Aleksandar Vuković Dariusz Mioduski

Dariusz Dziekanowski: Kiedy właściciel zmieni prezesa?

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Przegląd Sportowy, przegladsportowy.pl

28.09.2020 08:40

(akt. 28.09.2020 08:43)

- Zbudowanie ośrodka treningowego i akademii można nazwać bazą numer 1. W Legii budowa ośrodka i akademii jest krokiem milowym, który zbliża klub do standardów europejskich, ale struktura decyzyjna dotycząca tego końcowego i najważniejszego produktu, jakim jest pierwsza drużyna, z europejskimi standardami niewiele ma wspólnego. Wygląda to trochę tak, jakby klub z tej bazy nie mógł ruszyć, bo próba wejścia wyżej kończy się powrotem do punktu wyjścia. Jest więc w końcu okazała baza, ale w tej bazie nie ma ludzi gotowych na to, by wyjść i utrzymać się na kolejnym poziomie. Można odnieść wrażenie, że cały czas nie ma szefa wyprawy… - komentuje na łamach "Przeglądu Sportowego" były napastnik Legii Warszawa, Dariusz Dziekanowski.

W Warszawie najważniejsze decyzje podejmuje właściciel, który jest jednocześnie prezesem. I tak ten prezes od kilku lat zatrudnia i zwalnia trenerów, szkodząc biznesowi prowadzonemu przez właściciela – klubowi. I od kilku lat mamy ten sam schemat. Gdy przychodzi trudna chwila, gdy ważą się losy awansu zespołu do europejskich pucharów, właściciel stwierdza, że wybór prezesa był nietrafiony i wprowadza kolejne zmiany. Czyli wracamy do bazy numer 1.

Dziś trenerem jest Czesław Michniewicz. Główna przesłanka do zwolnienia Vukovicia? Trzeba ratować sytuację, by awansować do pucharów. Decyzja podjęta została kilka dni przed meczem z ekipą z Kosowa, z którą powinna sobie poradzić nawet drużyna rezerw. Doniesienia o kulisach zatrudnienia Michniewicza po raz kolejny nie wystawiają dobrego świadectwa prezesowi i właścicielowi w jednej osobie: telefon do zaskoczonego trenera w niedzielę wieczorem z propozycją objęcia stołecznej drużyny. Ten z kolei ma chwilę na podjęcie decyzji, bo już w poniedziałek powinien stawić się na treningu. To świadczy, że decyzja podjęta została ad hoc, zapewne pod wpływem emocji. Nerwy i panika nie powinny być głównymi doradcami zarówno prezesa, jak i właściciela dużego klubu.

Wielokrotnie krytykowałem w tym miejscu Vukovicia, ale po cichu liczyłem, że co prawda powoli, ale zacznie robić z drużyną postęp. Nie sądziłem, że będzie stosował dość prymitywną taktykę, jaką widać było ostatnio. Być może czuł, że jest pod tak ogromną presją, że musi uciec się do tak mało wyszukanych rozwiązań? Nie sądziłem, że zacznie to wyglądać aż tak słabo, ale mimo wszystko Vuko zasłużył na szansę, by powalczyć o awans do Ligi Europy. Co powinno się stać, jeśli Legia chce aspirować do bycia europejskim średniakiem, stojącym na solidnych fundamentach? Myślę, że DariuszMioduski powinien w końcu stanąć przed lustrem... i podziękować za współpracę prezesowi. Na jego miejsce zatrudnić zaś człowieka, który zbuduje pion sportowy z prawdziwego zdarzenia. W przeciwnym wypadku Legia nigdy nie ruszy z tej wspomnianej na początku pierwszej bazy.

Cały komentarz Dariusza Dziekanowskiego można przeczytać na stronach "Przeglądu Sportowego".

Polecamy

Komentarze (163)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.