News: Dean Klafurić: Legia ma grać bardziej ofensywnie i kombinacyjnie

Dean Klafurić: Legia ma grać bardziej ofensywnie i kombinacyjnie

Piotr Kamieniecki, Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

27.06.2018 15:00

(akt. 02.12.2018 11:25)

- Nie brakuje mi satysfakcji z ostatnich tygodni i miesięcy. Zdobyliśmy mistrzostwo i Puchar Polski, a organizacja klubu jest doskonała i niczym nie odbiega od tego, co dzieje się zachodzie. Legię i organizację w klubie śmiało można porównywać do poziomu Bundesligi. Tyczy się to wszystkich działów poza boiskiem. Nie spotkałem się wcześniej z takim zainteresowaniem mediów, jak w Warszawie. Zaskoczyli mnie również kibice, o których słyszałem w przeszłości, ale poczułem się troszkę jak w dziecięcych czasach. Wtedy chodziłem z rodziną na mecze mojego ukochanego Dinama i wspierałem drużynę. Teraz sam mogę doświadczyć takiego dopingu, który potrafi wywołać ciarki. Zawsze marzyłem o byciu piłkarzem, potem trenerem i mogę powiedzieć, że teraz to marzenie spełniam. W klubie nie brakuje zagranicznych piłkarzy, ale bazą są ci, którzy pochodzą z Polski. Profesjonalizm wszystkich jest na wysokim poziomie - opowiada trener Dean Klafurić w rozmowie z trzema legijnymi serwisami.

Jakim wyzwaniem było przejęcie drużyny po Romeo Jozaku, który wcześniej sam sprowadzał pana do klubu?


- Przejęcie zespołu było bardzo trudną decyzją. W tamtym momencie klub poprosił mnie jednak o podjęcie się takiej roli, a miałem też umowę do końca sezonu. Nie były to dla nas łatwe chwile, wyniki mogły napełniać smutkiem. Dostałem szansę poprowadzenia drużyny i uznałem, że podjęcie się tego wyzwania będzie oznaką profesjonalizmu. Zasady były jasne. Rozmawiałem też z Romeo Jozakiem, który dał zielone światło mówiąc, że to moja kariera i moje życie. Musieliśmy poprawić potem atmosferę w drużynie, kiedy kłopoty się nawarstwiały. Podobnie wyglądała sytuacja Kresimira Sosa, który wspólnie ze mną rozmawiał z Romeo i chciał wypełnić kontrakt.


Piłkarze podkreślali, że za pana kadencji zmieniła się atmosfera, wziął pan na siebie odpowiedzialność za wyniki i inaczej zaczęto podchodzić do spraw taktycznych.


- Jeśli mówią tak zawodnicy, to nie mam wiele słów do powiedzenia w tej kwestii. Trudno mówić o sobie, a piłkarze najlepiej znają się na piłce. Takie słowa mogą jednak cieszyć, gdyż gracze zauważają pewne decyzje i założenia.

 

Preferuje pan chyba dość bezpośrednie podejście do kontaktów z piłkarzami. Guardiola przed mundialem powiedział zawodnikom w Manchesterze City, że mogą do niego dzwonić w każdej chwili w trakcie doby. 

 

- Zdecydowanie wolę bezpośredni kontakt z piłkarzami, którzy mogą do mnie przyjść i porozmawiać o każdym problemie. Chcę być dla nich otwartym człowiekiem, poznać też ich mentalność, kulturę. To wszystko może pomagać we wzajemnej współpracy. Staram się prowadzić wiele indywidualnych rozmów. W zespole mamy teraz kilku nowych graczy, którzy zetknęli się ze mną pierwszy raz i musimy się jak najlepiej poznać. Zależy mi na dobrych relacjach z zespołem. 


Spodziewał się pan, że do końca sezonu uda się nie zanotować żadnej porażki? Siedem wygranych i remis wiele mówią.


