Dariusz Dziekanowski: Trener musi budzić respekt, ale nie strach
15.01.2019 09:30
Jak wynika z doniesień z różnych stron, w przypadku Sa Pinto mamy do czynienia z zamordyzmem. Z człowiekiem, który zdaje się nie szanować klubowych wartości, klubowych legend.
Historię pracy Portugalczyka znamy już od dłuższego czasu, wiemy w jakich okolicznościach rozstawał się ze Standardem Liege. Na razie wielu przymyka oko na jego wybryki w Polsce, bo Legia po okresie zapaści pod rządami Chorwatów Romeo Jozaka i Deana Klafuricia zaczęła nieźle grać. Chwaliłem ją po kilku meczach, że odzyskuje styl, że Sa Pinto nie bał się odstawić niektórych zawodników i postawić na innych, młodszych. Czy Legia jest na tyle mocna, żeby skończyć sezon z trofeami? To się okaże. Niepokoi mnie to, że losy drużyny spoczywają w rękach jednego człowieka. Że jedyną instancją nad nim jest właściciel i prezes Dariusz Mioduski. Prezes, który niedawno chciał mieć pełną kontrolę nad tym, co się dzieje – nad transferami, nad wyborami personalnymi. Teraz poszedł w drugą stronę, czyli odsunął się w cień, dając pełnię władzy portugalskiemu trenerowi, który porozumiewa się i ufa tylko swoim portugalskim współpracownikom, który zaczyna ściągać do szatni coraz więcej rodaków. Nie podoba mi się, że prezes daje przyzwolenie na to, by trener nie szanował współpracowników, żeby budził wśród nich strach i przerażenie. To nie jest dobra droga i takich zachowań nie usprawiedliwia nawet sukces sportowy. Wcześniej czy później to się źle odbije na drużynie i na klubie. Ciekaw jestem, jak Sa Pinto zniesie to, gdy drużyna zaliczy serię słabszych spotkań. Czy zdoła nad tym zapanować, bo mnie się wydaje, że pójdzie to w stronę destrukcji. Zamordyzm ma krótkie nogi, wcześniej czy później piłkarze się zbuntują.
Ktoś powie: przecież Alex Ferguson rządził w United twardą ręką prawie 30 lat. Czy Ferguson był dyktatorem? Nie! Czym innym jest autorytet, charyzma, czym innym są rządy dyktatorskie. Ciężki trening – tak, dyscyplina – tak, ale brak szacunku – to jest niedopuszczalne zarówno w sporcie, jak i w życiu. Piłkarze zniosą wiele, ale w pewnym momencie musi to pęknąć. Nie życzę Legii takiego scenariusza, że po odejściu Portugalczyka zostanie spalona ziemia.
Cały komentarz Dariusza Dziekanowskiego można przeczytać w "Przeglądzie Sportowym".
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.