News: Dariusz Dziekanowski: Powiew ciepłego powietrza w zimie

Dariusz Dziekanowski: Trener musi budzić respekt, ale nie strach

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Przegląd Sportowy, przegladsportowy.pl

15.01.2019 09:30

(akt. 15.01.2019 09:33)

- Wiem, że metody pracy Ricardo Sa Pinto mają wielu zwolenników wśród kibiców, którzy uważają piłkarzy za rozkapryszone gwiazdy. Gwiazdy, którym nie chce się specjalnie pracować, ale bardzo chętnie wyciągają ręce po pieniądze. Owszem, czasem drużyny potrzebują wstrząsu, piłkarze dodatkowej motywacji, a każdy trener wchodzący do takiej szatni jak ta w klubie z Łazienkowskiej musi mieć charyzmę, budzić respekt i musi zdobyć posłuch. Charyzma i respekt to jedno, ale budzenie strachu – to coś zupełnie innego - komentuje na łamach "Przeglądu Sportowego" były napastnik Legii, Dariusz Dziekanowski.

Jak wynika z doniesień z różnych stron, w przypadku Sa Pinto mamy do czynienia z zamordyzmem. Z człowiekiem, który zdaje się nie szanować klubowych wartości, klubowych legend. 

Historię pracy Portugalczyka znamy już od dłuższego czasu, wiemy w jakich okolicznościach rozstawał się ze Standardem Liege. Na razie wielu przymyka oko na jego wybryki w Polsce, bo Legia po okresie zapaści pod rządami Chorwatów Romeo Jozaka i Deana Klafuricia zaczęła nieźle grać. Chwaliłem ją po kilku meczach, że odzyskuje styl, że Sa Pinto nie bał się odstawić niektórych zawodników i postawić na innych, młodszych. Czy Legia jest na tyle mocna, żeby skończyć sezon z trofeami? To się okaże. Niepokoi mnie to, że losy drużyny spoczywają w rękach jednego człowieka. Że jedyną instancją nad nim jest właściciel i prezes Dariusz Mioduski. Prezes, który niedawno chciał mieć pełną kontrolę nad tym, co się dzieje – nad transferami, nad wyborami personalnymi. Teraz poszedł w drugą stronę, czyli odsunął się w cień, dając pełnię władzy portugalskiemu trenerowi, który porozumiewa się i ufa tylko swoim portugalskim współpracownikom, który zaczyna ściągać do szatni coraz więcej rodaków. Nie podoba mi się, że prezes daje przyzwolenie na to, by trener nie szanował współpracowników, żeby budził wśród nich strach i przerażenie. To nie jest dobra droga i takich zachowań nie usprawiedliwia nawet sukces sportowy. Wcześniej czy później to się źle odbije na drużynie i na klubie. Ciekaw jestem, jak Sa Pinto zniesie to, gdy drużyna zaliczy serię słabszych spotkań. Czy zdoła nad tym zapanować, bo mnie się wydaje, że pójdzie to w stronę destrukcji. Zamordyzm ma krótkie nogi, wcześniej czy później piłkarze się zbuntują.

Ktoś powie: przecież Alex Ferguson rządził w United twardą ręką prawie 30 lat. Czy Ferguson był dyktatorem? Nie! Czym innym jest autorytet, charyzma, czym innym są rządy dyktatorskie. Ciężki trening – tak, dyscyplina – tak, ale brak szacunku – to jest niedopuszczalne zarówno w sporcie, jak i w życiu. Piłkarze zniosą wiele, ale w pewnym momencie musi to pęknąć. Nie życzę Legii takiego scenariusza, że po odejściu Portugalczyka zostanie spalona ziemia.

Cały komentarz Dariusza Dziekanowskiego można przeczytać w "Przeglądzie Sportowym".

Polecamy

Komentarze (176)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.