Szoka Michniewicz

Czesław Michniewicz: Lepiej nam się gra z mocnymi zespołami

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: rsport.ria.ru

09.10.2021 15:55

(akt. 12.10.2021 15:51)

Trener Legii Warszawa, Czesław Michniewicz, udzielił obszernego wywiadu serwisowi rsport.ria.ru. Szkoleniowiec odniósł się do sytuacji stołecznego klubu w Lidze Europy i ekstraklasie, mówił też o Stanisławie Czerczesowie i lidze rosyjskiej.

- Dwa zwycięstwa Legii w dwóch meczach i niespodziewane prowadzenie w grupie Ligi Europy - jak to się stało? Haha, sekretu nie zdradzę! Nikt się tego nie spodziewał, zwłaszcza gdy zobaczyliśmy tak silną grupę, która mogłaby godnie rywalizować w Lidze Mistrzów. Oczywiście, w tych meczach mieliśmy trochę szczęścia. Nie byliśmy faworytami, przeciwnicy grali lepiej, lecz sześć punktów trafiło do skarbonki Legii. Ale w lidze wychodzimy w roli faworyta i nic nam się nie układa. Latem skład został poważnie odświeżony, sprowadziliśmy dobrych zawodników, ale coś nie wychodzi.

- Dla rywali w Polsce, przyjazd Legii oznacza jedno - dziś zaprezentują swój najlepszy futbol. My musimy wyjść na boisko po meczach ze Spartakiem i Leicester. To jest bardzo trudne. Drużyna pozostawia wiele energii i emocji w Lidze Europy, gdzie trzeba dużo i szybko biegać. Pojawiają się problemy - w kolejnym spotkaniu w lidze brakuje dynamiki, celnych podań. W Europie nie ma na nas presji, więc pokazujemy wszystko, co możemy. Gdy wychodzimy na boisko w polskiej lidze, to Legia musi dużo atakować, a rywal ma kontrataki, rzuty rożne i często zdobywa bramki. Mecze w Europie są otwarte - atakujemy, jesteśmy atakowani.

- W Moskwie mieliśmy szczęście. Spartak miał szanse na strzelenie gola, ale ich nie wykorzystał. W końcówce udał nam się atak, który zapewnił zwycięstwo. Dużo pracujemy nad taktyką. Lepiej nam się gra z mocnymi zespołami, dyscyplina w Legii stoi przecież na najwyższym poziomie. Niestety, straciliśmy sporo punktów w ekstraklasie. Po udanym starcie w Lidze Europy, wielu w Warszawie myśli, że ​​już wyszliśmy z grupy. Ale byłbym bardziej ostrożny z takimi słowami - jesteśmy dopiero na samym początku długiej drogi. Każda drużyna z naszej grupy może awansować.

- Co było dla mnie przyjemniejsze jako trenera: wygranie ze Spartakiem czy pokonanie Leicester na własnym stadionie? Zwycięstwo w Moskwie! Spartak to świetny zespół, pamiętam jego mecze w Polsce z Legią i Lechem. Leicester co prawda odniosło sukces w Anglii, ale nie jest to taka marka jak rosyjski klub. Kiedy graliśmy z Anglikami, emocje były inne. Chociaż obie wygrane są dla nas przyjemne.

- Banery reklamowe z zawodnikami Legii w Moskwie? O tak, bardzo je doceniłem. Mamy bardzo silny marketing, jeden z najlepszych w Europie. Spójrz, co nasi kibice robią w domowych meczach - występ na spotkaniu z Leicester był niesamowity. Nie wiem, jak wpadają na takie pomysły, ale to bardzo wysoki poziom o głębokim znaczeniu.

- Czy jesteśmy w stanie wygrać wszystkie mecze w grupie Ligi Europy? Bardzo bym chciał, ale to nierealne. Wiem, jaki potencjał ma mój zespół, ile zdrowia musi zostać na boisku, aby wygrać. Niestety, w tej chwili nie możemy sobie pozwolić na takie osiągnięcie. Myślałem, że Napoli zdobędzie komplet punktów, ale straciło ich już pięć. Jestem w futbolu od wielu lat, więc patrzę na sytuację bardziej trzeźwo. Musimy się dobrze pokazać, dać z siebie 300%, aby spróbować pokonać Napoli.

