Ciężko przejść testy w Legii
13.02.2010 13:45
Często jest tak, że piłkarze przyjeżdżają na kilka dni. Nie da się wtedy ocenić ich przydatności dla drużyny. Może trafić między piłkarzy, którzy mają za sobą już wiele treningów i na ich tle wypaść słabo. Albo przeciwnie, jeśli drużyna buduje kondycję, on zagra jeden mecz na świeżości i wszyscy się zachwycą jego formą. A potem w trakcie sezonu już nie błyszczy, a zarabia dużo więcej od polskich piłkarzy, którzy nie są gorsi od niego - tłumaczy Grzegorz Mielcarski, ekspert Canal Plus.
Rok temu na kilka dni do Legii trafił Nikita Andriejew. Ten sam, który potem z Levadią Tallin wyrzucił z pucharów Wisłę Kraków, a kilka tygodni później sprzedano go do rezerw Almerii. Trener Urban go odrzucił, tłumacząc, że po jednym niepełnym meczu na zmrożonej murawie nie da się rzetelnie ocenić piłkarza. - Przykład Andriejewa pokazuje, że sprowadzanie piłkarza na kilka dni nie ma sensu - wyjaśnia Mielcarski. - Menedżerowie jednak wysyłają piłkarza do klubu na krótko, on gra tam jeden mecz i już leci na testy gdzie indziej. To wygląda jak castingi do filmów. Żeby rzetelnie ocenić piłkarza, potrzeba co najmniej 7-10 dni - dodaje.
Mniej więcej połowa piłkarzy testowanych przez Legię jest polecana przez menedżerów. Pozostali byli obserwowani wcześniej przez zajmujących się wyszukiwaniem piłkarzy dyrektora sportowego Mirosława Trzeciaka i szefa skautów Marka Jóźwiaka. Ostatecznie o ich przydatności decyduje trener Jan Urban wraz ze sztabem. Sądząc po wynikach 2,5-letniego testowania, do Legii trafiają piłkarze nieprzygotowani lub po prostu słabi. Mielcarski wyjaśnia: - Niestety Polska nie jest rynkiem dla dobrych piłkarzy. Jeśli on ma możliwość gry za podobne pieniądze tutaj albo w Grecji, Turcji czy na Cyprze, to nie będzie się zastanawiał. Tam ma przez cały rok ciepło i ma okazję grać w pucharach. Nawet jak trafi do słabszej drużyny, to ma szansę, że Panathinaikos czy Galatasaray go zauważą.
Za kadencji Urbana jedynym szczęśliwcem, którego testy zakończyły się podpisaniem kontraktu z Legią - choć nie od razu - był bramkarz Kostiantyn Machnowskyj. Sprawdzano go w zespole w październiku 2007 r. Ale wtedy wychowanka Dynama Kijów nie zatrudniono i trafił pod skrzydła Antoniego Ptaka, najpierw w Piotrcovii, a potem na wypożyczeniu w ŁKS. Do Legii przyszedł latem 2008 r. Poza nim trener Urban i trener bramkarzy w Legii Krzysztof Dowhań nie zaproponowali kontraktu nikomu.
Urban nie zatrudnił piłkarza, nawet mając dziurę w drużynie. W przerwie zimowej poprzedniego sezonu nie zdecydował się na zatrudnienie żadnego z dwóch testowanych napastników, choć w składzie miał tylko dwóch zdrowych.
Testowani:
- lato 2007: Kostia Machnowskyj (Ukraina) - bramkarz
- zima 2008: Mario Booysen (RPA) - środkowy obrońca, Bernard Parker (RPA) - napastnik, James Madidilani (RPA) - prawy obrońca
- lato 2008: Alexandre Mbella (Kamerun) - napastnik, Dalibor Veselinović (Serbia) - napastnik, Yamoudou Camara (Francja) - środkowy obrońca, Rafał Gikiewicz (Polska) - bramkarz, Djibril Konate (Mali) - środkowy obrońca
- zima 2009: Nikita Adriejew (Estonia) - napastnik, Evans Chikwaikwai (Zimbabwe) - napastnik, Clemence Matawu (Zimbabwe) - prawy pomocnik, Method Mwanjali (Zimbabwe) - defensywny pomocnik
- lato-jesień 2009: Filip Mentel (Słowacja) - bramkarz
- zima 2010: Ghandy Kassenu (Ghana) - lewy pomocnik, Dong Fangzhuo (Chiny) - napastnik, Adis Nurković (Bośnia i Hercegowina) - bramkarz, Djordje Tutorić (Chorwacja) - środkowy obrońca, Goran Mujanović (Chorwacja) - napastnik, Peter Moyo (Zimbabwe) - środkowy obrońca
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.