Jean-Pierre Nsame Pogoń Szczecin - Legia Warszawa 1:0
fot. Marcin Szymczyk

Co się dzieje z Nsame? Problemem jest jego ego?

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net, blick.ch, kick442, lematin.ch, lebledparle, nau.ch

25.11.2024 13:40

(akt. 25.11.2024 14:19)

– Nsame trenuje z drugą drużyną. Powiem krótko – by być w naszym zespole, trzeba na to zasłużyć sportowo i jako człowiek. Są sprawy, które trzeba załatwić wewnątrz - poinformował trener Legii Warszawa Goncalo Feio. Zerknęliśmy w przeszłość, co może być problemem Kameruńczyka. Jak wskazuje szef Young Boys, to wielkie ego, które jednak nie może być większe niż klub.

Prześledziliśmy blisko trzydzieści tekstów o napastniku Legii w szwajcarskiej prasie na przestrzeni ostatni lat. Jawi nam się obraz zawodnika, który dobrze funkcjonuje w zespole, gdy jest gwiazdą, postacią pierwszoplanową, ale gdy jego rola i pozycja ulega zmianie, staje się osobą konfliktową, która chętnie zrzuca winę na innych.

Jean-Pierre Nsame pod koniec grudnia 2023 roku narzekał, że dostaje za mało minut od trenera i  mówił że powinien grać więcej. To spotkało się z ostrą reakcją trenera i dyrektora sportowego. Napastnik został wezwany na dywanik i musiał się tłumaczyć. Young Boys ma taką politykę, że jakakolwiek krytyka spraw klubowych poprzez media jest niedopuszczalna. - Nie chcę zawodników, którzy są zadowoleni, gdy nie grają. Zawsze to powtarzałem. To dobrze, gdy zawodnik czuje frustrację – oznacza to, że jest głodny gry. Ale rozmawialiśmy z zawodnikami, tłumacząc, że droga przez media, by wyrazić niezadowolenie, jest błędna. Wiedzą, że moje drzwi są zawsze otwarte - tłumaczył trener Raphael Wicky.

Szkoleniowiec dodał, że sprawa z Nsame została wyjaśniona wewnętrznie i nie ma co robić z tego problemu większego, niż jest w rzeczywistości. Jednak jak informowali dziennikarze, Jean-Pierre pozostał niezadowolony, trudno mu było zaakceptować sytuację, że zaczął grać mniej niż wcześniej, wciąż mając status gwiazdy. Kameruński napastnik w wywiadzie dla „Tribune de Geneve” (nieautoryzowanym przez klub) wspomniał o rozmowach z Servette, swoim byłym klubem, a także z FC Basel. Jednak władze YB szybko zablokowały możliwość wewnątrzligowego transferu. Sytuacja była jednak na tyle napięta, że Young Boys nie dopuściło Nsame do rozmów z dziennikarzami po meczu sparingowym z FC Sion. Piłkarzowi za pół roku wygasał kontrakt z klubem, a rozmowy o nowej umowie nie były prowadzone i już wtedy wydawało się, że Jean-Pierre zostanie wolnym zawodnikiem.

Nsame w rundzie jesiennej sezonu 2023/24 zdobył dziewięć goli w Super League. Tylko Chris Bedia z Servette miał o  jedną bramkę więcej. Nsame osiągnął te wyniki, mimo że nie był zawodnikiem pierwszego wyboru i musiał dzielić czas gry w ataku z Silvere Ganvoulą oraz Cedrikiem Ittenem. Trener Wicky regularnie sadzał go na ławce rezerwowych. W lidze spędzał na boisku średnio zaledwie 56 minut na mecz! W wygranym 3:1 meczu przeciwko Lausanne-Ouchy trener wprowadził go na boisko dopiero w 64. minucie, zmieniając Ganvoulę. Po meczu Nsame nie wytrzymał - „Cieszę się z wygranej zespołu. Ale jestem też wściekły. Naprawdę wściekły. Który zawodnik w Europie lub gdziekolwiek indziej, który zrobił tak wiele dla swojego klubu i jest w takiej formie jak ja, zgodziłby się na taką sytuację? Bo tak, jestem naprawdę w świetnej formie” – powiedział w rozmowie z „Le Matin”.

