Czy Legia to mit, który upada?
22.02.2012 11:05
Był styczeń, zbliżało się rozpoczęcie rozgrywek. Borysiuk był najrówniej grającym piłkarzem środka pola w rundzie jesiennej, lepszym od Vdorljaka i Gola. Myśl, że mógłby zostać sprzedany, wydawała się kompletnym nonsensem. Szczególnie po wywiadzie Pawła Kosmali dla miesięcznika "Nasza Legia", w którym mówił: "Stabilizacja składu, którą osiągnęliśmy, jest wartością samą w sobie" - pisze Rafał Zarzycki.
Trudno mi znaleźć drużynę z ambicjami, która pozbywa się trzech graczy podstawowego składu tuż przed startem rundy wiosennej. Można się czepiać trenera Skorży o wiele rzeczy, ale nie zasłużył sobie, żeby wyrządzić mu takie świństwo. Nie zasłużyli sobie kibice ponoszący zdecydowanie najwyższe nakłady w kraju, licznie i hojnie wspierający klub. Często w imię miłości do Legii gotowi do poważnych wyrzeczeń. Bo nawet jeśli przyjmiemy, że sprzedaż aż trzech graczy była konieczna tej zimy, choć to bardzo wątpliwe, to można ich było upłynnić tuż po otwarciu okienka transferowego, dając trenerowi czas na uzupełnienie składu i choćby szczątkowe zgranie nowych zawodników.
W dniu, kiedy finalizowano transfer Borysiuka, namaszczonego przez Vuko chłopaka, który mógłby być symbolem Legii przez wiele lat i ściągać na Łazienkowską najbardziej oddanych fanów i który wcale nie chciał z Legii na siłę odchodzić, właściciel Polonii Józef Wojciechowski powiedział: "Nie sprzedałem Jodłowca, bo mogło to być odebrane jako brak wiary w sukces". W Legii takimi błahostkami jak morale drużyny nikt nie zawraca sobie głowy, wszak "stabilizacja składu, którą osiągnęliśmy, jest wartością samą w sobie."
Całość możecie przeczytać w dzisiejszym papierowym wydaniu Gazety Wyborczej
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.