Chory pomysł czy ratunek?
22.12.2004 01:14
Kamery pomogą sędziom czyli <b>Michał Listkiewicz</b> proponuje, <b>Zbigniew Boniek</b> krytykuje. Prezes PZPN zaproponował FIFA wprowadzenie w Polsce eksperymentu sędziowskiego. Chce, by kontrowersyjne sytuacje analizować na podstawie zapisu wideo. Pomysł ma małe szanse na realizację.
Temat zmian w sędziowaniu spotkań piłkarskich powraca jak bumerang. Wczoraj prezes PZPN Michał Listkiewicz powiedział na łamach "Gazety Wyborczej", że w styczniu spotka się z prezydentem światowej federacji (FIFA) Seppem Blatterem i spróbuje przekonać go, by wprowadzić w Polsce eksperyment z wykorzystywaniem podczas meczów zapisów wideo. Obaj panowie dyskutowali o tym w Zurychu podczas poniedziałkowej gali wręczenia nagrody dla najlepszego piłkarza globu.
- Pomysł ten od jakiegoś czasu próbują wprowadzić w swojej lidze Włosi. My dołączamy się do ich postulatu - tłumaczy Listkiewicz. Tymczasem środowisko piłkarskie w kraju jest dość sceptycznie nastawione do tego rozwiązania. - Oczywiście, jeśli nie byłoby to nadużywane, tylko stosowane w najbardziej kontrowersyjnych sytuacjach, wtedy owszem. Nie wierzę jednak, że wejdzie w życie - mówi Jerzy Engel, menedżer Polonii Warszawa. - Generalnie jestem przeciwnikiem wszelkich nowinek. Również w tym wypadku nie bardzo potrafię sobie wyobrazić, jak miałoby to wyglądać - twierdzi Artur Boruc, bramkarz warszawskiej Legii.
- Mogłoby dojść do sytuacji, że spotkania trwałyby bardzo długo. Mam też wątpliwości, które sytuacje analizować i kto będzie o tym decydował. Jeśli sędzia na boisku się myli, to również ktoś mający rozstrzygnąć, czy dana sytuacja ma być analizowana na podstawie zapisu wideo, też może się pomylić - przekonuje sędzia pierwszoligowy Jacek Granat.
Najbardziej stanowczy w tej kwestii jest Zbigniew Boniek, wiceprezes Widzewa Łódź. - Nóż mi się w kieszeni otwiera, jak słyszę takie pomysły. Powinniśmy raczej postulować za tym, by mecze prowadzili dwaj sędziowie. Niestety, sprzeciwiają się temu sami arbitrzy. Wprowadzenie analizy wideo to pomysły chorych ludzi. Niestety, często kierujemy się zasadą, że jak jeden głupi rzuci kamień, to potem kilku "mądrych" go szuka - mówi były gwiazdor Juventusu Turyn. - Poza tym, jakby to miało wyglądać? Sędzia przerywałby grę, żeby obejrzeć powtórkę? To nonsens - dodaje.
Zachwianie płynności gry to jeden z najczęściej podawanych argumentów w tej sprawie. Z tym problemem poradzili sobie w lidze futbolu amerykańskiego (NFL). Podczas meczu każda z drużyn ma prawo do dwóch challengów (zawetowanie decyzji sędziego) w ciągu jednej połowy. Sędzia ogląda kontrowersyjną sytuację na monitorze. Jeśli uznaje, że reklamacja była słuszna, wtedy zmienia swoją decyzję. Jeśli nie, pozbawia drużynę jednego timeoutu (przerwy na żądanie).
- Proszę sobie wyobrazić taką sytuację: drużyna X przeprowadza akcję pod jedną bramką, ale traci piłkę i idzie kontra. Mija 40 sekund i akcja toczy się po drugiej stronie boiska. W tym momencie dzwoni ktoś z trybun i mówi: "Panowie, trzeba przerwać tę akcję. Tam był faul pod drugą bramką". Poza tym jest jeszcze jedna kwestia - kto za to zapłaci? Finansowania tego pomysłu nie wytrzymałaby nawet włoska liga, a co mówić o polskiej - torpeduje pomysł Boniek.
- Jeśli pomysł zostanie zaakceptowany, to zapłaci za to FIFA. My dajemy tylko lokal, a oni zapewniają jedzenie i trunki - odpiera trochę żartem Listkiewicz. - Poza tym, nie są to przecież takie wielkie koszty - dodaje. Jeśli jednak władze światowej piłki przystaną na propozycję Listkiewicza, pomysł wejdzie w życie od lipca 2005 r.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.