W styczniu doszło do kłótni pomiędzy Nsame, a szefem klubu i dyrektorem sportowym Steve’em von Bergenem. Piłkarz był sfrustrowany faktem, że YB nie chciało pozwolić mu na transfer do Genewy, a on już ponoć dogadał się z Servette, które po odejściu Bedia do Unionu Berlin szukało nowego napastnika. Stanowisko klubu było jasne - Nsame mógł odejść tylko za granicę. Rozmowa z władzami YB była na tyle napięta, że Kameruńczyk opuścił spotkanie w gniewie, trzaskając drzwiami. Na platformie X polubił post wzywający do jego transferu.

Zainteresowanie zawodnikiem wykazywały kluby zagraniczne. Gianluca Di Marzio pisał o ofercie z Como z Serie B. Nsame się wahał, nie miał dobrych wspomnień z włoskiej piłki – podczas wypożyczenia do Venezii w 11 występach nie strzelił ani jednego gola. Jeśli jednak chciał regularnie grać już wiosną 2024, musiał przenieść się poza Szwajcarię. Po wydarzeniach w klubie, kłótni i trzaskaniu drzwiami było jasne, że w YB szanse na więcej minut na boisku są bardzo małe. Mógł też grać mniej przez pół roku i potem przenieść się do Servette.

Ostatecznie Nsame przeniósł się do Como. Z YB mimo pięknej historii, pięciu tytułów mistrzowskich, dwóch pucharów i tytułach najlepszego strzelca, odszedł w atmosferze konfliktu. W lutym, będąc już w Como, otwarcie krytykował władze YB, które jego zdaniem od miesięcy dążyły do jego odejścia. Opowiedział o tym, że przed sezonem 2023/24 jasno mu powiedziano, że nie będzie napastnikiem numer jeden, o tym że miał ofertę z Realu Valladolid, ale Hiszpanie chcieli obniżyć jego wynagrodzenie by pokryć kwotę transferu wymaganą przez YB i przenosiny na Półwysep Iberyjski nie doszły do skutku. Nsame był z tego powodu zły i miał pretensje -  „YB zawsze patrzyło wyłącznie na swoje interesy.” Zdaniem Jean-Pierre klub powinien mu pozwolić odejść za grosze. Mówił, że w YB nieoficjalnie sugerowano mu obniżkę pensji o 50 procent, aby zwiększyć szanse na przedłużenie kontraktu. - „Zimą powiedziano mi, że czeka mnie wiele frustracji, bo kilku zawodników z długoterminowymi umowami będzie preferowanych, niezależnie od ich formy” – mówił. Twierdził też wprost, że go oszukano w YB i że po fakcie otrzymał dziesiątki wiadomości od obecnych i byłych kolegów z drużyny oraz rywali, którzy wyrazili wsparcie, podkreślając, że YB zabrakło szacunku.

Rewelacjom Nsame zaprzeczył szef YB, Christoph Spycher. - „Nikt nie proponował Nsame obniżki wynagrodzenia o 50 procent. Transfer latem nie doszedł do skutku z powodów niezwiązanych z YB. Nsame miał kilka ofert, które sam odrzucił. Klub spodziewał się, że Nsame trudno będzie zaakceptować mniejszą liczbę minut na boisku. Próba znalezienia akceptowanego przez zawodnika sposobu na odejście zakończyła się fiaskiem. Jean-Pierre niestety kieruje się emocjami i swoim ego. Klub chciał zakończyć tę historię w dobry sposób, ale nie możemy zaakceptować, że atakuje nasz klub i wartości, które reprezentujemy. Nsame wiele zrobił dla YB, ale YB także wiele zrobiło dla niego. Szkoda, że tego nie rozumie. Nasza filozofia była zawsze jasna: nikt nie jest ważniejszy niż klub. Zakaria, Mbabu czy Sulejmani po odejściu z klubu nadal wyrażają szacunek do YB, w przypadku Nsame tak niestety nie było - tłumaczył Spycher.

