Dariusz Mioduski: W transferach wszystko jest dynamiczne
06.02.2020 11:40
Pańskie słowa właściwie potwierdzają miejsce, w którym jest polski futbol klubowy. Udane okienko transferowe to takie, w którym sprzedaje się wielu wartościowych graczy, a nie pozyskuje nowych, którzy mogliby poprawiać jakość rozgrywek.
- Zła jest histeria, że wszyscy sprzedają, liga tylko się osłabia, zamiast pozyskiwać. Należy jednak spojrzeć na trendy europejskie, gdzie na rynku znajdziemy zaledwie kilka klubów, które nie sprzedają tylko kupują. Wszyscy inni chcą zarabiać, taki jest ten biznes, a Polska jest na początku drogi. Jedynym sposobem jest wychowywanie i sprzedaż, choć jeśli spojrzymy na ligi spoza czołowej piątki, te z drugiego szeregu, powinniśmy dążyć do tego, by nasi piłkarze kosztowali nie 5 czy 7 mln, 20, 30, 40, a nawet 50 mln euro. To pozwoli rozwijać się, inwestować w talenty, które można pozyskiwać, szlifować i sprzedawać z zyskiem. Także poprawiać infrastrukturę, by próbować dołączyć do elity. To naprawdę jedyna droga dla nas.
W ilu kolejnych przypadkach jesteście w stanie nakreślić podobną perspektywę? I czy wreszcie pozwoli to bilansować budżet klubu, z czym ostatnio mieliście problem?
- To jest cel całego przedsięwzięcia pod nazwą Legia Training Center. Popatrzmy na kadry poszczególnych zespołów, nawet schodząc do kadry 10-, 11-, czy 12-latków. Zobaczymy, że poziom poszedł mocno w górę, jakość piłkarska tych graczy jest bardzo wysoka, a przykłady Michała Karbownika, Mateusza Praszelika, Ariela Mosóra, Radosława Cielemięckiego, Cezarego Miszty tylko to potwierdzają. Mamy całą plejadę nawet 16- czy 17-latków, którzy mają umiejętności dające przepustkę gry w dorosłej piłce z perspektywami wielkich karier w przyszłości. Nie ukrywam również, że nie chodzi tylko o sprzedaż, tzw. produkcję piłkarzy, ale podnoszenie poziomu naszej pierwszej drużyny. Mamy być w stanie grać co roku w europejskich pucharach.
Skoro Dariusz Mioduski, jak piszą gazety, rozbił tej zimy bank, to co Dariusz Mioduski zrobi z taką kasą, w sumie z około 50 mln zł?
- Kibice często patrzą na to w prosty sposób: sprzedał za milion, to kupi za milion, bo ten milion leży w banku i czeka. Realia są zupełnie inne. Funkcjonujemy jako klub-instytucja z kosztami na określonym poziomie. I dodam od razu, że jest to poziom, który ma nam uprawdopodobnić szansę gry w europejskich pucharach, wcześniej wygranie mistrzostwa Polski. Inwestujemy w wiele spraw: poprawę infrastruktury, wyszkolenie trenerów, narzędzia poprawiające komunikację z naszymi kibicami, klubowe media. Inwestujemy przede wszystkim w ludzi, czego nikt nie dostrzega, bo widać tylko końcowy efekt na boisku. Na końcu to on jest najważniejszy, natomiast koszty prowadzenia klubu są ogromne. W Legii zatrudnionych jest w sumie około 450 ludzi, z czego mało kto zdaje sobie sprawę. Dopiero patrząc na naszą strukturę, widać, ile to kosztuje. Nasz bilans transferowy jest częścią przychodów, które mają pokrywać te koszty. Nie powiem więc nigdy, że kwoty uzyskane z transferów z klubu zostaną przeznaczone w całości na zakup piłkarzy do klubu. To część fundamentu naszego budżetu obok wpływów sponsorskich czy praw telewizyjnych. Transfery na tym poziomie dają nam jednak możliwość inwestowania części tych środków w nowych graczy. Mogę zapewnić, że kwoty te będą rosły i rekordów należy się spodziewać również po tej stronie.
Zapytam konkretnie: ile wydacie na piłkarzy tej zimy? Dla kibiców sprawą wręcz oczywistą jest pozyskanie napastnika.
- Mamy drużynę, która jest optymalnie przygotowana personalnie, na każdej pozycji jest co najmniej dwóch zawodników o równorzędnych możliwościach. Jedyną pozycją po odejściu Jarka Niezgody, która wymaga uzupełnienia, jest atak. Szukamy. Wydawało nam się, że jesteśmy blisko pozyskania gracza pasującego do naszej koncepcji i pewnie wydalibyśmy na niego najwięcej w historii klubu…Chodzi o Denisa Alibeca. Wbrew temu, co się mówiło, nigdy nie doszliśmy do momentu, w którym byłaby mowa o cenie. Mniej więcej usłyszeliśmy od agentów, jakich warunków możemy się spodziewać, ale nie posunęliśmy się dalej, bo druga strona od początku była „na nie”. Fajnie byłoby, gdyby rozeszło się o pieniądze, bo byliśmy gotowi wydać naprawdę poważną sumę, ale tu nawet nie doszło do tego momentu. Nie jest łatwo znaleźć kogoś wartościowego, na pewno nie będziemy wydawać tylko po to, żeby wydać. Mam złe doświadczenia z przeszłości, kiedy po odejściu Nemanji Nikolicia i Aleksandara Prijovicia wydawało się, że łatwo uzupełnimy powstałą po nich wyrwę. Następcy, którzy mieli ich zastąpić, wyglądali fajnie, ale tylko na papierze. Nie popełnimy tego samego błędu. Jeśli ktoś przyjdzie, to tylko taki gracz, który wiele wniesie do Legii. Jestem pewien, że do końca okienka znajdziemy jakieś rozwiązanie, na pewno nam na tym bardzo zależy.
Jakub Świerczok? I czy jeśli nie on, odpuszczacie?
- Nie odpuszczamy. O Świerczoku jest głośno w naszym kontekście, ale żeby kupić, ktoś musi chcieć sprzedać. Zimą jest trudno o dobrego piłkarza. W transferach wszystko jest mocno dynamiczne.
Jakie macie cele na ten sezon?
- Jeśli chodzi o sport są trzy: mistrzostwo Polski, a jesteśmy jedynym klubem, który otwarcie o tym mówi, gra w pucharach w fazie grupowej, która jest równorzędnym celem, oraz Puchar Polski, bo Legia zawsze chce dubletu, chce każdego trofeum możliwego do zdobycia. W całym klubie mamy nawet wiele celów, sportowych i komercyjnych, które są opisane konkretami.
Zapis całej rozmowy z prezesem i właścicielem Legii Warszawa, Dariuszem Mioduskim, można przeczytać na stronach "Polsatu Sport".
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.