News: Dariusz Banasik: Po pierwszym golu wszystko się posypało

Dariusz Banasik: Wyrachowanie przyniosło efekty - cz.I

Marcin Szymczyk, Piotr Kamieniecki, Paweł Korzeniowski

Źródło: Legia.Net

22.12.2013 15:58

(akt. 04.01.2019 12:36)

Dla drużyny rezerw jesień była bardzo trudnym okresem. Młodzi legioniści grali pierwszy raz na tym poziomie po likwidacji Młodej Ekstraklasy. Początkowo nie mogli się odnaleźć w nowej rzeczywistości, ale rozgrywki zakończyli jako lider w tabeli. Zachęcamy do naszej długiej i szczegółowej rozmowy z trenerem Dariuszem Banasikiem będącej analizą tego co wydarzyło się przez ostatnie pól roku. Dziś część pierwsza rozmowy, jutro zaprezentujemy drugą. Miłej lektury.

Rezerwy nie rozpoczęły dobrze występów w trzeciej lidze.


- Nasza postawa na początku sezonu nie była najlepsza. Wreszcie jednak przeprowadziliśmy poważne rozmowy oraz powiedziałem zawodnikom, że grają w najlepszym klubie w Polsce i to powinna być dla nich wystarczająca motywacja. Od czasu tamtego wstrząsu nie przegraliśmy. Zawodnicy też zdali sobie sprawę, że wszystko jest poniżej oczekiwań. Dodatkowo piłkarzy natchnęła wygrana z Sokołem i ciśnienie zupełnie z nas zeszło.


Nie ma trener wrażenia, że na początku sezonu bardziej bawiliście się piłką, a dopiero potem wkroczyła taktyka i dyscyplina?


- Dokładnie tak było. Chcieliśmy grać ofensywnie i miło dla oka - tak jak w Młodej Ekstraklasie, ale nie graliśmy skutecznie i musieliśmy pewne rzeczy zmienić. Zdecydowaliśmy się na inne ustawienia i innych graczy. Staraliśmy się być bardziej wyrachowani i dojrzalsi taktycznie. Doświadczeni zawodnicy w trzeciej lidze potrafili wykorzystać nasze błędy znacznie lepiej niż rywale z "młodej".


Wiadomo, że gdybyście grali poziom wyżej to drużyna wyglądałaby inaczej. Kiedy okazało się, że zagracie w trzeciej lidze, to próbowaliście przekonać któregoś z wypożyczonych do pozostania przy Łazienkowskiej?


- Zachęcaliśmy zawodników do pozostania w Legii. Niestety, do samego końca nie wiedzieliśmy, w której lidze wystąpimy. Decyzja zapadła późno, a nie wszyscy chcieli zostać. Drużyna została oparta głównie na juniorach. Budowaliśmy zespół od nowa, gdyby zostało więcej graczy z poprzedniego sezonu to byłoby trochę łatwiej. Przez pewien czas się poznawaliśmy, łapaliśmy też nić porozumienia z obcokrajowcami i wszystko zaskoczyło po pewnym czasie.


Śledził pan losy tych wypożyczonych zawodników? Niektórzy grają regularnie, ale przykładowo Bartosz Żurek zaginął w Cracovii. 


- Bartosz Żurek był w drugiej drużynie około 1,5 roku. On ma duże problemy z grą defensywną, a na wyższym poziomie takie rzeczy wychodzą. Jestem zaskoczony, że prawie w ogóle nie gra Kamil Kurowski, bo to bardzo dobry zawodnik. Niektórzy zawodnicy przydaliby nam się w rezerwach. Przyjdzie teraz czas na podsumowania i może się okazać, że ktoś do nas wróci, ale pod warunkiem, że będziemy walczyć o drugą ligę. 


Wracając do tematu - mocno was zaskoczyła ta trzecia liga?


- Zaskoczyła. Graliśmy wcześniej sparingi z takimi rywalami, a jednak nie było tak łatwo. Rywale strasznie się sprężali na starcia z nami. Wystarczy wspomnieć Huragan Wołomin, który oddał jeden strzał i wygrał, mimo że na boisku mieliśmy m.in. Żyrę czy Łukasika. Gratulowałem często przeciwnikom ofiarności, bo tego nam brakowało. Punktem zwrotnym był moment kiedy staliśmy się waleczniejsi i dostosowaliśmy się do rozgrywek. Patrzyłem też na tabele innych grup na czwartym poziomie rozgrywkowym. Zagłębie Lubin, Lechia Gdańsk i Lech Poznań nieźle sobie radzą - jednak te najlepsze ekipy z "Młodej Ekstraklasy" dają sobie radę.


Czasami śmiesznie wyglądało, że radę z legionistami dawali sobie panowie z brzuszkiem. 


