Dariusz Dziekanowski ocenia siłę Legii i Polonii
11.08.2010 09:11
Po meczu z Arsenalem i okresie przygotowawczym pojawiły się nawet głosy, że Bruno Mezenga, sprowadzony latem atakujący z Brazylii, jest nawet gorszy od Bartłomieja Grzelaka, z którym Legia nie przedłużyła kontraktu. - Nie wiem, czy gorszy, ale na pewno pozytywnie nie zaskakuje. Albo jest w beznadziejnej formie, albo jest zwyczajnie słaby. Oby tylko nie okazało się, że to drugie, bo przecież zawodnik przepracował z trenerem Skorżą cały okres przygotowawczy - mówi Dziekanowski.
Właściciele Legii wydali latem 2,5 mln euro na wzmocnienia zawodnikami z zagranicy. Prezes Polonii Józef Wojciechowski przyjął odmienną taktykę. Też wydawał pieniądze lekką ręką, ale szukał piłkarzy głównie z polskim obywatelstwem. - Wojciechowski kupuje zawodników, o których jest głośno: Artura Sobiecha, Ebiego Smolarka, wkrótce do zespołu dołączy Dawid Nowak. Nikt tylko nie zwrócił uwagi, że to trzej środkowi napastnicy. Trójką środkowych też da się grać, piłka nożna już różne rzeczy widziała. Ale to tak, jakby wybudować trzy balkony przy jednym pokoju. Można? Można. Co nie znaczy, że jest to rozsądne. Jednak to pieniądze pana Wojciechowskiego, więc może wydawać je, jak chce - analizuje były zawodnik Legii i Polonii, dziś prezes Polskiego Stowarzyszenia Byłych Piłkarzy.
- Fajnie, że Wojciechowski potrafi wydać milion euro na Sobiecha. Tylko pytanie, czy piłkarz jest tyle wart. Nie jest - dodaje i prosi, by nie kazać mu wskazywać faworyta piątkowego spotkania. - Bo trudno jakąkolwiek polską drużynę nazwać faworytem czegokolwiek. Widzieliśmy w pucharach, o czym mówię. Nie potrafimy być w Europie nawet średniakiem. Wisła się skompromitowała, Lech podobnie.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.