Czwartkowa konferencja
03.03.2000 23:59
Przed sezonem każda drużyna jest najlepsza, każdy trener mówi, że wy?mienicie przygotował drużynę do nadchodzącej rundy. Tylko po kilku kolejkach niektórzy zmieniają zdanie... Ja nie będę opowiadał, że wszystko jest super. Niech wyniki to pokażą- mówił na czwartkowej konferencji prasowej Franciszek Smuda. - Interesuje mnie tylko wygrywanie. Każda porażka to dla mnie dramat, który przeżywam przez tydzień. Natomiast zwycięstwo to dla mnie lepsze uczucie niż orgazm! - dodał po chwili z lekkim u?miechem, popijając przy tym piwo.
Spotkanie z dziennikarzami było prawdziwym popisem szkoleniowca. Usiadł za jednym stołem razem z Markiem Pietruszką, Tomaszem Łapińskim, Markiem Citką i Piotrem Strejlauem. Nikt nie mówił tyle, co "Franz"! Tegoroczna zima była dla Legii pełna zawirowań, więc nic dziwnego, że tematów nie brakowało. Nowi zawodnicy stołecznego klubu "z pewną taką nie?miałością" odpowiadali na zadawane im pytania. - Jak mają mówić, skoro obok siedzi prezes? - ?miał się Smuda. Ani Łapiński, ani Citko nie mieli żadnych zastrzeżeń do aklimatyzacji w Legii. Wszystko przebiegało bezproblemowo. Większo?ć kolegów znali?my już wcze?niej - mówili. Citko kilka dni temu doznał lekkiego urazu na treningu i jego gra w meczu z ŁKS jest wykluczona. - Będę pauzował maksymalnie dziesięć dni. Szkoda, czekałem na inaugurację rundy wiosennej - mówił Citko. Natomiast Tomasz Łapiński dodawał: - Mam tremę.
Takich transferów do Legii nie było jeszcze nigdy wcze?niej. Klub z Łazienkowskiej został wzmocniony czterema zawodnikami, którzy mają za sobą grę w Widzewie. "To już nie moja Legia" - mówią niektórzy kibice. - To niech zmiatają na Polonię! - oburzał się w czwartek Smuda, używając słów mocniejszych, których jednak w trosce o wychowanie młodzieży postanowili?my dosłownie nie przytaczać. Nie przyjmował argumentów, że na Łazienkowskiej zawsze bardzo dużo do powiedzenia mieli kibice, potrafili wyrzucić piłkarza czy trenera. - I właśnie, dlatego nie mogli cieszyć się z mistrzostwa - mówił. - Ja nie uginam się przed żadną presją. W Turcji mierzono do mnie z pistoletu, bo nie wystawiałem jakiego? piłkarza. "To strzelaj. Najwyżej wcze?niej kopnę w kalendarz", powiedziałem - opowiadał szkoleniowiec.
Jednak jego polityka kadrowa w?ród fanów wzbudza duże kontrowersje. Ostatnim jego posunięciem było pozbycie się Piotra Mosóra i Sergiusza Wiechowskiego (obaj przeszli do Widzewa), a także przesunięcie do rezerw Mariusza Piekarskiego. - Z Mosórem każdy trener miał problem. Ja nie miałem żadnego, tylko oceniłem jego umiejętności piłkarskie. Powinien być mi wdzięczny, że umożliwiłem mu grę w Widzewie. Je?li chodzi o Wiechowskiego, gdy przyszedłem do Legii, on był jedną nogą w Stomilu. Wtedy powiedziałem: "Nie, kolego. Najpierw cię przekartkuję i zobaczę, co potrafisz". No to przekartkowałem. Natomiast Piekarski sam mi powiedział, że miałem rację, podali?my sobie ręce. Teraz zasuwa od rana do wieczora! Jak kto? umie grać w piłkę, to nie zrobię mu krzywdy - mówił Smuda.
Dla większości osób związanych z Legią zaskoczeniem było sprowadzenie Bogusława Wyparły. Ja nie znam się na bramkarzach. Trener Kazimierski uznał, że Wyparło jest konieczny - mówił Smuda. Czy więc Legia nie za szybko pozbyła się Grzegorza Szamotulskiego? - Nie mogli?my blokować mu przejścia. Potem chodziłby niezadowolony i gdyby zawalił jaką? bramkę, wszyscy mówiliby, że to, dlatego, iż go nie puścili?my - mówił Smuda. Pojawiają się także, zarzuty, że w kadrze jest za mało napastników. Szkoleniowiec odpowiada: - U mnie każdy jest napastnikiem! Zresztą jakby?my kupili jeszcze pięciu napastników, to ta liga przestałaby istnieć.
Trener jest pewny siebie, wydaje się, że nie dopuszcza my?li o niepowodzeniu. - Zobaczymy, kogo w maju będą łapały skurcze, gdy my będziemy pruli - dodawał. W ostatnim meczu sezonu Legia podejmie na własnym boisku krakowską Wisłę. To spotkanie może zadecydować o tytule. - Usiądę w tym meczu na ławce. I to z cygarem! - ?miał się szkoleniowiec.
