Domyślne zdjęcie Legia.Net

Cezary Kucharski: Nie ma dramatu

Redakcja

Źródło: Gazeta Wyborcza

09.10.2007 08:27

(akt. 22.12.2018 01:09)

Legia nie pokazała w meczu z Lechem dotychczasowych atutów. Praktycznie nie stworzyła zagrożenia pod bramką rywali. Należy docenić zwycięzców, ale uważam, że to był jeden ze słabszych występów Legii w tym sezonie. "Pyry" cieszą się z wygranej, jednak sympatycy Legii według mnie nie powinni dramatyzować. To był mecz, który należało zremisować. Więcej w sobotni wieczór Legia po prostu zrobić nie mogła. Dyspozycja w tym dniu nie była najlepsza - pisze w swoim kolejnym komentarzu <b>Cezary Kucharski</b>.
Mogło być to spowodowane np. stresem meczowym, bo nowa Legia nie grała jeszcze w takim "piekle". Kibice na Łazienkowskiej nie dali piłkarzom w tym sezonie namiastki tego, co ich spotkało w Poznaniu. Jestem przekonany, że gdy legioniści wyszli na mecz, to w duchu zazdrościli lechitom. Inaki Astiz powiedział nawet, że kibice Lecha są najlepsi w Polsce! Ci piłkarze, którzy pamiętają fantastyczną atmosferę z Łazienkowskiej, czuć mogli lekki kompleks. Chyba każdy wie, jak ważna jest psychika w tym, co robimy. Trener Jan Urban to zauważył, mówiąc na pomeczowej konferencji: "Wydaje mi się, że niektórych zawodników mojej drużyny ten mecz przerósł, był dla nich za wielki". Oglądając powtórki akcji, po której padła zwycięska bramka dla Lecha, zacząłem rozumieć, dlaczego Stefan Majewski miał pretensje do Piotrka Gizy o jego pracę w defensywie. To Giza odpuścił włączającego się do akcji Kikuta. Po prostu stanął, jakby myślał, że nic strasznego z tej akcji nie będzie. Wystarczyły dwie-trzy sekundy. Wystarczyło trochę jego wysiłku w defensywie, a mecz prawdopodobnie zakończyłby się bezbramkowo. Jestem pewien, że miał siłę, aby wykonać tę pracę, bo w końcówce spotkania był aktywny. Oczywiście przy bramce zdarzyło się jeszcze kilka błędów (Jakub Wawrzyniak, Wojciech Szala), ale ten zapoczątkował serię. W tym momencie przypomniałem sobie słowa trenerów, z którymi pracowałem, że każda stracona bramka to suma błędów kilku piłkarzy. I tak było w Poznaniu. Legia będzie wtedy silna, gdy każdy piłkarz będzie ciężko pracował dla dobra kolegi z boiska, walcząc ze swoimi słabościami i zmęczeniem. Tego mi u Piotra Gizy w decydującym momencie zabrakło. Na szczęście to dopiero 10. kolejka i nie ma co robić dramatu.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.