- Mamy bardzo trudny grafik: mecz Ligi Europy, samolot, hotel, trening regeneracyjny, znowu mecz, ale tym razem w ekstraklasie. Czas na regenerację jest bardzo krótki, potrzebujesz na nią co najmniej 72 godziny. Jest z tym wiele problemów. Dawno nie graliśmy w Lidze Europy, musimy przyzwyczaić się do takiego harmonogramu, żeby rozłożyć siły. Mamy nową drużynę, trzech lub czterech graczy przybyło do nas dosłownie ostatniego dnia okienka transferowego.

- Stanisław Czerczesow powiedział mi, że przyjechał na zaproszenie prezesa i nie ma zamiaru mnie zastępować. Ja mu wierzę. Rozmawialiśmy po meczu na bazie, a potem grillowaliśmy z przyjaciółmi. Takie rozmowy (o zmianie na stanowisku trenera – red.) mnie nie denerwują. Wiem, że Czerczesow na razie nie chce pracować w klubie. Spędził przecież wiele lat w kadrze narodowej i chciałby dalej trenować jakąś reprezentację.

- Zainteresowanie ze strony Dynama Moskwa? To było, kiedy grałem z młodzieżową reprezentacją Polski przeciwko Rosji w Jekaterynburgu w eliminacjach mistrzostw Europy. Zremisowaliśmy 2:2, to był dobry mecz. Wtedy zadzwoniono do mnie i zapytano, czy byłbym zainteresowany pracą w Rosji, czy nie. Ale nie rozmawiałem z prezesem czy dyrektorem Dynama. To było zwyczajne pytanie, badanie gruntu. Odpowiedziałem, że chciałbym pracować z kadrą narodową. I nie było więcej telefonów z Rosji.

- Mogłem wylądować w Rosji w 2007 roku. Gdzie? W Tereku (obecnie Achmat – red.) Groznym. Miałem 37 lat, zdobyłem wtedy mistrzostwo Polski. Oczywiście, bardzo chcę pracować w lidze rosyjskiej. Rozumiem i mówię w języku rosyjskim, rozumiem ludzi, którzy tam mieszkają. Mój dziadek mieszkał na Białorusi, co roku w wakacje spędzałem z nim cały miesiąc na wsi. Wiem, że Priemjer-Liga jest bardzo trudna, ale tym ciekawsza. Pożyjemy, zobaczymy. 

- Numer 3 jest w Rosji symboliczny - może za trzecim razem zainteresowanie przerodzi się w kontrakt? Byłoby świetnie (śmiech).

- Jaki to powinien być zespół: z Moskwy, z pierwszej ósemki, czy jestem gotowy poprowadzić beniaminka ligi rosyjskiej? Ważne jest dla mnie, żeby był to dobry, ambitny i ciekawy projekt. Bardzo dobrze znam dyrektora generalnego Krasnodaru, który zawsze wysyła sms-y z gratulacjami za zwycięstwa w Lidze Europy, latem nasze drużyny spotkały się w Austrii. Polacy i Rosjanie są mentalnie podobni. Mój były zawodnik, Sebastian Szymański, gra w Dynamie Moskwa, był najlepszy w kadrze do lat 21. Należy pamiętać, że polscy piłkarze zazwyczaj dobrze radzą sobie w Rosji.

- Rosja miała wielu świetnych bramkarzy: Jaszyn, Dasajew, Czanow. Oglądałem ligę ZSRR, kiedy grał Czornomoreć Odessa i Żalgiris. Valdas Ivanauskas nadal grał, potem spotkałem się już z nim, gdy pracował na Białorusi. Nie widziałem gry Jaszyna, ale kiedy w dzieciństwie graliśmy w piłkę w pobliżu domu, krzyczeli do mnie – Lew Jaszyn. Nigdy go nie widziałem, lecz takie porównanie było przyjemne.

Całą rozmowę z trenerem Michniewiczem można przeczytać w serwisie rsport.ria.ru

Polecamy

Komentarze (227)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.