(Krzysztof Stanowski - "Przegląd Sportowy" - nr 45 (12 589) 2000 3-5 marca 2000rok)
Spotkanie z dziennikarzami było prawdziwym popisem szkoleniowca. Usiadł za jednym stołem razem z Markiem Pietruszką, Tomaszem Łapińskim, Markiem Citką i Piotrem Strejlauem. Nikt nie mówił tyle, co "Franz"! Tegoroczna zima była dla Legii pełna zawirowań, więc nic dziwnego, że tematów nie brakowało. Nowi zawodnicy stołecznego klubu "z pewną taką nie?miałością" odpowiadali na zadawane im pytania. - Jak mają mówić, skoro obok siedzi prezes? - ?miał się Smuda. Ani Łapiński, ani Citko nie mieli żadnych zastrzeżeń do aklimatyzacji w Legii. Wszystko przebiegało bezproblemowo. Większo?ć kolegów znali?my już wcze?niej - mówili. Citko kilka dni temu doznał lekkiego urazu na treningu i jego gra w meczu z ŁKS jest wykluczona. - Będę pauzował maksymalnie dziesięć dni. Szkoda, czekałem na inaugurację rundy wiosennej - mówił Citko. Natomiast Tomasz Łapiński dodawał: - Mam tremę.
Takich transferów do Legii nie było jeszcze nigdy wcze?niej. Klub z Łazienkowskiej został wzmocniony czterema zawodnikami, którzy mają za sobą grę w Widzewie. "To już nie moja Legia" - mówią niektórzy kibice. - To niech zmiatają na Polonię! - oburzał się w czwartek Smuda, używając słów mocniejszych, których jednak w trosce o wychowanie młodzieży postanowili?my dosłownie nie przytaczać. Nie przyjmował argumentów, że na Łazienkowskiej zawsze bardzo dużo do powiedzenia mieli kibice, potrafili wyrzucić piłkarza czy trenera. - I właśnie, dlatego nie mogli cieszyć się z mistrzostwa - mówił. - Ja nie uginam się przed żadną presją. W Turcji mierzono do mnie z pistoletu, bo nie wystawiałem jakiego? piłkarza. "To strzelaj. Najwyżej wcze?niej kopnę w kalendarz", powiedziałem - opowiadał szkoleniowiec.
Jednak jego polityka kadrowa w?ród fanów wzbudza duże kontrowersje. Ostatnim jego posunięciem było pozbycie się Piotra Mosóra i Sergiusza Wiechowskiego (obaj przeszli do Widzewa), a także przesunięcie do rezerw Mariusza Piekarskiego. - Z Mosórem każdy trener miał problem. Ja nie miałem żadnego, tylko oceniłem jego umiejętności piłkarskie. Powinien być mi wdzięczny, że umożliwiłem mu grę w Widzewie. Je?li chodzi o Wiechowskiego, gdy przyszedłem do Legii, on był jedną nogą w Stomilu. Wtedy powiedziałem: "Nie, kolego. Najpierw cię przekartkuję i zobaczę, co potrafisz". No to przekartkowałem. Natomiast Piekarski sam mi powiedział, że miałem rację, podali?my sobie ręce. Teraz zasuwa od rana do wieczora! Jak kto? umie grać w piłkę, to nie zrobię mu krzywdy - mówił Smuda.
Dla większości osób związanych z Legią zaskoczeniem było sprowadzenie Bogusława Wyparły. Ja nie znam się na bramkarzach. Trener Kazimierski uznał, że Wyparło jest konieczny - mówił Smuda. Czy więc Legia nie za szybko pozbyła się Grzegorza Szamotulskiego? - Nie mogli?my blokować mu przejścia. Potem chodziłby niezadowolony i gdyby zawalił jaką? bramkę, wszyscy mówiliby, że to, dlatego, iż go nie puścili?my - mówił Smuda. Pojawiają się także, zarzuty, że w kadrze jest za mało napastników. Szkoleniowiec odpowiada: - U mnie każdy jest napastnikiem! Zresztą jakby?my kupili jeszcze pięciu napastników, to ta liga przestałaby istnieć.
Trener jest pewny siebie, wydaje się, że nie dopuszcza my?li o niepowodzeniu. - Zobaczymy, kogo w maju będą łapały skurcze, gdy my będziemy pruli - dodawał. W ostatnim meczu sezonu Legia podejmie na własnym boisku krakowską Wisłę. To spotkanie może zadecydować o tytule. - Usiądę w tym meczu na ławce. I to z cygarem! - ?miał się szkoleniowiec.
(Krzysztof Stanowski - "Przegląd Sportowy" - nr 45 (12 589) 2000 3-5 marca 2000rok)
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.