Czy Kasperczak może być trenerem Legii?
14.12.2004 23:20
Henryk Kasperczak nie jest już trenerem Wisły Kraków. Czy może być trenerem Legii? Zapytany przez dziennikarza "Gazety" w trakcie zjazdu PZPN, nie potwierdził, ale i nie wykluczył takiej ewentualności. Tymczasem oficjalnie nominowany szkoleniowcem stołecznej drużyny Jacek Zieliński wciąż nie podpisał kontraktu
Fakty są takie. 1 października trenerem Legii przestał być Dariusz Kubicki. Zanim przestał, swój kontrakt już negocjował Jozef Chovanec. Negocjował, negocjował, aż przestał i w ostatniej chwili okazało się, że go w Warszawie nie będzie. Zespół przejął tercet w składzie: asystent poprzedniego trenera Krzysztof Gawara, jego współpracownik Lucjan Brychczy oraz kontuzjowany, a najbardziej doświadczony i ceniony w klubie zawodnik (także przez właścicieli) Jacek Zieliński. De facto to ten ostatni przejął obowiązki i autorytet człowieka ustalającego taktykę i kierującego zespołem. Taki stan miał potrwać chwilę. To znaczy nawet trochę dłużej, bo do zakończenia rundy jesiennej.
Równocześnie podjęto negocjacje z Dariuszem Wdowczykiem. Tak jak w przypadku rozmów z Chovancem przedstawiciele klubu ani razu nie wymienili nazwiska kandydata, przyznając tylko, że kandydatów jest kilku (choć tak naprawdę był jeden). I tak jak w poprzednim wypadku nazwisko z ich strony padło dopiero wtedy, gdy padły też negocjacje. I tak jak wtedy, w dość dziwnych okolicznościach.
Rezygnację Chovanca miała spowodować żona (on sam później temu zaprzeczał). Z Wdowczyka z kolei zrezygnowano, gdy okazało się, że za jego przyjście nie trzeba płacić poprzedniemu pracodawcy - Kolporterowi Kielce. Podobno trener przesadził z żądaniami (on tak tego nie widzi). Tylko - co już dawno wszyscy zauważyli - przedziwne jest, że jednego dnia warunkiem niepozwalającym na przyjście Wdowczyka do Legii była kwota 250 tys. zł, a jak warunek zniknął, to zniknęła i kandydatura. Zniknęła, bo "było za późno".
Dlaczego jednego dnia było dobrze, a drugiego już nie, to osobna sprawa. Ale chyba nie dlatego, że nagle niedoświadczony Zieliński stał się mężem zaufania (ufano mu już wcześniej - to prawda - ale nie na tyle, by na lata zapewnić posadę pierwszego trenera). W każdym razie w poprzedni poniedziałek na oficjalnej stronie internetowej stołecznego klubu opublikowano komunikat, że Zieliński zostaje trenerem na stałe. Pomagać ma mu Lucjan Brychczy. Jednak minął ponad tydzień, Zieliński wyjechał na urlop, a kontrakt wciąż jest niepodpisany. - To nie jest najważniejsze. Przez większość czasu zajmowaliśmy się rozmowami z zawodnikami. Musieliśmy powiedzieć kilku z nich, że nie będą już grać w Legii. Co do mojego kontraktu, to prawie wszystko już jest ustalone - stwierdził Zieliński. Słowo "prawie" jest tu jednak jak najbardziej na miejscu, bo jak wspomnieliśmy, ustalenia z Chovancem czy Wdowczykiem też były co najmniej zaawansowane.
To nie my wymyśliliśmy, że w szanującym się klubie o europejskich ambicjach nie do pomyślenia jest, by po zwolnieniu trenera, najpóźniej po kilku dniach, nie ogłoszono nazwiska następcy. I pod tym względem Wisła bije Legię na głowę. W Krakowie stan zawieszenia trwał chwilę. Nieoficjalnie długo, bo od pierwszych spekulacji odnośnie do decyzji właściciela klubu Bogusława Cupiała minęło też coś około dwóch miesięcy. W momencie jednak, kiedy ogłoszono, że trenerem przestaje być Kasperczak, ogłoszono nazwisko nowego szkoleniowca - Vernera Liczki, który tuż po zwolnieniu Kubickiego w spekulacjach zdążył wystąpić też jako jego potencjalny następca w Legii. Dlaczego zdążył? Ponieważ ponad dwa miesiące trwał tu stan zawieszenia. To znaczy od podjęcia oficjalnej decyzji o zwolnieniu trenera.
Obecni szefowie klubu z Warszawy nie od dziś pałają sympatią do klubu z Krakowa. Są tacy, którzy pamiętają jak TVN miał wyłączność na pokazywanie występów Wisły w lidze. Kasperczak też jest przez nich ceniony, a zdania co do tego czy zdolny, ale bez praktyki trener ma uczyć się na błędach (a w takim klubie jak Legia nie powinno być miejsca i czasu na błędy), czy ma go zastąpić trener z nazwiskiem, są podzielone.
Z pewnością wstępne zapytania, czy Kasperczak byłby zainteresowany Legią już były i były też na ten temat krótkie i ogólne rozmowy. Gdyby ostatecznie dostał zadośćuczynienie z Wisły i zdecydował się na rozwiązanie umowy (może przestanie powtarzać, że według przepisów wciąż jest w Krakowie trenerem), to Legia mogłaby go zatrudnić niekoniecznie za niebotyczną kwotę (bo na warunkach ustalonych w Krakowie, w Warszawie nie byłoby szans na to zatrudnienie).
Oczywiście szans na takie rozwiązanie nikt nie potwierdzi. Więcej - trudno uzyskać choć najmniejszy oficjalny komentarz w tej sprawie. Np. władze klubu z Warszawy przyjęły taktykę, że nie komentują praktycznie nic, co jest związane z Legią. Nawet tego, co z pozoru wydaje się mało istotne. Chyba że a propos tego czegoś, pod dokumentem zostały złożone podpisy. Ich prawo. Natomiast prawem prasy są spekulacje, bo reszta jest po prostu milczeniem.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.