Domyślne zdjęcie Legia.Net

"Chinyama Dance"

Redakcja

Źródło:

05.07.2007 02:49

(akt. 22.12.2018 19:01)

<b>Takesure Chinyama</b>, napastnik z Zimbabwe już pół roku temu był na testach w warszawskim klubie, ale po kilku treningach usłyszał, że nie nadaje się do gry na Łazienkowskiej. Teraz powraca. Zimą Chinyama musiał szukać szczęścia w Grodzisku. Tam błysnął i... zniknął, kiedy okazało się, że badania wykazały wadę serca. Chinyama dał się poznać jako zawodnik z wielką łatwością dochodzący do sytuacji strzeleckich i z równą lekkością marnujący to, co zostało wypracowane.
- Kiedy dowiedziałem się, że z jego sercem coś jest niby nie tak, byłem bardzo zdziwiony - przyznaje Wiesław Grabowski, menedżer piłkarza. - Od razu skierowałem go na kolejne badania. Przyjrzało mu się czterech specjalistów i każdy z nich orzekł, że Chinyamie nic nie jest i może grać w piłkę. Badano go w Polsce i w Zimbabwe, gdzie pod lupę wzięli go angielscy i szkoccy lekarze - opowiada Grabowski. Takesure zasłynął też z oryginalnego okazywania radości, prezentując tak zwany "Chinyama Dance". Teraz przez rok będzie miał okazję udoskonalać piłkarskie i taneczne umiejętności w Warszawie. - Chcieliśmy pozyskać dynamicznego, silnego piłkarza, obdarzonego dobrym strzałem z dystansu. Chinyama ma te wszystkie cechy i dlatego wybór padł na niego - mówi Mirosław Trzeciak, wiceprezes Legii.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.