Domyślne zdjęcie Legia.Net

Czarne pięć dni legionistów

Marcin Szymczyk

Źródło: Przegląd Sportowy

12.11.2008 07:56

(akt. 18.12.2018 17:03)

W ciągu pięciu dni stołeczna Legia roztrwoniła to, co do tej pory udało się jej wypracować. Przed meczem w Bytomiu była liderem, teraz ma już cztery punkty straty. Bełchatów, po marnym początku, udowodnił, że walka o europejskie puchary jest w jego zasięgu. Po prowadzonym w niezłym tempie meczu pokonał legionistów i wyprzedził ich w tabeli O wygranej PGE GKS zadecydował piękny strzał z rzutu wolnego <b>Łukasza Garguły</b>, choć bardziej sprawiedliwym wynikiem byłby remis, bo klarownych okazji więcej miała Legia. Ale w piłce nożnej nie liczy się wrażenie artystyczne, a bramki.
Analizując składy obu zespołów można było w ciemno zakładać, że wynik tego spotkania będzie w dużej mierze uzależniony od postawy środkowych formacji. Wszak tymi, którzy mieli rozgrywać piłkę i kreować akcje ofensywne swoich drużyn byli zawodnicy powołani na najbliższe spotkanie reprezentacji Polski z Irlandią — Roger Guerreiro i Łukasz Garguła. Jako, że na trybunach stadionu w Bełchatowie zasiadł asystent Leo Beenhakkera, Rafał Ulatowski, sporo do udowodnienia miał także Maciej Iwański. Tym bardziej, że wobec kontuzji Wojciecha Szali i Dicksona Choto, to pozyskany latem z Zagłębia Lubin pomocnik został kapitanem zespołu prowadzonego przez Jana Urbana. To pokazuje, że w tak krótkim czasie został ważną postacią drużyny nie tylko na boisku, ale i poza nim. Jednak to nie był mecz ani Garguły, ani Iwańskiego, ani Rogera. Wprawdzie to rozgrywający PGE GKS swoim strzałem zdecydował, że trzy punkty pozostały w Bełchatowie, nie zaprezentował się jakoś wybitnie. Roger trochę lepiej W wielu sytuacjach dokonywał złych wyborów, szczególnie irytował się Dawid Nowak, który kilka razy bardzo dobrze pokazywał się na pozycji, ale podania się nie doczekał. Jednak Garguła zrobił to, co potrafi najlepiej. Zdobył bramkę bezpośrednio z rzutu wolnego. Iwański dwa razy stawał przed taka szansą. Raz obronił Krzysztof Kozik, a potem piłka minimalnie minęła słupek. Z kolei Roger zagrał już o wiele lepiej, niż w meczu z Polonią Bytom, ale nadal nie jest w odpowiedniej formie. Miał dwie wyśmienite okazje do zdobycia goli, w obu jednak strzelał prosto w Kozika. Nie było to również spotkanie napastników. Tak dobrze spisujący się ostatnio Mariusz Ujek walczył, ale twardo grający obrońcy Legii sobie z nim radzili. Takesure Chinyama jeśli występuje, może zaprezentować się na dwa sposoby. Albo będzie ogrywał rywali, strzelał bramki i podawał do kolegów, albo snuł się po murawie, strzelał z każdej pozycji. Wczoraj dużo bliżej było mu do tego drugiego schematu. Vuković dawał radę Jeśli już kogoś wyróżnić, to defensywnych pomocników, Aleksandara Vukovicia i Janusza Gola. Możliwości tego pierwszego znamy od kilku lat. Widać, że kilku tygodni absencji na boisku nie da się tak szybko nadrobić, ale właśnie takiego walczaka, jak Serb z polskim paszportem, tej drużynie ostatnio brakowało. Z kolei Gol był mniej widoczny niż "Vuko" jednak praca, jaką wykonywał, zasługuje na uznanie. Niepozorny, ale bardzo czujny, przerwał wiele ataków legionistów, dzięki czemu gospodarze mogli kontrować.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.