News: Dariusz Mioduski: Trzeba podnieść wartość całej ligi

Dariusz Mioduski: Trzeba podnieść wartość całej ligi

Marcin Szymczyk

Źródło: Wirtualna Polska

09.03.2015 12:00

(akt. 08.12.2018 02:28)

- Po meczach z Ajaksem nie da się ukryć pewnego niedosytu. Ale trzeba pamiętać, skąd wzięły się te nadzieje. Co takiego się stało w ciągu ostatniego roku, że dziś wiele osób jest rozczarowanych przegraną Legii z drużyną z Amsterdamu, co by nie było, wielką europejską marką? Prawda jest taka, że konsekwentnie udaje nam się wchodzić na poziom, który pozwoli nam w przyszłości na regularną obecność w europejskich rozgrywkach - mówi w rozmowie z "Wirtualną Polską" współwłaściciel Legii Dariusz Mioduski.

- Ajax był do pokonania. Pokazaliśmy to w pierwszym meczu. W drugiej połowie zabrakło szczęścia. Zabrakło Radovica, Dudy… Wykorzystaliśmy wszystkie sposoby, żeby Rado z nami został, ale nie mogliśmy finansowo konkurować z Chińczykami. Gdy nie było już nadziei, musieliśmy pomyśleć, ile z tego może mieć klub. Ale wiemy, że pieniądze nie zrekompensują nam tego co straciliśmy.


Gdy pojawia się dyskusja zmiany jakościowej całej ligi, często podnoszony jest motyw zmniejszenia ekstraklasy, czyli postawienia na silne ośrodki.


- To jedno z rozwiązań, o którym warto zacząć głośno rozmawiać i które można brać pod uwagę, choćby jako tymczasowe. Częstsze mecze między klubami jak Legia, Lech, Wisła, Śląsk, Lechia, spowodowałyby zapełnienie stadionów. Warto zacząć debatę na ten temat. Ważne, aby to był projekt środowiskowy, tak aby nikt nie poczuł się pokrzywdzony.  My sobie poradzimy i możliwe, że będziemy w stanie zdominować ligę w krótkim okresie. Jednak potrzebujemy rozwiązań długoterminowych. Jeśli będziemy samotnie siedzieli na szczycie, to potem będzie to miało dla nas negatywny skutek finansowy. Ważne jest, by cały produkt poszedł do góry pod względem wartości. Dlatego ważna jest kwestia powstawania ośrodków, akademii piłkarskich. Lepiej mieć mniejszy kawałek w dużym torcie niż duży kawałek malutkiego tortu. To jest siła tego, co dzieje się w Premier League ale też cała koncepcja amerykańskich sportów.

Prezes Bogusław Leśnodorski mówi, żeby inaczej dzielić prawa telewizyjne i faktycznie osłabić tych najmniejszych. A więc pojawia się tu pewien zgrzyt. Bo jeśli mówimy o Niemczech, Anglii, to te przychody z praw telewizyjnych dają wszystkim zbliżone wartości, ale np. Hiszpanie dzielą tak, by ci najlepsi mieli zdecydowanie więcej.


- Tu trzeba znaleźć odpowiedni balans. Dziś tych pieniędzy w Polsce jest tak mało, że jeśli zastosujemy pełną równość, to ci najmniejsi i ci najwięksi nic z tego nie będą mieli. Dla nas prawa telewizyjne to 10 procent budżetu. Istotne, ale transfer Bielika to taka sama kwota. Tego typu transfery będą nas coraz mniej interesowały. Nie chcemy sprzedawać piłkarzy za 2 miliony euro. Jeśli nic się nie zmieni i pieniędzy w systemie będzie mało, to trzeba będzie rozmawiać o zmianach, np. zmniejszeniu ilości drużyn albo przynajmniej czasowej zmianie zasad tego podziału. Jeśli uda nam się stworzyć w Polsce grupę liderów, trzy czy cztery drużyny grające na naprawdę dobrym poziomie i które będą w stanie zaistnieć w Europie, to skorzysta na tym cała polska piłka nożna.


Cały ten list w sprawie Żyry, potem sprzedaż Bielika, pokazały, że ta wasza sytuacja nie jest aż tak dobra jak się przedstawia.


- Mamy najwyższy i zbilansowany budżet, ale musimy naprawdę strasznie ciężko pracować, żeby go spiąć. Nigdy nie będzie tak, że nie będziemy sprzedawać, a jedynie się wzmacniać. My w tym łańcuchu pokarmowym jesteśmy poniżej średniego szczebla europejskiego. Bez możliwości wychowywania i transferowania zawodników nie jesteśmy w stanie funkcjonować. To są te kompetencje, które my musimy mieć na najwyższym poziomie. Dlatego skupiamy się na tym, żeby jak najlepiej funkcjonowała akademia, inwestujemy w dział skautingu, żeby pozyskiwać zawodników takich jak Ondrej. Kluczem jest długoterminowa strategia, a takie sytuacje jak ostatnio z Bielikiem czy teraz z Radovicem po prostu się zdarzają.  Dla nas bardzo ważne jest budowanie zaufania między zawodnikami a ludźmi, którzy zarządzają klubem. Chcemy pokazać zawodnikowi, że my nie jesteśmy po to, żeby go wyzyskać. Działamy w jego interesie nie zapominając o interesie klubu.


Warszawa, potencjał, wizja, wynik a ludzie nie przychodzą na mecze.


- Wydaje mi się, że cały czas pokutuje myślenie, że na stadionach jest niebezpiecznie. Tymczasem ktokolwiek przyjdzie na stadion, niezależnie, czy zna się na piłce, czy nie, wychodzi zachwycony, bo atmosfera u nas jest genialna. Inna sprawa to myślenie, że Polacy nie potrafią grać, że polska piłka to nie jest atrakcyjny produkt. A jest coraz lepiej. Czyli musimy robić wszystko, żeby przyciągnąć ludzi. Aby to osiągnąć zrezygnowaliśmy z dotychczasowej formuły karty kibica. Mamy bardzo popularny sektor rodzinny, na którym zapewniamy dzieciom wiele dodatkowych atrakcji. Mecz piłkarski to coś więcej niż tylko wydarzenie sportowe. Kto przyjdzie na Legię, ten poczuje jej magię.


Zapis całej rozmowy z Dariuszem Mioduskim możemy znaleźć na stronach "Wirtualnej Polski".

Polecamy

Komentarze (97)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.