Domyślne zdjęcie Legia.Net

Chicago Fire - Legia Warszawa 0:3 (0:0)

Redakcja

Źródło: Legia.Net

22.05.2010 03:08

(akt. 16.12.2018 02:41)

<p>W nocy o godzinie 1. czasu polskiego, Legia Warszawa rozpoczęła mecz z Chicago Fire o trzecie miejsce w turnieju Sister Cities Cup. Początkowo spotkanie było wyrównane, ale z czasem przewagę zaczęli osiągać legioniści. Efektem tego była pewna wygrana 3:0 po bramce <strong>Macieja Iwańskiego</strong> i dwóch trafieniach <strong>Sebastiana Szałachowskiego</strong>. Znów świetnie spisywał sie <strong>Kostia Machnowskyj</strong>, którego w końcówce zastąpił debiutant <strong>Kuba Szumski</strong>. Legioniści skończyli więc turniej w USA pozytywnym akcentem. Serwis Legia.Net przeprowadził relację tekstową "na żywo" z tego wydarzenia. </p>

Legia - Kostiantyn Machnowskyj (89' Jakub Szumski), Jakub Rzeźniczak, Wojciech Szala, Jakub Wawrzyniak, Tomasz Kiełbowicz (81' Adam Banasiak), Jakub Kosecki (46' Sebastian Szałachowski), Piotr Giza (76' Marcin Komorowski), Tomasz Jarzębowski, Maciej Rybus (86' Michał Żyro), Maciej Iwański, Dong (46' Bartłomiej Grzelak)(57' Maciej Górski)

Chicago - Andrew Dykstra, Deris Umanzor, C.J. Brown (46' Wilman Conde), Kwame Watson-Siriboe, Logan Pause, Mike Banner, Peter Lowry (71' Brian McBride), Baggio Husidic, Justin Mapp (90' Julio Martinez), Corben Bone, Stefan Dimitrov (62' Collins John)

Relacja z meczu: Przez pierwsze minuty obie drużyny badały swoje siły i podchodziły do gry bardzo ostrożnie. Gospodarze próbowali dośrodkowań i strzałów z dystansu ale były to próby anemiczne, zaś legioniści długo rozgrywali piłkę na własnej połowie. Mecz ożywił się dopiero za sprawą Kuby Koseckiego, który w 10. minucie meczu minął dwóch obrońców, okiwał nawet bramkarza, ale w ostatniej chwili czubkiem palców Dysktra wybił piłkę spod nóg Kosy na rzut rożny. Po kilku minutach gospodarze odpowiedzieli bombą z dystansu Dymitrova, ale Kostia Machnowskyj już w drugim meczu z rzędu broni nadspodziewanie pewnie. Od tego momentu coraz większą przewagę posiadali gospodarze, którzy raz po raz atakowali na bramkę Legii. Najpierw Mapp strzelał z dystansu, a po chwili Rzeźniczak interweniował tak, ze piłka omal nie wylądowała w siatce Kostii.

Podopieczni Stefana Białasa jakby nie mieli pomysłu na grę i dopiero w końcówce pierwszej odsłony za sprawą Donga zagrozili bramce Fire. Strzał Chińczyka zdołał jednak wybronić Dykstra. Ogólnie gospodarze mieli lekką przewagę, ale do przerwy wynik był bezbramkowy.

W przerwie trener Stefan Białas dokonał dwóch zmian. Za Donga pojawił się Bartłomiej Grzelak, zaś za Koseckiego wszedł Sebastian Szałachowski. I już chwilę po wznowieniu gry Legia powinna objąć prowadzenie. „Grzelu” minął dwóch obrońców i kiedy wydawało się, że umieszczenie piłki w siatce będzie formalnością posłał futbolówkę obok bramki. Chwilę później mecz okazał się jeszcze bardziej pechowy dla Grzelaka, który doznał urazu i musiał opuścić boisko. Zastąpił go Maciej Górski.

W 58. minucie miała miejsce koronkowa akcja Legii. Podania wymienili Kiełbowicz, Rybus, Górski, aż w końcu piłka trafiła do Iwańskiego, który płaskim strzałem zdobył prowadzenie dla Legii. Bramka „Ajwena” podziała na gospodarzy jak zimny prysznic i „Strażacy” ruszyli do ataku. Kostia jednak radził sobie zarówno z dośrodkowaniami jak i strzałami z dystansu.
 
Legia nieco się cofnęła i oczekiwała na kontry. Opłaciło się w 68. minucie, kiedy to Górski przejął piłkę w środku pola i prostopadłym zagraniem uruchomił Szałachowskiego. Ten będąc sam  na sam z Dysktrą zdobył drugą bramkę dla „Wojskowych” Ten sam zawodnik podwyższył po podaniu Macieja Rybusa na 3:0 sprytnym uderzeniem z siedmiu metrów na pięć minut przed końcem spotkania.
 

Polecamy

Komentarze (107)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.