Domyślne zdjęcie Legia.Net

Cenzura przy Łazienkowskiej?

Redakcja

Źródło: Życie Warszawy

05.10.2007 01:01

(akt. 22.12.2018 01:48)

Od początku sezonu na stadionie Legii trwa protest kibiców przeciwko polityce władz klubu. Nie dopingują, ale... chwilami głośno wykrzykują hasła, których treść nie podoba się działaczom. Inicjatorów tych okrzyków chcą usunąć ze stadionu. Tradycją meczów na stadionie przy ul. Łazienkowskiej był „dialog” prowadzony pomiędzy trybunami krytą i odkrytą. Kibice z jednej pytali, a druga strona odpowiadała. Teraz widzowie na trybunie odkrytej przez większą część spotkań milczą w proteście przeciwko polityce władz klubu, które m.in. zakazały wstępu na stadion osobom odpowiedzialnym za oprawy meczowe. Czasami jednak skandują różne hasła.
Obraźliwa morda? „Walter? Co? Mordo ty moja”! – taki „dialog” trybun miał miejsce podczas ostatnich meczów Legii z GKS Bełchatów i Borussią Dortmund. Okrzyki nie spodobały się właścicielom klubu (Mariusz Walter jest jednym z nich) i dlatego dyrektor ds. bezpieczeństwa KP Legia Stefan Dziewulski wezwał do siebie kibica, który je intonował. – Usłyszałem, że panowie Walter i Dziewulski nie życzą sobie, aby padały takie epitety – mówi Karol, wokół którego powstało całe zamieszanie. – Jeśli jeszcze raz będę intonował podobne okrzyki, zostanę pozbawiony możliwości wejścia na stadion. Dziwne, przecież nie były one ani wulgarne, ani obraźliwe. To parafraza motywu ze spotów wyborczych trwającej właśnie kampanii, a nawiązująca do sporu toczonego między kibicami a współwłaścicielem koncernu ITI – twierdzi kibic. – Dlaczego pokazanie zabawnych i ironicznych zwrotów dotyczących polityków i biznesmenów milionom telewidzów nie oznacza dla ich autorów żadnych konsekwencji, choć odnoszą się do powszechnie znanych postaci, a podobny okrzyk na stadionie w centrum Warszawy grozi ograniczeniem moich swobód? Czy na stadionie Legii obowiązuje prawo RP, w tym szczególnie art. 54 konstytucji? (dotyczący głównie wolności wypowiedzi – przyp. red.) – dodaje Karol. Rynsztokowy żart – Na stadionie nie można nikogo obrażać. Stefan Dziewulski ma w zakresie swoich obowiązków dbanie o bezpieczeństwo i o to, by klub nie płacił kar za obrażanie kogokolwiek – tłumaczy Jarosław Ostrowski, członek zarządu KP Legia. – Krótka rozmowa wychowawcza z kibicem miała podkreślić, że nie jest to najlepsza forma dialogu. To hasło kojarzy się negatywnie. Żart na poziomie rynsztoka. Reklama telewizyjna ma za zadanie obrażać konkurentów politycznych, oznacza też jakieś nielegalne działania. Osoby zwracające się w niej do siebie robią lewe interesy. Kibice wykrzykujący te hasła powinni pójść po rozum do głowy. Tego rodzaju żarty nikogo nie zachęcają, a wręcz przeciwnie – dodaje Jarosław Ostrowski.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.