Domyślne zdjęcie Legia.Net

Choto wyceniany na 3 mln euro

Marcin Szymczyk

Źródło: Przegląd Sportowy

25.10.2008 09:55

(akt. 18.12.2018 19:19)

Francuskie Nantes i turecki Ankaraspor chętnie widziałyby w swoich szeregach <b>Disksona Choto</b>. Podobnie jak kilka czołowych zespołów ligi rosyjskiej. Wysłannicy właśnie tych klubów zasiądą w niedzielę na trybunach stadionu przy ul. Łazienkowskiej. Jednak problemem może być cena. Stołeczny klub, w myśl zasady, że wszyscy są na sprzedaż za określone pieniądze, żąda za kartę reprezentanta Zimbabwe 3 min euro. Tyle nie dostaną. Mówi się o kwocie o milion euro mniejszej.
Mecz z Wisłą będzie dla Choto wielką szansą. Nie tylko na to, by udowodnić, że potrafi powstrzymać Pawła Brożka, ale także na promocję swojej osoby.- Nie lubię wypowiadać się przed meczem o nadchodzącym spotkaniu. Mam taką zasadę, do tej pory przynosiła mi szczęście. Czy się denerwuję? Za stary jestem - uśmiecha się 27-letni zawodnik. - Grałem już w kilku takich meczach i wiem, co to znaczy, a więc po co się denerwować. A Paweł? To świetny zawodnik, szanuję go,ale tym razem nie ma prawa strzelić nam gola - dodaje obrońca. Kiedy wielokrotnie zachwycaliśmy się umiejętnościami Choto, obserwujący go przedstawiciele innych klubów tych zachwytów nie podzielali. Zarzucali Dicksonowi zbyt dużą nonszalancję w grze. Co podobało się kibicowi, niezbyt przekonywało ewentualnych kontrahentów. Udało mu się to zmienić, podobnie jak pozbyć się w końcu nadwagi, która była przyczyną wielu urazów, jakie mu się przytrafiały. Od razu wpłynęło to pozytywnie na ocenę jego osoby. Przedstawiciele Nantes i Ankarasporu byli na meczu z Lechem w Poznaniu (0:0) i trybuny opuszczali bardzo zadowoleni. Sam zawodnik jednak wcale nie pali się do wyjazdu z Warszawy. - W Legii jest mi bardzo dobrze. Nie wiem, co będzie dalej. Nie wiem, jakie plany ma wobec mnie Bóg. Może inne niż ja sam wobec siebie? Dlatego nie myślę teraz o tym. Przed nami arcyważny mecz z Wisłą i tylko to zaprząta moją głowę. O przyszłości porozmawiamy po zakończeniu rundy - mówi Choto. A rozwiązania są trzy. Legia zejdzie z ceny i sprzeda zawodnika lub przedłuży z nim kontrakt, ale na o wiele dogodniejszych warunkach, bo 140 tys. euro netto jakie teraz zarabia, go nie zadowala. Ostatnim, najmniej prawdopodobnym wyjściem, jest wypełnienie przez piłkarza wygasającego w połowie 2010 r. kontraktu i znalezienie nowego klubu. Tyle, że wówczas będzie zbliżał się już do trzydziestki i na kontrakt w dobrym zespole raczej nie będzie mógł liczyć.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.