Domyślne zdjęcie Legia.Net

Cezary Kucharski: Trudno wskazać faworyta

Redakcja

Źródło: Życie Warszawy

13.05.2008 06:28

(akt. 20.12.2018 13:40)

- Wisła góruje doświadczeniem. Ma także więcej piłkarzy, którzy mogą przesądzić o losach spotkania. Siłą Legii jest lepsza organizacja gry, świetna defensywa. Poza tym w ekipie Jana Urbana nie ma liderów. Każdy może czymś Wisłę zaskoczyć. Tak jak ostatnio Rybus, który strzelił dwie bramki. W Legii trener mocno rotuje składem. To sprawia, że drużyna jest nieobliczalna - twierdzi były napastnik Legii, <b>Cezary Kucharski</b>, który 11 lat temu zdobył z "Wojskowymi" ostatni Puchar Polski dla klubu z Łazienkowskiej.
Na finał Pucharu Polski pomiędzy Legią i Wisłą czekają kibice w całym kraju. Kto jest faworytem tego prestiżowego spotkania? - Trudno wskazać faworyta. Każda drużyna ma wiele atutów i obie stać na zwycięstwo. Myślę, że zadecyduje dyspozycja dnia. Co prawda to Wisła wygrała ligę, ale puchar rządzi się swoimi prawami. Po stronie Legii stoi przewaga psychiczna – podopieczni Jana Urbana wygrali dwa ostatnie starcia. Wielu z obecnych piłkarzy Legii zna pan ze wspólnych występów w 2006 roku. Czy to zawodnicy, których stać na pokonanie naszpikowanej gwiazdami Wisły? - Tak. Myślę, że każdy z tych piłkarzy, którzy grają dziś w Legii poradziłby sobie także w Wiśle. To równorzędni zawodnicy, którzy mają spore umiejętności. Wszystkie ostatnie sukcesy Legia odnosiła, gdy pan był w jej składzie. Zdobył pan Puchar Polski w 1997 roku, dwa mistrzostwa w 2002 i 2006 r. oraz Puchar Ligi 2002. Które z tych trofeów ucieszyło pana najbardziej? - Mistrzostwo Polski w 2002 roku. Wtedy miałem duży wpływ na zdobycie tytułu, byłem w końcu kapitanem drużyny. Mieliśmy słabszy początek sezonu, już wszyscy spisali nas na straty, tymczasem zdobyliśmy mistrzostwo, dołożyliśmy do tego Puchar Ligi i na koniec trzech z nas pojechało na mistrzostwa świata do Japonii i Korei. - Wtedy nie byliśmy faworytami rozgrywek, a na dwóch frontach pokonaliśmy Wisłę... Podobnie jest teraz. Wisła, naszpikowana gwiazdami, zdobyła tytuł, ale Legia, którą jeszcze niedawno spisywano na straty, utarła jej nosa już dwa razy. Jak porówna pan Wisłę i Legię do drużyn sprzed sześciu lat? - Rzeczywiście sytuacja jest porównywalna, ale nie zapominajmy, że w 2002 roku to my zdobyliśmy mistrzostwo. Teraz tytuł wywalczyła Wisła, a Legia była druga. - W tak wielkim klubie drugie miejsce nie cieszy. Choć nasza drużyna miała większe możliwości i olbrzymią motywację. Wtedy nie było w Legii możnego właściciela. Walczyliśmy o sponsorów dla klubu. Jak ocenia pan młodych piłkarzy Legii, którzy przebili się do składu pierwszej drużyny? - Cieszę się, że w klubie jest tyle młodzieży. Może się ona wiele nauczyć od doświadczonych graczy, by później wspólnie świętować sukcesy. Kiedy młodzi wywierają nacisk na podstawowych piłkarzy, wychodzi to drużynie na dobre. Sprawia, że wszyscy są bardziej zmotywowani. Jak oceni pan mijający sezon w wykonaniu Legii? - Osiągnęła tyle, na ile było ją stać. Kadrę miała wąską, w klubie brakowało wartościowych piłkarzy, którzy w trudnych momentach pociągnęliby drużynę. Wpływ na słabszą grę Legii miała także zła atmosfera na trybunach. Jeśli podopieczni Jana Urbana zdobędą któryś z pucharów, będą zadowoleni. Zdobył pan z Legią ostatni Puchar Polski. Było to pierwsze pana trofeum w Legii. W podobnej sytuacji mogą być dziś wieczorem młodzi piłkarze. Jak pan wspomina pierwszy sukces? - Dziś patrzę na tamten wygrany finał z ŁKS z ogromnym sentymentem. Przecież po zwycięstwie na stałe zapisałem się w historii klubu. Gdy rozpoczynałem karierę i wyjeżdżałem z Łukowa, nie myślałem nawet, że osiągnę tak wiele. Czy uważa pan, że mecz tak dużej rangi powinien odbyć się na niewielkim stadionie w Bełchatowie? - Nie. To złe miejsce do rozgrywania prestiżowych spotkań. Finał Pucharu Polski powinno obejrzeć kilka razy więcej kibiców niż mogą pomieścić trybuny w Bełchatowie. Wielu fanów, którzy będą chcieli obejrzeć mecz, obejdzie się smakiem. Jednak to również wina kibiców. Wyrobili sobie fatalną opinię i przez to organizacji meczu nie chciały się podjąć władze Kielc czy dyrekcja Stadionu Śląskiego.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.