- Nie lekceważyłbym panów z brzuszkiem (śmiech). Tacy zawodnicy jedli chleb z nie jednego pieca i zwiedzili często wiele klubów i mają wiele doświadczenia. Przykładem jest doskonale wszystkim znany Grzegorz Piechna. Gracze słabiej wytrenowani, ale bardzo doświadczeni potrafili zachować się na murawie lepiej od młodzieży. 


Wy też czasem mieliście doświadczonych zawodników. Marko Suler to człowiek, który grał na mistrzostwach świata. Michał Kucharczyk, Michał Żyro czy Daniel Łukasik  to z kolei piłkarze, którzy w Ekstraklasie od dziś nie grają...


- Grali w Ekstraklasie, ale to są młodzi zawodnicy. Ich doświadczenie jest małe w porównaniu z trzydziestolatkami, z którymi się mierzymy w trzeciej lidze. 


Inaki Astiz pytany o trzecią ligę mówił, że to strasznie trudne rozgrywki. 


- Gramy, jako Legia i nikt umiejętnościami nas nie pokona, za to wszyscy starają się przeciwstawić nam walką i charakterem. Czasem rozmawiając z niektórymi rywalami oni przyznają, że na starcia ze stołecznym zespołem czeka się przez długi czas. Z takim Mazurem Karczew nic nie było jasne do ostatnich minut. Pamiętam, że podobnie było w przeszłości jak trenerem był Jacek Mazurek, a szkoleniowcem pierwszej drużyny Dariusz Wdowczyk, który dał nam 10 zawodników w tym Jano Muchę. Pojechaliśmy do Nadarzyna i przegraliśmy 0:1 w czwartej lidze. Pierwszy raz zobaczyłem wtedy jak mocno potrafili zmobilizować się przeciwnicy.


Jak pan porówna Młodą Ekstraklasę z trzecią ligą?


- Ciężko to porównywać, bo tu zupełnie inaczej się gra. Byłem zwolennikiem Młodej Ekstraklasy. Jeśli chcemy szkolić zawodników i uczyć ich gry w piłkę to powinni nadal rywalizować tak żeby najważniejsze były umiejętności. W trzeciej lidze jest typowa polska piłka gdzie najważniejsza jest siła. Chcemy stawiać na jakość - tak jest w całej Europie. Wiadomo, że przygotowanie motoryczne jest najważniejsze, ale przede wszystkim powinny się liczyć elementy techniczne.


Jeśli mamy szukać pozytywów, to chyba dojdziemy przede wszystkim do tego, że trzecia liga jest dobrym przetarciem przed Ekstraklasą. Pamiętając jednak o "młodej" to najlepiej byłoby chyba gdyby były i rezerwy i zespół w ME. 


- Byłoby wtedy rewelacyjnie. Proponowaliśmy takie rozwiązanie, bo dawałoby większą możliwość rozwoju. Wiele klubów nie zgodziło się na to przez finanse, bo do utrzymania byłyby nie dwie drużyny, a trzy. 


Z prywatnej inicjatywy powstała Młoda Liga Mistrzów. Może podobnie powinno się postąpić w Polsce i zrobić coś takiego na naszą skalę?


- Z tego, co wiem to w niektórych regionach coś podobnego istnieje na niższych poziomach - poza ligą. Wszystko powinno być jednak pod szyldem związku i powinniśmy myśleć o podnoszeniu poziomu. Chciałbym rywalizować z Zagłębiem czy Lechem, bo nic nie ujmując Mazurowi Karczew, takie ekipy powinny się ze sobą mierzyć, bo pozwala to na wyłapywanie najlepszych cech zawodników. Przykładowo, młody piłkarz mieszkający koło Lublina mający do wyboru trzecią ligę u siebie albo u nas wybierze zespół blisko miejsca zamieszkania, bo pomyśli sobie, że po co się ruszać daleko. 


Planujecie jakieś sparingi z zespołami występującymi kiedyś w Młodej Ekstraklasie?


- Jeśli chodzi o zespoły z byłej Młodej Ekstraklasy, to cały czas jestem w kontakcie ze Śląskiem Wrocław. Spotkamy się też pewnie z Jagiellonią Białystok, z którą na ogół mierzymy się w każdym okresie przygotowawczym. Zależy nam jednak na potyczkach z solidnymi trzecioligowcami oraz drugoligowcami. 


Podsumujmy tradycyjnie rundę dla każdego zawodnika. Zacznijmy od bramkarzy. Może na początek weźmy na tapetę Oliwera Wienczatka. 


- To był nasz podstawowy golkiper, ale przez kontuzje Dusana Kuciaka nie mogliśmy z niego często korzystać, bo musiał być rezerwowym dla Wojciecha Skaby. Dobrze się zachowywał w meczach, robił postępy i był naszym solidnym punktem. Jeśli już chcemy się doszukiwać to błąd popełnił tylko w starciu z Ursusem. 


