Dariusz Mioduski: Mam nadzieję, że pozyskamy jeszcze skrzydłowego
03.08.2020 12:30
- Pomysł na ściągnięcie Artura Boruca pojawił się z trzy lata temu. W każdym okienku – jak była możliwość – zawsze myśleliśmy o tym, żeby Artur do nas wrócił. Natomiast wiedzieliśmy w ostatnich latach, że to mało realne – ze względu na to gdzie grał i jakie pieniądze zarabiał. Z tych względów było to bardziej w sferze marzeń niż rzeczywistości. W momencie gdy jego klub spadł z Premiership, pojawiła się realna możliwość, żeby z nim porozmawiać. Rozmowy były bardzo krótkie. Jeden telefon, 2-3 dni rozmów i mamy Artura w Legii. Bardzo się cieszę.
- Co sobie pomyślałem jak zobaczyłem Boruca w gabinecie, przed podpisaniem kontraktu? Nie widziałem jeszcze Artura na żywo, bo jestem akurat na urlopie. Wszystko odbywało się bardziej telefonicznie. Miałem z nim okazję porozmawiać. Radek Kucharski był osobą, która tak naprawdę przeprowadzała transfer. Bardzo się cieszę, że za parę dni, jak wrócę, będę mógł go zobaczyć na żywo. Z tego co wiem – jest w bardzo dobrej formie, dobrze wygląda – także fajnie.
- Czy trzeba było zastawić kilka budynków z LTC, żeby wystarczyło na umowę Artura Boruca? Nie, nie jest tak źle. Artur, przychodząc do Legii, również rozumiał nasze ograniczenia. Wiadomo było na co możemy sobie pozwolić, a na co nie. Z drugiej strony, zdawaliśmy sobie sprawę, że nie przyjdzie tutaj grać kompletnie za „frytki” i musi zarabiać przyzwoite pieniądze. Sądzę, że daliśmy z siebie maksimum, a on prawdopodobnie podszedł też do tego, że nie przychodzi tutaj tylko dla zarobienia jak największej ilości pieniędzy, tylko żeby zakończyć karierę w godnym stylu. Nie było problemów z finansami.
- Jeżeli chodzi o umowę Boruca, rozmawialiśmy tylko o najbliższym roku. Nie było większej dyskusji – ani z naszej, ani z jego strony – na temat tego, co będzie dalej. Myślę, że Artur – ze swoim doświadczeniem - wie, że życie pisze własne różne scenariusze. Założyliśmy, że przez rok będzie rywalizował. Oczywiście, jeżeli będzie w formie i będzie chciał dalej grać, to jego miejsce zawsze jest tutaj. Także nie będzie problemów, żeby został w klubie w takiej czy w innej roli.
- Cena za Rafaela Lopesa jak wakacje last minute – to była duża okazja finansowa za takiego piłkarza? Zdecydowanie. Dowiedzieliśmy się o tym, że jest możliwość pozyskania go za stosunkowo niewielkie pieniądze. Skorzystaliśmy z tej okazji. Rafa wpisuje się idealnie w to, co trener Vuković chce grać na boisku - z punktu widzenia sposobu gry, parametrów, profilu jako piłkarza. Gdy dowiedzieliśmy się o tej okazji, to nie traciliśmy czasu, żeby z niej skorzystać. To był transfer za bardziej 80 czy 150 tys. euro? Bardziej 150.
- Ile transferów chcielibyśmy zrealizować w tym okienku? Główne pozycje zostały zabezpieczone. Natomiast niewątpliwie przydałby się skrzydłowy o takim profilu, które rzeczywiście do nas pasuje - dynamiczny, szybki, z dobrym dośrodkowaniem. Patrzymy na zawodników, którzy mogliby na tę pozycję również do nas przyjść. Mam nadzieję, że pozyskamy kogoś takiego w najbliższych dniach. Jeżeli chodzi o skrzydłowego – raczej przyglądamy się rynkom zagranicznym. Wydaje mi się, że nie ma wielu graczy w Polsce, których moglibyśmy sprowadzić akurat na tę pozycję i o profilu, który potrzebujemy.
- Czy awans do fazy grupowej Ligi Europy potraktujemy w kategorii pewnego niespełnienia? Nie. Musimy być realni w tym, co robimy i na jakim poziomie jesteśmy. Realia wyznaczają budżety. Wiemy gdzie jesteśmy i jaki budżet trzeba mieć, aby realnie myśleć o Lidze Mistrzów. Dziś nie jesteśmy na poziomie Ligi Mistrzów, co nie oznacza, że nie będziemy o nią walczyć. Wiadomo, że jest to możliwe. Czasami pojawiają się tam zespoły, które mają niższe budżety. Ale to bardziej w kategoriach: „Uda się”, a nie w takich, że można to realnie zaplanować. W tym momencie naszym celem jest Liga Europy. Natomiast będziemy walczyć o to, żeby zagrać w Champions League. Na pewno awans do Ligi Mistrzów byłby dla nas – nie tylko pod względem kibicowskim, lecz również finansowym – bardzo ważny, abyśmy mogli dalej się rozwijać. Damy z siebie wszystko, ale realnie myślimy o Lidze Europy.
- Jeden mecz w pierwszych rundach eliminacyjnych to dobra informacja dla Legii czy raczej niekoniecznie? Z mojego punktu widzenia – raczej niekoniecznie. Najtrudniejsze są zawsze pierwsze rundy. Wydaje się, że wtedy są najłatwiejsi przeciwnicy. Ale patrząc na grę w trudnych warunkach – a w tym roku będą szczególnie trudne – to duża loteria. Dwa mecze zawsze dawały jakiś komfort, możliwość rehabilitacji za nie do końca dobre spotkanie czy odrobienia wpadki. Zeszły sezon pokazał, że na wyjazdach wcale nie szło nam dobrze, w pierwszych dwóch rundach. Sądzę, że to bardziej dla nas problem niż zaleta, aczkolwiek w trzeciej rundzie może być to już zaleta. Bo tutaj prawdopodobnie – zakładając, że przejdziemy do trzeciej rundy – trafimy na zespół, który przynajmniej w rankingu jest wyżej od nas, nie będziemy rozstawieni. W tym wypadku szczęśliwe losowanie może pozwolić na to, że zagramy np. u siebie i może być to dla nas korzystne. Ale pierwsze dwie rundy, nie za bardzo.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.