- Byłem przekonany, że jesteśmy w stanie sięgnąć po mistrzostwo i Puchar Polski, ale czy spodziewałbym się, że tak będzie to wyglądało? Wierzyłem, że osiągniemy sukces i mówiłem to wszystkim: dziennikarzom, ale też znajomym z Chorwacji. Nie wiedziałem jednak, że bilans meczów będzie tak dobry. Ważny był fakt, że wciąż wiele było w naszych mogach. Nawet wtedy, gdy byliśmy na trzecim miejscu. To od nas zależały ostateczne losy rywalizacji.


Który mecz był najtrudniejszy?


- Chyba ten w Białymstoku. Najważniejsze było jednak spotkanie w Krakowie. Wcześniej grali rywale i musieliśmy wygrać, by sytuacja w tabeli nie skomplikowała się dodatkowo. Wisła to trudny rywal, ale trzy punkty pozwoliły nam zachować szansę decydowania o własnym losie.


Kiedy poczuł się pan mistrzem Polski? Kiedy udało się zrozumieć, że udało się zdobyć podwójną koronę?


- Jeśli prowadzisz mistrzowski klub z mistrzowską kadrą zawodniczą, już możesz się poczuć niczym mistrz. Ale tytuły trzeba było zdobyć poprzez pracę. Pierwszy raz mistrzem kraju poczułem się w szatni po meczu w Poznaniu, ale z każdym kolejnym dniem i tygodniem, gdy schodziła adrenalina, to uczucie było coraz przyjemniejsze i mocniej oddziałujące.


Na sukces pracuje mnóstwo ludzi, choć kibice wskazali, że najlepszym graczem sezonu był Arkadiusz Malarz. Faktycznie można go uznać za człowieka, który miał największy udział w zdobyciu podwójnej korony?


- Malarz to doskonały piłkarz, ale po wygrane można sięgnąć tylko dzięki drużynie. Jeśli masz dobry zespół, jesteś w stanie wiele osiągnąć. Futbol to sport zespołowy, pełen odpowiednich połączeń. Każdy dołożył cegiełkę do sukcesów. Mogę podać nazwisko każdego piłkarza: Niezgody, Pasquato, Kucharczyka. Maradona i Messi to kapitalni piłkarze. Widzimy często, jak Leo wygląda w Barcelonie gdzie jest świetna drużyna i ten kolektyw robi z niego lidera i genailnego gracza. Ale ten sam Messi wychodzi na boisko z kadrą Argentyny, gdzie nie ma drużyny i pojawiają się problemy. Postawa na boisku zależy od mnóstwa czynników, organizacji… Argentyna ma doskonałych graczy, Messiego - jednego z najlepszych w historii, ale gdzie piłkarz Barcelony jest bez drużyny? To doskonale widzimy na trwających mistrzostwach świata. Podobnie jest z Cristiano Ronaldo - zarówno Real Madryt jaki i Portugalia robią z niego lidera. Te drużyny cechuje jakość, ale i bardzo dobra organizacja gry. On piłkarsko jest najlepszy ale system gry jest ustawiony pod niego.


Jaką drużyną będzie Legia w przyszłym sezonie?


- Chcemy, by nasza gra była lepsza. Ciężko nad tym pracujemy w trakcie trwających przygotowań. Plan jest taki, by Legia grała znacznie bardziej ofensywnie i kombinacyjnie.


Ma w tym pomóc system 3-5-2, który choćby za sprawą wysokiego pressingu jest inny od tego, nad którym pracowano w USA.


- Próbujemy tego ustawienia, ale nie chcemy się ograniczać do jednego systemu. Warto mieć w zanadrzu kilka rozwiązań, które pozwolą nam na zmianę taktyki również w trakcie meczów. Mamy opracowane profile zawodników i staramy się dobrać najlepsze założenia 3-5-2 do naszych graczy.


Niektórzy reprezentanci Polski uważają, że praca nad dwoma systemami to już za dużo…


- Najważniejsze zawsze będą zadania, które piłkarze mają przydzielone w danym systemie. Każde ustawienie może być dobre i każde może być złe. Wszystko zależy od poleceń i tego, jak czują się z nimi zawodnicy. Nie grają systemy, grają ludzie.