To czemu "Oli" odchodzi, skoro nie ma do niego zastrzeżeń?


- Nie chcę z siebie zrzucać odpowiedzialności. Oceniam go pozytywnie, ale to zawodnik pierwszego zespołu i decydujące zdanie mają trenerzy Jan Urban i Krzysztof Dowhań. Może uznali, że czas go wysłać na wypożyczenie. 


Właśnie nie pójdzie na wypożyczenie, bo zdecydowano się nie przedłużać z nim kontraktu. 


- Nie jestem aż tak bardzo w temacie. 


Mikołaj Smyłek był zaskoczeniem w bramce, ale spisał się całkiem nieźle.


- Został wrzucony na głęboką wodę, bo nie zakładaliśmy, że pojawi się na trzecioligowych boiskach. To młody chłopak, który zaliczył parę występów w piłce seniorskiej. Oceniam go w miarę pozytywnie, bo nie ustrzegł się kilku błędów. Brakuje mu doświadczenia, ale to bardzo perspektywiczny golkiper. Trzeba mu dać trochę czasu. 


To zostaje nam jeszcze Marijan Antolović. 


- Ciężki temat (śmiech). Wiadomo, w jakiej sytuacji był Marijan. Chorwat nie miał chyba zbyt spokojnej głowy, bo ciągle mówiło się o tym, że ma rozwiązać kontrakt. W niektórych momentach nie byłem z niego zadowolony i zdecydowaliśmy się, że nie będzie on bronił, bo pewne było, że prędzej czy później "Antek" odejdzie. Za bardzo nam nie pomógł i mógł się lepiej spisać, jako zawodnik pierwszego zespołu. 


Powiedzmy jeszcze kilka słów o tych, którzy trenowali z rezerwami. Chodzi mi o Adama Marczuka i Dawida Lelenia.


- Najlepiej oceniać zawodników po meczach. Na treningach oni się dobrze spisują, ale na tę chwilę są za młodzi na rezerwy. Przy problemach kadrowych niewiele brakowało żeby, któryś z nich zadebiutował. Marczuk dobrze grał w juniorach i przede wszystkim świetnie spisał się w starciu z Polonią.


Adam w takim razie zostanie? Wiemy, że ma podpisaną jedynie jakąś deklarację juniora, a nie ma kontraktu.


- Myślę, że zostanie. Chcemy żeby Adam nadal z nami trenował.

Przejdźmy teraz do obrońców. Na początek weźmy Alana Fialho, który trafił do Legii w ramach umowy z Fluminense. 


- Alan doszedł do nas praktycznie po okresie przygotowawczym. Nie wiedziałem, na co go stać na początku, ale grał u nas dosyć dużo. To dobry zawodnik, ale zdarzają mu się niewyobrażalne byki. W ostatnim meczu z Ursusem po prostu nie wytrzymałem i zdjąłem go z boiska. Podał wtedy chociażby pod nogi przeciwnika, zgubna jest dla niego nonszalancja. Albo ma kłopoty z koncentracją albo jest zbyt pewny siebie. Nie powinny mu się zdarzać niektóre zachowania - może z wiekiem to przejdzie. Wiadomo, że to piłkarz sprawdzany pod kątem pierwszej drużyny.


Rozumiem, że to o nim mówił pan na konferencji, jako o "zawodniku, po których spodziewał się pan więcej”?


- Nie mogę wszystkich mierzyć równą miarą. Jeżeli ktoś ma duży potencjał to muszę więcej wymagać, tak jak od Alana. Wydaję mi się, że Brazylijczyk nadal musi się dostosować do polskiej piłki. 


Podobny status do Antolovicia miał Marko Suler, który jednak grał częściej. W ostatnim wywiadzie dziękował panu i zawodnikom za współpracę.


- Wiemy, że Marko został przesunięty do rezerw za karę. Słoweniec bardzo się starał na treningach i byłem w szoku, że tak bardzo zżył się z chłopakami. Oceniam go bardzo pozytywnie, jako człowieka. Zaakceptował zasady naszej współpracy i nie mam do niego żadnych zastrzeżeń - pomagał nam także na boisku. Wiem, że nas chwalił i też dziękujemy mu za to. 


Przydał się ktoś taki na treningach? Marko nauczył czegoś chłopaków?


- Oczywiście, że się przydał i dla młodych chłopaków jego postawa mogła być motywująca. Podchodził do treningów profesjonalnie i  dużo pomagał młodszym kolegom, których równiez motywował.


Kapitanem zespołu był Łukasz Bogusławski, który grał i w środku obrony, na lewej stronie oraz jako defensywny pomocnik. 


