News: Dariusz Mioduski: Klafurić poważnym kandydatem na trenera

Dariusz Mioduski: Legia zrobiła postęp za Sa Pinto

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: PilkaNozna.pl

12.03.2019 10:10

(akt. 14.03.2019 13:59)

- Ricardo Sa Pinto nie jest łatwym człowiekiem. Natomiast ma wiele cech od strony sportowej, także zarządzania drużyną, które spowodowały wyprowadzenie zespołu z marazmu. To rokuje na przyszłość. Co nie znaczy, że nie musi nad sobą pracować. Cała drużyna musi. Wszyscy musimy - opowiada prezes i właściciel Legii, Dariusz Mioduski w rozmowie z tygodnikiem "Piłka Nożna".

Sa Pinto robi w Legii wszystko na co ma ochotę?

- Bzdura. Rozumiem zainteresowanie mediów i emocje, nie przepadam za wyrachowanym podejściem do prowadzenia biznesu czy drużyny piłkarskiej. Natomiast lepiej byłoby, gdyby wokół trenera było mniej negatywnych emocji. Wolałbym, żeby większa uwaga skupiała się na tym, co dzieje się na boisku. A w tym względzie Sa Pinto radzi sobie całkiem nieźle. Piłkarze są dobrze przygotowani do gry pod względem fizycznym i mentalnym. Oczywiście, są pewne rzeczy, które warto zmienić, żeby było to lepiej widać na boisku. Kierunek obrany przez klub i Portugalczyka jest jednak prawidłowy.

Pod względem zarządzania szatnią również? Wieści z niej dochodzące mówią coś innego.

- Nie zaobserwowałem, żeby w szatni był kwas. Natomiast to, że niektórym nie podoba się, iż nie grają, jest normalne. Zwłaszcza że w kadrze Legii jest trzydziestu dobrych zawodników, a nie osiemnastu, pole do niezadowolenia jest większe. Napięcia z piłkarzami, których trener uznał za niepasujących do koncepcji będą zawsze w każdym klubie. To jest odpowiedzialność trenera, jego decyzje. Ja się w to nie mieszam. Sa Pinto żyje na co dzień z drużyną, mogę kierować się tylko tym, co czuje szkoleniowiec. Z mojego gabinetu nie wszystko zawsze widać.

Legia zrobiła pod wodza Portugalczyka postęp?

- Zdecydowanie! Nie ulega to w ogóle żadnej wątpliwości. Pod wieloma względami Sa Pinto jest jednym z najlepszych trenerów Legi w ostatnich latach.

Tyle, że w 20 meczach w Ekstraklasie Portugalczyk miał średnia punktów na mecz 1,9. Identyczną jak Romeo Jozak, a Chorwat na stanowisku wytrzymał jeszcze trzy ligowe mecze...

- Zwolnienia trenera nie można sprowadzić wyłącznie do kwestii liczby wygranych meczów. Ważniejszy jest rozwój drużyny, podążanie w kierunku wyznaczonym przez klub. Jako zespół piłkarski, Legia zrobiła ogromny postęp. Widzę to. Jestem o tym przekonany. Wynika to z naszych analiz, badań, statystyk. Z punktu widzenia przygotowania do gry w piłkę każdy z zawodników się rozwinął.

Rozmawia pan z Portugalczykiem na temat stylu gry zespołu, bo wydajecie 60 milionów złotych rocznie na pensje zawodników, a na poziomie Ekstraklasy tego nie widać?

- Rozmawiamy. Tylko czy gdy Real Madryt gra u siebie z Gironą, za każdym razem można zauważyć, że ma budżet osiemdziesiąt razy większy od rywala? To nie jest tak, że mamy większy budżet, więc każdy mecz wygramy 4:0. Jesteśmy w stanie płacić zawodnikom dobrze jak na polskie warunki, część z nich się jednak w Legii nie sprawdza. Tu jest ogromna presja. Do tego dochodzi specyfika ligi. Jestem pewien, że gdyby spytać zagranicznych trenerów mających za sobą pracę w Ekstraklasie, w większości powiedzą, że polska liga jest trudniejsza od innych, w których prowadzili zespoły. Trudniej się tu gra, trudniej wygrywa, poziom jest o wiele bardziej wyrównany.

Poczuł pan zażenowanie, gdy Sa Pinto nie podał ręki Michałowi Probierzowi po meczu z Cracovią?

- Na pewno nie jest to mój styl. Legia powinna być ponad to. Sytuacje są różne, niemniej do nie podawania ręki dochodzić nie powinno. Natomiast Ricardo jest człowiekiem emocjonalnym, nie wymyślił sobie tego zachowania. Z czegoś musiało wynikać. Może został sprowokowany? Czy powinien na to pozwolić - inna kwestia. W każdym razie ma trochę racji w temacie pewnych rzeczy, które się wokół Legii dzieją. On nie jest do nich przyzwyczajony. Z punktu widzenia człowieka obracającego się w kręgach europejskiego futbolu, mogę powiedzieć, że nigdzie nie spotkałem się z taką sytuacją, że najlepsze, eksportowe drużyny z danego kraju są traktowane przez otoczenie w taki sposób jak Legia. Tu się z Sa Pinto zgadzam.

To znaczy?

- Podejście do Legii często jest wrogie, nieprzyjazne. Najmłodsi piłkarze czołowych klubów Hiszpanii czy Portugalii są bardziej chronieni na boisku. Dotyczy to także decyzji dotyczących np. terminarza czy wymierzania kar.

Z którymi zawodnikami z kończącymi się kontraktami w czerwcu rozmawiacie o nowych umowach?

- Negocjujemy z Michałem Kucharczykiem, będziemy rozmawiać z Adamem Hlouskiem. W pozostałych przypadkach czekamy na koniec sezonu. Większość zawodników z tej grupy jest u schyłku swoich karier. Każdy z nich jest świetnym człowiekiem, w większości są od wielu lat związani z Legią, dlatego będziemy myśleć o różnych funkcjach w klubie dla nich. Ale najpierw sami muszą wiedzieć co chcą robić, niektórzy z nich mogą jeszcze chdeć grać w piłkę.

Legię dzisiaj stać na niezdobycie mistrzostwa Polski?

- Mistrzostwo Polski nie oznacza dla nas zastrzyku finansowego, powiedziałbym, że wręcz odwrotnie. Natomiast tytuł jest kluczem, strategicznym celem numer jeden, otwiera ścieżkę do pucharów, otwiera kwestie związane z rozwojem Legii. Nie ma jednak możliwości, żebyśmy wygrywali mistrzostwo co roku przez następne 10 lat. Mam nadzieję, że w tym roku się uda, ale widać, że Lechia radzi sobie bardzo dobrze.

Zapis całej długiej i ciekawej rozmowy z prezesem Dariuszem Mioduskim można przeczytać w najnowszym wydaniu tygodnika "Piłka Nożna".

Polecamy

Komentarze (235)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.