Domyślne zdjęcie Legia.Net

Co z Ciebie za kibic?!

Marcin Gołębiewski

Źródło:

19.05.2004 00:00

(akt. 30.12.2018 15:06)

„Legia Warszawa vice mistrz Polski 2004. Uczestnik finału Polski 2004. No to ani jednej korony w tym sezonie” Przyznaje się takie słowa padły z moich ust po ostatnim gwizdku sędziego w pierwszym meczu finałowym Pucharu Polski. – Co z Ciebie za kibic?! Odpowiedział bez namysłu kolega. Zrobiło mi się wstyd. Zdenerwował mnie nawet nie sam wynik, ale sama gra mojej ukochanej drużyny. Nie można jednak przed rewanżem poddawać się i nie wierzyć w zdobycie tego trofeum. O kibiców się mniej obawiam. Nawet, jeżeli 1 czerwca na stadionie będą znajdować się także ci, którzy uważają, że puchar już należy do Lecha to i tak przez cały mecz dopingować będą Legię i co najwyżej po meczu powiedzą: „a nie mówiłem” albo „wiedziałem, że tak będzie”. Martwię się raczej o nastawienie piłkarzy do meczu rewanżowego. Może też niesłusznie, bo zawodnicy Legii są przecież profesjonalistami a ich ambicja została wczoraj poważnie nadszarpnięta. Legia przyzwyczaiła w tej rundzie swoich kibiców do zwycięstw i efektownej gry. Jeżeli zawodził w meczu Saganowski bramki strzelał Włodarczyk. W meczu w Poznaniu szczególnie w pierwszej połowie gra Legii wyglądała fatalnie. Nie wiem, z czego to wynikło. Może z nastawienia i podejścia do tego spotkania. Może legioniści mając w pamięci rewanż w Warszawie po prostu chcieli zagrać i osiągnąć dobry wynik mniejszym nakładem sił. Ja też byłem przekonany, że Legia w najgorszym razie zremisuje. Nie spodziewałem się tak dobrej i przemyślanej gry Lecha. Poznaniacy zagrali jednak bardzo mądrze z determinacją i trzeba przyznać wygrali jak najbardziej zasłużenie. Dwie bramki zaliczki to ogromna przewaga. Nasi rywale zdają sobie z tego sprawę. Dla Lecha zdobycie pucharu to jedyna szansa na grę w europejskich rozgrywkach. Z taką zaliczką w Warszawie Lech raczej będzie się bronił i sporadycznie korzystał z kontrataków. Wystarczy, że zawodnicy z Poznania zdobędą jedną bramkę i Legia strzelić ich już będzie musiała aż cztery. Nie ma się, co oszukiwać czeka nas trudny mecz. Przestrzegam jednak przed pesymizmem, jaki ogarnął mnie po wczorajszym meczu. Oczywiście Legia będzie musiała zagrać o niebo lepiej i co najważniejsze nie stracić bramki. Wszystkim tym, którzy nie wierzą w awans przypomnę tylko jeden mecz. W 1996 roku los zetknął Legię w I rundzie PUEFA z Panathinaikosem Ateny. Po przegranej w Atenach 2:4 mało kto wierzył w awans do II rundy PUEFA. Chyba nie musze przypominać jak skończył się mecz rewanżowy.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.