-  Łukasz faktycznie grał na trzech pozycjach. To solidny zawodnik, który również w szatni miał wiele do powiedzenia. "Boguś" wprowadzał fajną atmosferę w szatni. Dużo bramek traciliśmy z kontrataków, kiedy grał Kamil Rozmus, a po tym jak Bogusławski został tam przesunięty to od razu zaczęliśmy grać lepiej. 


Ciekawym zawodnikiem jest Wojciech Kochański - reprezentant kraju i piłkarz, który sprawiał bardzo dobre wrażenie. 


- To bardzo fajny zawodnik. Wojtek na każym treningu chce robić na sto procent, nawet na rozruchach, kiedy trzeba trochę spokoju. Myślę, że to będzie piłkarz do pierwszej drużyny. Odkąd przestawiliśmy go na pozycję defensywnego pomocnika spisuje się lepiej, popełnia mniej błędów i wiążemy z nim wielką przyszłość.


Pomówmy jeszcze o bokach obrony. Na lewej stronie często grywał Kamil Rozmus, a czasem pojawiał się Maciej Prusinowski. Z prawej strony pojawiali się Łukasz Turzyniecki, którego można nazwać jednym z odkryć oraz Konrad Budek. 


- Konrad przegrał w pewnym momencie przegrał rywalizację z Łukaszem Turzynieckim, który zaczął spisywać się bardzo dobrze. To taki typ zawodnika, że potrafi się odwdzięczyć za zaufanie. Swoją postawą pokazał, że można było go uznać za pewniaka, który daje wiele w ofensywie i dostosował się do taktyki, w której nie zawsze można podłączyć się do ataku. Zaliczył dobrą rundę. 


- Rozmusa oceniam średnio. Nie mamy typowo lewonożnego zawodnika na tą pozycję i czasami popełniał zbyt proste błędy. Może ma jakieś kłopoty z psychiką i więcej dawałby w chwili większego zaufania. Prusinowski jest uniwersalny, ale nie pograłby zbyt wiele z przodu, więc cofnęliśmy go do tyłu, ale też aż tak wiele nam nie dał. 


W składzie pojawiał się też Mateusz Cichocki, który grał znacznie dojrzalej niż w Młodej Ekstraklasie. Był też Inaki Astiz, który dochodził w rezerwach do zdrowia. 


- "Cichy" miał kilka takich bardzo dobrych meczów. Nie grało mu się łatwo w trzeciej lidze z tego co mówił, ale nie mam do niego żadnych zastrzeżeń. To dobry materiał na ekstraklasowego piłkarza. Inaki Astiz to super piłkarz. Byłbym dużo spokojniejszy jakbym miał takiego zawodnika. Hiszpan wprowadzał fajną atmosferę, ale przydał mu się błąd z Mazurem Karczew, po którym zobaczył, że nie będzie tu tak spokojnie.


Trzy mecze przed wypożyczeniem zagrał tez Michał Grudniewski. 


- Byłem z niego bardzo zadowolony. W Sosnowcu są nim zachwyceni i cieszę się, że tak jest, bo dwa lata wcześniej kompletnie nie łapał się do składu.


A co z Czarkiem Michalakiem, który dochodzi do siebie po kontuzji?


- Czarek zacznie treningi w marcu. Na razie nie możemy z niego korzystać. Powiedziałem mu, że jak przyjdą mecze w czerwcu to będę z niego korzystał.


Będziecie szukali jakichś wzmocnień do defensywy?


- Akurat jesteśmy w takim momencie, że będziemy rozmawiać na temat przyszłości zawodników, – kto zostanie, kto odejdzie. Wiadomo, że Marko Suler nie będzie u nas grał, ciężko powiedzieć, co z Bogusławskim – ten zawodnik ma ważny kontrakt, ale on już gra u nas długo. Wszystko zależy od celu, co będziemy dalej chcieli zdobyć. Jeśli celem będzie awans do wyższej ligi, to musimy zostawić trzon drużyny, tak, by nie budować go od początku. Będę za tym, by podstawowi zawodnicy jeszcze przez pół roku u nas zostali i pomogli nam.


Czy ktoś konkretny jest obserwowany?


- Pojawi się niedługo paru zawodników na testach. Radek Kucharski prężnie działa w tym temacie, mamy sobie usiąść w najbliższych dniach i dobrać graczy pod względem pozycji. Brakuje nam zawodników z mocną lewą nogą. Zarówno obrońców, pomocników, ale też napastników, którzy strzelaliby bramki. Cały czas szukamy utalentowanych graczy.


W poniedziałek druga część podsumowanie rundy jesiennej w wykonaniu rezerw

Polecamy

Komentarze (9)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.