Domyślne zdjęcie Legia.Net

Bruno Mezenga: Żywiołowy doping bardzo nam pomaga

Mirosław Drożdż, Miłosz Nsierowski, Piotr Szydłowski

Źródło: Legia.Net

11.02.2011 11:06

(akt. 14.12.2018 22:46)

Napastnik Legii <strong>Bruno Mezenga</strong> na zimowych zgrupowaniach chce osiągnąć optymalną formę. W rozmowie z serwisem Legia.Net opowiada o Polsce, Legii i kibicach. - Fani są fanatyczni w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Przypomina mi to atmosferę na Flamengo, ale szczególne wrażenie robi na mnie jedna rzecz. Chodzi o to, że przy Łazienkowskiej doping trwa przez cały mecz. Dzięki temu możemy liczyć na wsparcie kibiców, zawsze wtedy, kiedy najbardziej tego potrzebujemy - mówi nam Mezenga. Zapraszamy do lektury wywiadu z Bruno.

Powiedz nam trochę o swoich początkach gry w piłkę

- Kiedy miałem 8 lat zacząłem trenować piłkę nożną. Później zająłem się futsalem. Ostatecznie zdecydowałem się jednak na tradycyjną piłkę nożną. Futbol uprawiali również moi bracia, ale ostatecznie wybiłem się tylko ja.

Pierwsze pół roku w Polsce już za tobą. Jak u nas czujesz?

- Sądzę, że teraz jest dużo lepiej niż wcześniej. Przyzwyczaiłem się i z czasem podoba mi się coraz bardziej. Więcej też rozumiem w waszym języku. Trochę mniej potrafię powiedzieć, ale każdego dnia uczę się nowego słowa. W nowej rundzie chciałbym jak najbardziej pomóc zespołowi i strzelić trochę goli. Najważniejsze jest jednak zwycięstwo w lidze, które dla mnie i kolegów jest niezwykle istotne.

Jak radzisz sobie z barierą językową?

- Poza odrobiną polskiego, porozumiewam się z kolegami trochę po portugalsku, trochę po hiszpańsku i trochę po angielsku. Z polskim pomaga mi czasami Inaki Astiz. Ogólnie nie jest źle.

Jak najlepiej porównać rozgrywki ligi brazylijskiej, polskiej i tureckiej?

- W Polsce gra się piłką dużo szybciej, zawodnicy grają bliżej siebie i szybko wymieniają podania. W Brazylii jest dużo więcej miejsca, a sama gra jest bardziej taktyczna. Wydaje mi się też, że w moim ojczystym kraju jest więcej indywidualności. Sądzę, że to są najistotniejsze różnice, dzielące obie ligi. Z kolei druga liga turecka, w której miałem okazję występować jest trudna i brutalna. Dobrze ją jednak wspominam, bo nastrzelałem tam sporo goli. Wszyscy mnie cenili, co było bardzo miłe.

Co sądzisz o dopingu na Legii?

- Wydaje mi się, że ten niezwykle żywiołowy doping bardzo nam pomaga w trudnych momentach. Gdy coś nie idzie w meczu po naszej myśli, zawsze słyszymy, widzimy i czujemy ich wsparcie. To sprawia, że zaczyna się grać co raz lepiej.

Jak byś ocenił kibiców w Polsce, Turcji i Brazylii?


- Kibice polscy są bardzo podobni do kibiców w Brazylii. Są według mnie bardzo fanatyczni w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Przypomina mi to atmosferę na Flamengo, ale szczególne wrażenie robi na mnie jedna rzecz. Chodzi o to, że przy Łazienkowskiej doping trwa przez cały mecz. Dzięki temu możemy liczyć na wsparcie kibiców, zawsze wtedy, kiedy najbardziej tego potrzebujemy.

A czy na przykład mecz Legia - Lech można porównać do derbów "Flu-Flu" w Rio de Janeiro?


Sądzę, że są bardzo podobne i równie zacięte. Zarówno w Polsce, jak w Brazylii jest podczas tych meczów bardzo dobra atmosfera piłkarskiego święta.

Czy zdajesz sobie sprawę ze szczególnego znaczenia twego gola w meczu Legia - Lech?

- Tak wiem, jak ważne to było trafienie, bo wcześniej dużo słyszałem o tych pojedynkach. Mówiono mi jak duży prestiż towarzyszy tym spotkaniom. Gol ten sprawił mi szczególną satysfakcję gdyż był moim pierwszym w barwach warszawskiego klubu.

W Brazylii częściej gra się dwoma napastnikami, natomiast w Polsce normą ostatnio jest gra tylko jednym. Czy masz jakieś preferencje w tej kwestii?


- Tak, Legia gra jednym napastnikiem, a we Flamengo było dwóch. To nie ma jednak aż tak dużego znaczenia. Nasza drużyna gra bardzo ofensywnie, ma ofensywnie grających środkowych i bocznych pomocników. Gracze środka pola, jak Manu, Szałachowski, czy ostatnio Kucharczyk sprawiają, że brak drugiego napastnika wcale nie musi się odbijać na ofensywności gry zespołu.

Ostatnio chyba straciłeś trochę na wadze? To celowe?

- Tak, faktycznie schudłem kilogram, albo dwa. Powodem tego były prawdopodobnie wyczerpujące treningi podczas trwających przygotowań do rundy wiosennej. Muszę przyznać, że obecna waga wpłynęła pozytywnie na moją formę i samopoczucie. Dobrze mi z tym.

Nie doskwierała Ci wcześniej w Warszawie rozłąka z żoną?


- Jak każdy, nie lubię być długo sam. Z moją żoną wzięliśmy ślub zaledwie 8 miesięcy temu. Zarówno dla mnie, jak i dla niej jest bardzo ważne byśmy byli razem. Liczy się również to, żebyśmy oboje grali w piłkę, gdyż moja żona jest siatkarką. Teraz to możliwe. Na pewno dzięki temu obojgu nam jest teraz już łatwiej.

Jak ci się podoba Warszawa?


- Myślę, że to bardzo ładne miasto, chociaż teraz, w okresie zimowym, trudniej to dostrzec. Poza tym dzień jest dużo krótszy. Do polskiej pogody jednak się już przyzwyczaiłem. Ostatnio w wolnym czasie odwiedziłem muzeum Fryderyka Chopina. Widziałem też Starówkę i wiele innych typowo turystycznych miejsc, jak Łazienki Królewskie, do których mam stosunkowo blisko z domu, bo mieszkam na Mokotowie. W wolnym czasie lubię wyskoczyć z żoną do restauracji. Poza tym na ogół jestem domatorem. Czasami w wolnym czasie spotykamy się Manu, Arielem i Inakim.

Runda wiosenna w Polsce jest dość krótka. Jakie masz plany na przyszłość?


- Chciałbym zostać w Legii, bo podoba mi się ten klub. Również moja żona polubiła Warszawę i oboje jesteśmy tutaj szczęśliwi. Mając do wyboru powrót do Flamengo i pozostanie w Warszawie, w chwili obecnej wybrałbym tę drugą możliwość.

Polecamy

Komentarze (15)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.