Domyślne zdjęcie Legia.Net

Chcę być taki jak ojciec

Jan Szurek

Źródło: Przegląd Sportowy

20.01.2005 11:14

(akt. 29.12.2018 23:41)

Ma zaledwie piętnaście lat, a pojedzie z Legią Warszawa na zgrupowanie na Cypr. Jest bramkarzem, a na nazwisko ma Szczęsny. <b>Wojciech Szczęsny</b>. Syn Macieja, jednego z najlepszych polskich golkiperów lat dziewięćdziesiątych, pięciokrotnego mistrza Polski, uczestnika Ligi Mistrzów.
- Krzysztof Dowhań powiedział o nim, że ma wielki talent - uzasadnia decyzję o zabraniu młodego chłopaka z drużyną seniorów Jacek Zieliński. Dowhań, szkoleniowiec warszawskich bramkarzy, wie co mówi, bo przez ostatni rok trenował z młodym Szczęsnym nawet dwa razy w tygodniu. Wczoraj Wojtek odbył jeden z ostatnich treningów z rówieśnikami przed odlotem na Cypr. - Nie boję się starszych piłkarzy. Pokażę charakter - zapowiada. - Wiele skorzystałem na zajęciach z trenerem Dowhaniem. Poprawiłem technikę - mówi broniący barw Agrykoli Wojtek. Broniący skutecznie, bo w zeszłym roku poprowadził swoją młodą drużynę do wicemistrzostwa Polski, a w miniony weekend do zwycięstwa w silnie obsadzonym turnieju w Żyrardowie. Uznano go tam najlepszym bramkarzem. - Zasłuźył na to. Nie nazwiskiem, a naprawdę wysokimi umiejętnościami - twierdzi Artur Rutkowski, ojciec kolegi Wojtka z Agrykoli i reprezentacji Polski prowadzonej przez Michała Globisza. Najmłodszego ze Szczęsnych (bo jest jeszcze 17-letni Janek z Gwardii Warszawa, też stojący między słupkami) chwali też trener bramkarzy z tej kadry, Andrzej Dawidziuk. - Ma świetne warunki fizyczne i spory talent. Jeśli poprze go pracą, będziemy mogli mówić, że jest kandydatem na wysokiej klasy bramkarza. Nazwisko już ma, ale bardzo chce pracować na własny rachunek - uważa, podkreślając, że kilka razy rozmawiał z Maciejem Szczęsnym, ale nie o jego synu. To samo potwierdza były bramkarz Legii i Widzewa: - Z żalem przyznaję, że nie mam wpływu na sportowy rozwój synów. Gdy chłopcy zaczęli trenować, mieszkałem poza Warszawą i tak jest nadal. Nie trenujemy teź, gdy wyjeżdżamy wspólnie na wakacje. Wtedy wolimy odpocząć od piłki i powędkować. Wojtek początkowo chciał grać w ataku i strzelać bramki. Nie pozwolił na to trener Agrykoli, Jacek Rutkowski: - Od razu stwierdziłem, że to wykapany Maciek. Te same ruchy, postura, twarz i talent. Więc szybko kazałem mu wejść do bramki. Teraz ma szansę wskoczyć do bramki Legii, która ma do niego prawo pierwokupu. Wszyscy podkreślają, że największy atut Wojtka to gra w powietrzu. Nic dziwnego: mierzy 188 cm i waży 73 kilo. - Talentu po mnie nie ma, bo ma większy. Ale ja się boję, żeby nie wyrósł za wysoki i nie przerzucił się na koszykówkę - komentuje Szczęsny senior i ma powody do obaw. Przed rozmową z nami jego syn rozgrywał piłkę w meczu gimnazjów w szczypiorniaka. - Ma też świetną koordynację wyskoku i specyficzny zmysł pozwalający dobrze grać w powietrzu - Ostatnio oglądaliśmy z tatą mecz Legii w Genui. Podobała mi się jego gra. I reakcja w sytuacji, w której dostał czerwoną kartkę - mówi z uśmiechem Wojtek. Teraz wszyscy boją się, czy nie grozi mu "sodówka" po wzroście popularności. - Moim idolem jest Gianluigi Buffon, ale ja bufonem się nie stanę - zapewnia.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.