Ile potrzeba czasu, by legioniści przyzwyczaili się do nowego systemu i zadań?


- Jeśli masz do dyspozycji dobrych zawodników, to szybciej będą w stanie poradzić sobie ze zmianami taktycznymi. W Legii mamy utalentowanych graczy prezentujących wysoki poziom, co pozwoli im na szybsze przyswajanie zadań, w fazie defensywnej, jak i ofensywnej. Jestem przekonany, że nasi gracze odnajdą się w założeniach i doskonale będą wiedzieli, jak zachować się na etapie budowania akcji, destrukcji oraz co mają robić pod bramką rywali, a co przed naszym polem karnym. Futbol to mimo wszystko prosta gra. Wysoki pressing z przodu, średni w środkowej strefie i niski w defensywie.


Może pan więcej powiedzieć na temat nowego ustawienia? Jakie są założenia?


- Podstawy już znacie, ale muszę też mieć jakieś sekrety (śmiech).


W sparingu ze Stalą Mielec było widać, że zespół ma inicjatywę, ale kiedy rywale przeszli na połowę Legii, pojawiały się problemy w defensywie.


- Widzieliśmy kilka pozytywnych zachowań, choć pojawiły się również błędy, ale to normalne. Mamy jeszcze okres przygotowawczy i chcemy pracować nad tym, co nie gra jeszcze odpowiednio dobrze. Biorę takie błędy na siebie i jeśli ktoś chciałby szukać winnego, to może śmiało skierować swój wzrok na mnie. Nie widzę z tym problemu. Cieszy fakt, że już w drugim sparingu widzimy sporo pozytywów, zwłaszcza w kwestii wysokiego pressingu. To wygląda naprawdę dobrze.


Jakie trudności piłkarze mogą mieć z nowym systemem?


- To tylko kwestia akceptacji, psychologii. Jeśli piłkarze ułożą sobie w głowie, że są gotowi na ten system, że znają już jego założenia, to będą w stanie dobrze się w nim prezentować. Wierzę, że nie będziemy mieli problemów na boisku.


Michał Pazdan gra w takim ustawieniu na mistrzostwach świata. Jak pan ocenia jego występ na mundialu?


- Prezentuje swój normalny, bardzo wysoki poziom. To piłkarz, który nie ma wahań formy i nie zaskakuje nas to, co prezentuje.


Nie obawia się pan o formę psychiczną Pazdana i Artura Jędrzejczyka?


- Obaj dostaną czas na odpoczynek po mistrzostwach świata. Zobaczymy jeszcze, jak długi będzie ich urlop. Weźmiemy pod uwagę aspekty psychologiczne i motoryczne. Myślę, że długość ich odpoczynku będzie oscylowała w granicach 10-14 dni. Myślę, że możemy mówić, że do gry wrócą w sierpniu. Może stanie się to ciut wcześniej, może ciut później.


Na zgrupowaniu pracujecie nad taktyką, ale również nad motoryką i stałymi fragmentami gry. Jak ocenia pan pierwsze dwa tygodnie przygotowań?

 

- Jestem usatysfakcjonowany postępami w zakresie motoryki, a także taktyki. 

 

Jak pan postrzega nowych graczy Legii oraz tych, którzy wrócili z wypożyczeń?

 

- Wielu z tych, którzy byli w poprzednim sezonie wypożyczeni, ma przed sobą dużą przyszłość. Obserwujemy ich postawę, to interesujący gracze i wkrótce zdecydujemy, kto zostanie z nami na przyszły sezon. Jose Kante to bystry gość, a przede wszystkim bardzo dobry piłkarz, który potrafi wpłynąć na zespół i dysponuje naturalną szybkością. Wieteska najlepiej reklamował się na boisku w barwach Górnika Zabrze. Na razie za nami dwa tygodnie treningów i nie jest to zbyt długi czas, by oceniać graczy. Potrzebujemy jeszcze trochę więcej czasu. 

