Dariusz Mioduski: Buduję coś, co zostanie po mnie
01.06.2018 09:06
- W Hiszpanii dużo więcej pieniędzy przeznacza się na piłkę. Tam historycznie król łożył ogromne pieniądze na piłkę, wspierał Real, stąd nazywanie go klubem królewskim. U nas króla nie ma, ale państwo może pomóc, by piłka weszła na wyższy poziom. I nie chodzi o dawanie pieniędzy czy dotacje, chodzi mi o infrastrukturę czy pewne przepisy i procedury. To jedna rzecz, drugą są naturalne warunki pogodowe. W Hiszpanii wszyscy mogą grać cały rok na naturalnych nawierzchniach, dzieciaki cały rok cieszą się grą w piłkę. Stąd ich lepsze wyszkolenie. Ale weźmy takie Niemcy, tam pogoda do gry w piłkę nożną jest już tylko trochę lepsza niż u nas. Ale tam zainwestowano wiele pieniędzy w infrastrukturę, poradzenie sobie z problemami pogodowymi i szkolenie trenerów.
- Dla mnie Legia to nie inwestycja, choć podchodzę do tego biznesowo, bo chcę zbudować pewnego rodzaju wartość. Nie widzę powodów by klub z kraju w środkowej Europie, który ma prawie czterdzieści milionów ludzi, nie był wśród czterdziestu najlepszych klubów na starym kontynencie. Ja na Legii nie zarabiam, raczej dokładam, nie pobieram pensji i jedynym wyjściem bym mógł zarobić byłaby sprzedaż klubu. To największy i najtrudniejszy projekt, jaki w życiu robiłem. To ciężka praca, gdzie tylko trzy procent czasu to frajda. Złożoność tego co kibic widzi na boisku jest o wiele większa niż mogłoby się komuś wydawać. To ogromne emocje i poczucie odpowiedzialności zarazem. To projekt życia, chcę zbudować coś, co zostanie po mnie. Czuję, że zmieniam klub, który zapisze się w kartach historii polskiej piłki, polskiego sportu.
- Nie jestem zwolennikiem policji na stadionie, bojówek między kibicami. Inaczej powinniśmy spojrzeć na problem, który czasem się pojawia. Nie wyobrażam sobie policjantów w pełnym rynsztunku wchodzących na stadion. To ani wizerunkowo nie byłoby dobre, ani nie rozwiązałoby problemu. Race i ich wnoszenie? Jest małe zrozumienie dla wnoszenia i eliminacji takich rzeczy jak raca. To często bardzo małe przedmioty, przenoszone w taki sposób, że musielibyśmy rozbierać kibiców do naga podczas wejścia na stadion, by je znaleźć. A sądzę, że i tak nie do końca by to się udało. To problem nie tylko w Polsce, ale całej Europie.
- Mówimy o kwestiach bezpieczeństwa. A polskie stadiony są bardzo bezpieczne. Chodzę na wiele meczów w różnych częściach Europy i jesteśmy w absolutnej czołówce, jeśli chodzi o względy bezpieczeństwa. To bardziej kwestia wizerunkowa. Ale są momenty, w którym może się zrobić niebezpiecznie, jeden procent tego co się dzieje i to trzeba wyeliminować. Po pierwsze trzeba identyfikować i zrobić gradację kar. Trzeba rozróżnić odpalenie racy trzymanej w dłoni, a rzucenie racy w kibiców czy piłkarzy, bójki – to trzeba kwalifikować jak przestępstwo, trzeba piętnować, identyfikować osoby, które to zrobiły i najważniejszy być może element. Nie karać klubów, bo to nic nie daje. Ci ludzie, którzy to robią często mają klub w głębokim poważaniu. Te osoby powinny ponieść konsekwencje, i kary za zdarzenia mające znamiona przestępstwa powinny być drakońskie i nieuchronne. Takie osoby powinny ponieść konsekwencje nie tylko finansowe, ale i karne.
- Kluby współpracują ze swoimi kibicami i co w tym złego? Na takiej samej zasadzie kina współpracują z widzami, a centra handlowe ze swoimi klientami. To normalna sprawa. Wątpie by kluby współpracowały z osobami, który doprowadzają do bójek, przerywania meczów czy wystrzeliwania rac w ludzi. Premier chwali kibiców za patriotyczne oprawy i proszę mi wierzyć, że osoby tworzące oprawy nie biorą udziału w tym, co nam wszystkim przeszkadza. Co więcej tych ludzi boli, gdy coś się źle dzieje, gdy uderza to w to, co robią. Ludzie tworzący oprawy i robiący awantury to inni ludzie. Może się zdarzyć, że gdzieś robią to te same osoby, nie mówię, że to nigdy się nie zdarza, ale z rozmów z kolegami prowadzącymi inne kluby, oraz z własnych doświadczeń wiem, że to zupełnie inne osoby.
- Stadiony są odzwierciedleniem społeczeństwa, ale źle się dzieje, że są mieszane w jakieś dyskusje polityczne i wykorzystywane do celów politycznych. Piłka nożna jest jedynym sportem, który jest masowym w pełnym tego słowa znaczeniu. Wszyscy są na stadionach – od zwykłych ludzi, aż po elity. To całkowity przekrój społeczeństwa. Nastroje w społeczeństwie, będą też widoczne na stadionie. To co dziś jest ważne, to zrozumienie dla pewnych spraw. Jeśli chcemy mieć silną piłkę, silne ligi i reprezentację, to trzeba coś zrobić z wizerunkiem polskiej piłki. Bo to, co się dzieje obecnie osłabia kluby i powoduje spadek wartości produktu medialnego. Możliwości godnej sprzedaży praw telewizyjnych maleją. A to z kolei przekłada się na poziom sportowy. Jak nic z tym nie zrobimy, będziemy mieli problem.
- Jestem przekonany, że osoby które prowadzą kluby powinny dążyć do normalności i ją wprowadzać. Jeśli ktoś zdobędzie mistrzostwo Polski przy Łazienkowskiej, to ja składam deklarację, że będzie mógł odebrać medale i trofeum za dokonania sportowe. 99 procent kibiców naszego klubu, którzy mają Legię w sercu, zgodzą się z taką deklaracją i nie będą miały z nią problemu. Ale oczywiście nie jestem w stanie zagwarantować, że jakiś idiota się nie znajdzie i nie zrobi czegoś, za co będziemy się wstydzić.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.