Czy coś się zmieni?
02.01.2003 16:33
Wszyscy pamiętają zamieszki na stadionie w czasie meczu Legia – Widzew. Każdy widział jak łamane jest prawo, niszczony jest stadion. Legia została ukarana grzywną w wysokości 50 tys. złotych, oraz jedno spotkanie zostało rozegrane bez publiczności, jeżeli doliczyć koszty naprawy obiektu, straty mogły sięgnąć nawet do 200 tys. złotych. Jednak to chyba jest zbyt mało. Policja po meczu nie zatrzymała ani jednej osoby, o czym mogliśmy dowiedzieć się z wywiadu w Naszej Legii z Władysławem Leśniewskim, szefem bezpieczeństwa na Legii. Policja otrzymała zapis video wykonany przez system monitoringu, który znajduje się na obiekcie Legii. Posiadanie takiego systemu jest wymogiem nałożonym przez PZPN. Dzięki kamerom musi być widoczne każde miejsce na stadionie i to w taki sposób, aby dobrze widoczna była twarz każdego kibica. Jak to często bywa z przepisami PZPNu nie wszystkie kluby przestrzegają te normy. Nic dziwnego odpowiedni system monitoringu to wydatek co najmniej 100 tys. złotych. Oczywiście jest to uzależnione od wielkości obiektu. Na Legii działają obecnie 24 kamery wysokorozdzielczowe. Cena takiej jednej kamery to kilka tysięcy złotych. Jednak to dopiero niewielka część kosztów. Trzeba doliczyć cały system obsługi systemu, choćby monitory video i różnego typu przełączniki obrazu. Nie małe są równie koszty okablowania stadionu, przecież należy położyć setki metrów przewodów. Zatem są to nie małe pieniądze.
W tym momencie można wpaść w zażenowanie, gdy okazuje się, że po bójkach i zniszczeniach na stadionie nikt nie został zatrzymany. A system jest jedynie drogą i fajną zabawką kilku osób. Przecież Policja wkroczyła na stadion, wjechała również armatka wodna (zniszczyła kawałek murawy). To jak to możliwe, że nikt nie odpowie za to? Jeśli nikt nie odpowie to można mieć wrażenie, że nic się nie stało. Jeśli nic się nie stało to dlaczego klub, który na pewno nie jest winny zaistniałej sytuacji został ukarany? Choć PZPN chwali się, że na stadionach jest co raz bezpieczniej nie można zatem mieć nadziei, że kolejne bulwersujące zachowania chuliganów na polskich stadionach cokolwiek zmienią na lepsze.
Bezpieczeństwo na meczach to jedno, ale trzeba pamiętać również, że porządek powinien być zachowany przed i po meczu w okolicach stadionu. Niestety nie jest tak zawsze. Przypomnę to co działo się przed ostatnim meczem Wisła – Lech. Jeden z fanów krakowskiego zespołu zaatakował policjanta siekierą. Na szczęście nic funkcjonariuszowi nie stało się ponieważ ochroniła go kamizelka kuloodporna. Trudno mi w jakikolwiek sposób zrozumieć motywy działania tego „kibica”, jednak najbardziej szokujące dla mnie było, że policja nie aresztowała żadnej z osób atakujących policję (a było ich kilkanaście). Nie potrafię tego zrozumieć i nie dziwię się, że bandyci (chuligani) czują się kompletnie niezagrożeni i bezkarni. Żenujące również było tłumaczenie dowodzącego oddziałem policji, który powiedział, że najważniejsze było oddzielenie walczących stron („kibiców” Wisły i Lecha), a atakujący ich chuligani szybko zniknęli w uliczkach miasta. Trudno mi tu zrozumieć policję, która nie potrafi złapać człowieka, który mógł spowodować ciężkie obrażenia lub nawet śmierć jednego z policjantów.
Pomysłowość chuliganów jest zadziwiająca. Jest to duży społeczny problem, którym rządzący naszym krajem powinni się jak najszybciej zająć. Zapewne praca z młodzieżą nie do od razu efektu, będzie to trwało latami, ale jest konieczne. Nie może być jednak tak, że główny obowiązek utrzymania porządku w czasie imprez sportowych spada na organizatorów. Odpowiednio przygotowana musi być również policja, która obecnie często pogarsza sytuację zamiast poprawiać. Chuligani czują się bezkarnie i nie ma się czemu dziwić jeżeli faktycznie jedyną osobą ukaraną jest klub lub inny organizator imprezy masowej, który robi wiele aby zapewnić bezpieczeństwo na imprezie. W tym świetle wydaje się, że może być tylko gorzej... Oby nie.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.