowy rozdział
Gdy wydawało się, że znakiem firmowym stołecznej drużyny będą bracia Bronowiccy, jak w Wiśle – Brożkowie, Grzegorz wybrał ofertę Crvenej Zvezdy. Zdążył się jeszcze pożegnać z Piotrem po meczu sparingowym z Widzewem i wyruszył na Bałkany. – Zaczynam nowy rozdział. Przejście do Crvenej Zvezdy to awans sportowy. Chcę walczyć o Ligę Mistrzów – powiedział Grzegorz.
Pierwszy krok w tym kierunku jego zespół już wykonał. W środę w pierwszym spotkaniu II rundy eliminacji piłkarskiej Ligi Mistrzów Crvena Zvezda Belgrad wygrała 1:0 z Levadią Tallin. W 74. minucie na boisko wszedł oznaczony numerem 18 Grzegorz Bronowicki. – Miałem nie grać w tym spotkaniu, jednak 23-letni obrońca Duszan Baszta doznał kontuzji i musiałem go zastąpić. Zbyt długo nie pograłem. Na stadionie pojawiło się tylko 22 tys. kibiców. Na mecz z Levadią przyszli najzagorzalsi fani „Czerwonej Gwiazdy”. Spodziewano się, że wygramy wyżej, ale estoński zespół nie jest wcale taki słaby – mówi Grzegorz.
Czeka na koszulkę
Piotr grał w niedzielę w barwach Legii w inauguracyjnym spotkaniu ekstraklasy z Cracovią. Wystąpił na pozycji Grzegorza – na prawej obronie. – Wiem, że zagrał nieźle, choć z nim nie rozmawiałem. Jestem przekonany, że w kolejnych meczach pokaże niedowiarkom, że potrafi grać w piłkę – powiedział o rok młodszym bracie 27-letni Grzegorz.
Po meczu Crvenej nie mieli okazji do rozmowy. – Na razie ma ważniejsze rzeczy na głowie. Musi się zaaklimatyzować, znaleźć szkołę dla dziecka, urządzić się. Ale o bracie pewnie nie zapomni i przyśle mi koszulkę Crvenej – mówi Piotrek.
Czas na prawko
Po treningu bracia Bronowiccy razem wychodzili z szatni. Wsiadali do tego samego samochodu – Grzesiek na miejsce dla kierowcy, Piotrek – dla pasażera. – Jestem w trakcie robienia prawa jazdy. Niebawem dostanę samochód z klubu, ale prowadzić będzie żona – śmieje się „Skuter”. – Brakuje mi brata. Raz czy dwa razy w tygodniu spotykaliśmy się wspólnie z rodzinami. Dzieci razem się bawiły. Grześ postanowił wyjechać za granicę, bo chce się rozwijać, robić karierę. Kibicuję mu i życzę, by spełniły się wszystkie jego marzenia – wyznaje Piotr, który w Legii powoli wychodzi z cienia brata. – Kiedyś trzeba. Dostałem szansę i chcę ją wykorzystać – dodaje.
Obaj walczyli na zapaśniczej macie, razem występowali na piłkarskich boiskach Górnika Łęczna i Legii Warszawa. Są jednak zupełnie innymi piłkarzami. – Grzesiek prezentuje większy luz, ja gram agresywniej, jestem bardziej zacięty. Wślizgi, gra głową – to mój żywioł. Brat gra bardziej technicznie, lubi wyjść na pozycję, rozegrać, dorzucić. Tym się różnimy – kończy Piotr. Czy nadal będzie podążał drogą brata – reprezentanta Polski?
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.