Nsame również w reprezentacji Kamerunu, gdzie nie był pierwszoplanową postacią, szybko popadał w konflikty. Napastnik zadebiutował w kadrze we wrześniu 2017 roku, pełen nadziei. Jednak szybko stracił motywację jak to określił z powodu braku szacunku i rywalizacji między graczami. Skarżył się na brak wsparcia i hierarchiczność, która dominowała w drużynie. Mimo skuteczności w klubie, nie był wybierany na kluczowe mecze, a podczas Pucharu Narodów Afryki w Egipcie trener Clarence Seedorf wykluczył go z drużyny, tłumacząc to potrzebą graczy przystosowanych do afrykańskiego systemu. Nsame krytykował brak logicznego uzasadnienia dla niektórych decyzji selekcjonera. Miał na myśli np. to, że  nie został powołany na mecz przeciwko Szwajcarii podczas Mundialu 2022, mimo że grał w szwajcarskiej lidze i mógł wnieść cenne doświadczenie. Wcześniej w 2020 roku nie dogadywał się z innym selekcjonerem "Nieposkromionych Lwów", Antonio Conceicao. Sprawę próbował załagodzić legenda kameruńskiej piłki, Patrick Mboma i apelował do Nsame by nie poniosła go zbyt duża duma. Apel nie przyniósł skutku. Z kolegami z reprezentacji do dziś nie nawiązał trwałych kontaktów. Od 2022 roku Nsame nie zagrał dla reprezentacji narodowej i nie odpowiedział na żadne zaproszenie.

Wracając do klubowych losów Nsame. W 2021 roku zerwał ścięgno Achillesa co zablokowało jego przenosiny do RB Lipsk. W konsekwencji Nsame opuścił pół sezonu, a potem został wypożyczony do Venezii na sześć miesięcy. Jego przygoda we Włoszech była jednak krótka i rozczarowująca: zaledwie 11 występów, z czego tylko jeden w wyjściowym składzie. Venezia spadła z Serie A, a Nsame wrócił do Szwajcarii. - „Czasami wydaje się, że za granicą jest lepiej, ale nie zawsze tak jest. Venezia miała możliwość, aby mnie zatrzymać, ale po spadku nie zamierzałem tam zostać - mówił.

Po dwóch latach ponownie trafił do Włoch - przeniósł się w styczniu do Como, aby pomóc drużynie prowadzonej przez Robertsa i Fabregasa w awansie do najwyższej klasy rozgrywkowej. Choć cel został osiągnięty, Nsame rozegrał łącznie zaledwie 180 minut, a klub z Como zdecydował się nie przedłużać z nim współpracy.

Jak poinformował Gianluca Di Marzio, Nsame trafi do Legii Warszawa na zasadzie wypożyczenia z obowiązkowym wykupem, uzależnionym od spełnienia określonych warunków. W Warszawie początkowo dostawał szanse, najpierw w roli zmiennika, ale później w meczach Rakowem i Pogonią grał od pierwszej do ostatniej minuty, później znów wchodził z ławki - na pół godziny lub kwadrans. W sumie strzelił dwa gole - z amatorami z Caernarfon z Walii i z Motorem Lublin w samej końcówce. Ostatni raz zagrał przez 30 minut z Dinamem Mińsk, a po spotkaniu miał wyraźne pretensje do Rubena Vinagre. Od tego momentu nie pojawił się na boisku.

- Jean-Pierre tymczasowo ćwiczy z rezerwami, ma warunki do dalszej pracy i rozwoju, które oferuje LTC. Niezależnie od piłkarza, dokładamy wszelkich starań, by byli jak najlepszą wersją siebie. Dam prosty przykład. Bodajże przy wcześniejszej przerwie reprezentacyjnej, drużyna miała parę dni wolnego. Jak jest trochę wolnego, a zawodnik jest chętny do pracy indywidualnej, to czasami zaangażowany jest sztab, a czasami – szczególnie, jeśli chodzi o zajęcia piłkarskie – ja. To praktyka, którą stosowałem już w poprzednim klubie. Były sytuacje, że w dniach wolnych przyjeżdżałem do LTC z jednym fizjoterapeutą, by popracować, czasami tylko z Nsame - opowiadał Goncalo Feio.

W niedalekiej przeszłości Feio zmienił rolę Josue, tak by każda akcja nie przechodziła przez niego i ten to zaakceptował. Josue do dziś chwali Goncalo i wypowiada się o nim bardzo pozytywnie. Tyle, że Josue na każdym treningu przekonywał kolejnych trenerów, że warto na niego stawiać, że warto zrobić go pierwszoplanową postacią. Nsame na treningach nie przekonuje, nie wykazuje ani nadmiernej aktywności, ani też nie jest zbyt skuteczny w gierkach treningowych. Podczas meczów, gdy dostawał szanse gry, nie brylował i postawiono na Marca Guala. Czy portugalski trener poprzez treningi z rezerwami wstrząśnie Nsame i poskromi jego ego? Przekonamy się wkrótce.

Dziękujemy za pomoc przy tworzeniu tekstu, Zbigniewowi Szulczykowi.

Polecamy

Komentarze (57)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.