 

Docelowo, ilu piłkarzy znajdzie się w kadrze Legii?

 

- Teraz skład jest faktycznie szeroki. Po decyzjach dotyczących tego, kto zostanie w naszej kadrze na przyszły sezon, będziemy chcieli dysponować 25 graczami z pola oraz trzema-czterema bramkarzami. 

 

Na bramkarzy jest konkretny plan? Przynajmniej trzech ma teraz ambicje sięgające pierwszego składu. 

 

- Na ten moment ustalone są pozycje startowe: pierwszym bramkarzem jest Arkadiusz Malarz, drugim Radosław Cierzniak, a numerem trzy Radosław Majecki. Każdy z nich jest bardzo dobrym zawodnikiem. Cieszę się, że mogą trenować z takim specjalistą, jakim jest Krzysztof Dowhań. W poprzednim sezonie działaliśmy trochę jak Juventus, gdyż Malarz grał w lidze, a Cierzniak w pucharze. Mamy teraz jeszcze Majeckiego, który walczy o swoją pozycję i o jego przyszłości zdecydujemy po okresie przygotowawczym. Każdego dnia trener Dowhań ocenia golkiperów, ma w tym wiele doświadczenia i z pewnością dostrzeże i wskaże, kto prezentuje się najlepiej. Wierzę mu w kwestiach bramkarskich, bo wykonuje doskonałą pracę i posłał w świat wielu znakomitych zawodników. 

 

Mówiąc o trenerze Dowhaniu, muszę również wspomnieć o pozostałych członkach mojego sztabu, od którego dostaję mnóstwo pomocy. Mój asystent „Vuko”, Paweł Kozub… Wiele mi pomogli w poprzednim sezonie. Podobnie było z Wojtkiem Kowalewskim. Futbol to nie tylko piłkarze, ale również sztab, który musi się uzupełniać i wzajemnie sobie pomagać. Regularnie wymieniamy się doświadczeniami i myślami. To konstruktywne, bo każdy może przekazać swoją wizję, pomysł. Teraz jest z nami również Ivan Prelec, którego poznałem w Chorwacji i wiem, że dodatkowo nam pomoże. Cały nasz sztab to ludzie, którzy chcą, by Legia szła do przodu. 

 

Brak Jarosława Niezgody będzie mocno krzyżował szyki? Może warto pomyśleć o jeszcze jednym napastniku?

 

- Zobaczymy. Mamy już kilku napastników, którzy pasują do trenowanego obecnie systemu. Jednym z nich jest oczywiście Kante, a trzeba też do nich doliczyć Radovicia, Hamalainena i Kucharczyka. Oni są w stanie odnaleźć się na tej pozycji, są uniwersalnymi piłkarzami. Niezgoda z czasem wróci, choć pamiętajmy, że kończyliśmy sezon bez niego. Ma wielki potencjał i bardzo nam pomaga, ale jesteśmy w stanie go zastąpić. 

 

Są pozycje, na których widziałby pan potrzebę kupienia nowych graczy?

 

- Mamy regularny kontakt z władzami klubu, dyrektorem technicznym. Najpierw musimy jednak zrobić porządek z kadrą, którą mamy obecnie. Jeśli ma się trzy lodówki, to czwarta raczej nie jest nam potrzebna. Wtedy lepiej pomyśleć o zmywarce. O jakich myślę pozycjach? Władze klubu doskonale to wiedzą (uśmiech). Ta praca sprawia, że trzeba mieć czasem pewne sekrety. 

 

Teraz widzimy pana jako rozmownego człowieka, na konferencjach rzadziej wypowiadał się pan tak obficie. 

 

- Niewiele czasu minęło od początku mojej pracy do końca sezonu. Istotne jest dla mnie to, by piłkarze dowiadywali się ode mnie wszystkiego jako pierwsi. Jeśli byłoby inaczej, nie byłoby to dobre dla zespołu. Jestem otwarty, by rozmawiać o futbolu, bo po prostu strasznie to lubię.

Polecamy

Komentarze (83)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.