News: Dariusz Mioduski: Legia ma być mieszkanką młodości z pasją

Dariusz Mioduski: Legia ma być mieszkanką młodości z pasją

Marcin Szymczyk

Źródło: Rzeczpospolita

10.01.2014 12:49

(akt. 08.12.2018 23:54)

- Zdaję sobie sprawę z ryzyka, które jest związane z futbolową otoczką. W Legii problemu korupcji nie ma i nie było, a w sprawach chuliganów nasz klub zrobił akurat największy postęp. Nasi kibice są fenomenalni, uważam, że nawet najlepsi na świecie. Piłka jest dla nich, bo w sporcie chodzi właśnie o takie emocje. Pociąga mnie budowanie czegoś od podstaw. W ciągu ponad 20 lat pracy jako menedżer, zawsze starałem się coś tworzyć, budować organizacje, zespoły, wdrażać nowe wizje. Wierzę, że mając dziesiątki tysięcy fantastycznych kibiców, nowoczesną infrastrukturę i uznaną w Europie markę, nie mamy powodów, by w 36-milionowym kraju nie mieć klubu, który jest w czołówce europejskiej - mówi w rozmowie z Rzeczpospolitą nowy współwłaściciel Legii Dariusz Mioduski.

- Nie godzimy się z porażkami, chcemy odzwierciedlać to, co jest na trybunach, czyli pasję i waleczność. Warszawski, polski charakter. Ostatnio czułem, że na poziomie organizacyjnym, dzięki Leśnodorskiemu, mamy lidera, ale wydawało mi się, że nie miało to przełożenia na szatnię. Byli fajni piłkarze, z dużymi predyspozycjami, ale kiedy przychodził moment słabości, nie było kogoś, kto poderwałby resztę do walki. Popierałem zatrudnianie Henninga Berga, bo pochodzi ze szkoły, która mi się podoba. Berg wie, jak budować drużynę. Takich ludzi będziemy szukać. Mimo że infrastrukturalnie polska liga się rozwinęła, nie widać, by nasze drużyny poszły w górę w Europie. Uważam, że kluczem jest zmiana organizacyjna. Najlepsze kluby na świecie to takie, które są najlepiej zarządzane. Dlatego mają pieniądze, bo potrafią świadomie kreować swój wizerunek. Planujemy kontynuować to, co robimy, długofalowo, odpowiedzialnie. Każdy ruch ma zmieniać na lepsze. Nie zawsze nam się uda, popełnimy błędy, ale wtedy wszyscy w klubie mają być wkurzeni i myśleć, co zrobić, by to się nie powtórzyło.


Kibice od razu zapytają: będą transfery?


- Będą, ale takie, na jakie nas stać. Nie wierzę, że gdyby pojawił się ktoś, kto da w tym roku 50 milionów złotych na czterech zawodników, to zmieni trwale naszą pozycję. Mogą przecież być np. kontuzje, sport to też kwestia szczęścia. Nie jesteśmy Realem ani Manchesterem, będziemy się wzmacniać, ale docelowo chciałbym, żeby najlepsi przychodzili z naszej akademii. Teraz będziemy w rozsądny sposób patrzeć, kogo możemy mieć z zewnątrz. Wyszkolenie techniczne to podstawa, jak piłkarz nie umie kopać piłki dwiema nogami, niczego nie naprawi ambicją. Równie ważny jest charakter, żeby to była drużyna, a nie zlepek indywidualności. Jako mistrz Polski musimy grać co roku w fazie grupowej europejskich pucharów.

Legia będzie regionalnym liderem jak Sparta Praga czy BATE Borysów?


- Chciałbym, żeby to była mieszanka młodości Ajaxu Amsterdam z pasją Celtiku Glasgow. To jest mój model – nastawiam się na wychowanków, chcę, żeby najbardziej utalentowani zawodnicy mieli u nas takie warunki, że pomyślą o wyjeździe dopiero w wieku 22, 23 lat. Będą wiedzieć, że są ukształtowani na wysokim poziomie i nie przepadną za granicą, jak ci, którzy teraz wyjeżdżają z Polski, mając 17 lat. Od strony organizacyjnej wzorem powinny być dla nas drużyny niemieckie, które funkcjonują niezwykle profesjonalnie jako przedsiębiorstwa. Dzisiaj obserwujemy efekty sportowe takiego podejścia i to z Polakami w rolach głównych.


Z kar, które klub musiał zapłacić w rundzie jesiennej, można byłoby przez rok utrzymać bardzo dobrego zawodnika.


- Zgadza się, to duży problem. Chcę, by kibice byli świadomi, że również ich zachowanie zadecyduje, czy Legia będzie dobrym klubem, czy nie. Trybuny mają wpływ na budżet, sponsorów. To, co Leśnodorski zrobił w ostatnim czasie, jest fenomenalne. Kibice uwierzyli, że ludzie pracujący w Legii mają ten klub w sercu. Jako prezes miewał ciężkie dni i pewnie takie pojawią się też w przyszłości, bo nie będzie tolerancji dla chuliganów i wandalizmu. Największy problem mamy z tymi, którzy tylko zakładają szaliki, a nie są wcale kibicami.  Najgorsze moje doświadczenie ze sportem to mecz z Apollonem przy pustych trybunach. Milion razy wolałbym grać na wyjeździe przy pełnych trybunach i dopingu przeciwko nam, niż jeszcze raz przeżyć tak smutne widowisko. Mam nadzieję, że to się nigdy nie powtórzy.


Zapis całej rozmowy z Dariuszem Mioduskim można przezcytać na stronach Rzeczpospolitej.

Polecamy

Komentarze (107)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.