News: Zbozień odejdzie do Rosji, Legia zarobi? (akt.)

Damian Zbozień: Powalczę jeszcze o miejsce w Legii

Piotr Kamieniecki

Źródło: 2x45.info

10.10.2012 20:46

(akt. 04.01.2019 13:18)

- Nie zamierzam składać broni. Uważam, że mógłbym się przebić w Legii. Kwestia tego, czy dostanę swoją szansę i trener mocniej na mnie postawi. W Piaście naprawdę dobrze się to układa i jeśli do końca sezonu nie spuszczę z tonu, po powrocie mogę być znacznie mocniejszy. Nie mam też jednak obsesji, nie myślę ciągle, żeby wrócić do Warszawy. Myślę o każdym najbliższym treningu i meczu, tą drogą idę i w ten sposób mogę coś osiągnąć. A czy to będzie Legia, czy jakiś inny klub, okaże się z czasem - twierdzi w rozmowie z serwisem "2x45.com.pl" wypożyczony do Piasta Gliwice Damian Zbozień.

Jesteś jednym z niewielu młodych piłkarzy Legii, którzy nie skorzystali na fakcie, że do klubu wrócił Jan Urban, lubiący stawiać na młodzież. Taki Jakub Kosecki wystrzelił z formą pod jego wodzą i dziś jest już na zgrupowaniu pierwszej reprezentacji...

 

- Nie wszystkie przypadki są takie same. Wiele zależy od tego, z kim rywalizujesz na danej pozycji. Jako środkowy obrońca wiedziałem, że przede mną są Michał Żewłakow, Inaki Astiz i Dickson Choto. Choto jest jednak podatny na kontuzje i nie był w najwyższej formie, więc po powrocie z Bełchatowa miałem nadzieję, że uda mi się wywalczyć rolę trzeciego stopera. Wiadomo, że Legia rozgrywa wiele meczów w sezonie i w takim układzie mógłbym dostać szansę. Wierzyłem, że zostanę. Kiedy jednak sprowadzono Marko Sulera, zdałem sobie sprawę, że moja pozycja niemal z automatu słabnie. Jeśli ściąga się takiego zawodnika, płaci się duże pieniądze, daje mu się spory kredyt zaufania i ktoś taki szybko nie pójdzie w odstawkę. Na treningach Jan Urban ustawiał mnie jako defensywnego pomocnika i wiedziałem, że możliwości do gry raczej będę miał niewiele. A że znajduję się w wieku, w którym granie jest najważniejsze, postanowiłem odejść na kolejne wypożyczenie. Nie chciałem być jakimś głębokim rezerwowym w Legii, chciałem się rozwijać. Cieszę się, że trafiłem do Piasta, bo tu mam taką możliwość.

 

Chwaliłeś trenera Marcina Brosza i jego kult ciężkiej pracy, ale z tego wynika, że nie wszędzie, gdzie grałeś, w ten sposób podchodzono do tematu...

 

- Zgadza się, nie wszędzie. Dużo zależy od samych zawodników. W szatni Piasta jest przeambitna ekipa. Nikt nie boi się ciężkiej pracy, wszyscy lubią tę pracę, podchodzą do tematu bardzo rzetelnie. Na życie piłkarza składa się wiele elementów i między innymi to starają się nam wpoić w Gliwicach. Nie wszystko kończy się na treningu. Ważne są odpoczynek i odżywianie. Mamy w klubie dietetyka, który pilnuje tych spraw. To dla mnie wielka nowość, wcześniej się z czymś takim nie spotkałem. Tych parę elementów złożonych do kupy decyduje o twojej formie. Gdy byłem młodszym zawodnikiem, nie zwracałem na to uwagi. W innych klubach trenerzy myśleli może, że każdy o tym wie, ale tak nie jest. Nieraz miałem do czynienia z piłkarzami, którzy nie przestrzegali zasad żywieniowych

 

Miałeś problem, żeby dostosować się do wszystkich wytycznych? Jesteś z gór, tam ludzie lubią konkretnie zjeść i niektóre nawyki na pewno musiałeś zmienić.

 

 - Genetycznie jestem szczupły, mam dobrą przemianę materii. Zawsze lubiłem solidnie pojeść, ale już w Sandecji w I lidze starałem się profesjonalnie podchodzić do żywienia. Czytałem wiele książek z tym związanych i będąc potem w GKS Bełchatów wydawało mi się, że moje odżywianie stoi na wysokim poziomie. Dopiero w Piaście ta wiedza została brutalnie zweryfikowana. To było jak uderzenie głową w ścianę. Większość rzeczy, które uważałem za zdrowe, okazały się niezdrowe i szkodliwe dla mnie. Nie było łatwo wyeliminować wszystkich błędów z dnia na dzień.

Całą rozmowę z Damianem Zboźniem można przeczytać tutaj.

Polecamy

Komentarze (10)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.