Domyślne zdjęcie Legia.Net

Delegat PZPN sugeruje najwyższą karę z możliwych

Marcin Szymczyk

Źródło: Gazeta Wyborcza

08.03.2011 09:44

(akt. 14.12.2018 19:23)

Na łamach Gazety Wyborczej delegat PZPN opisuje swoje spostrzeżenia podczas meczu Legii z Polonią, sugeruje też Komisji Ligi nałożenie najwyższej kary z możliwych. - Nie chcę wpływać na decyzję Komisji Ligi, bo to ciało niezależne. Wydaje mi się jednak, że Legia dostanie największą karę w tym sezonie. Bluzgi i obraźliwe przyśpiewki z obu stron, bo poloniści też rzucali "k...mi", były właściwie przez cały mecz. Zaczęły się na pół godziny przed spotkaniem. Wszystko opisałem w raporcie, z wyszczególnieniem minut, w których je wznoszono - opowiada Mirosław Starczewski, delegat PZPN na mecz.

- Przed meczem dyrektor ds. bezpieczeństwa Legii Bogusław Błędowski poprosił mnie, byśmy razem obejrzeli transparenty, które chcieli rozwiesić kibice. Zaznaczam jednak, że to on podejmuje decyzję, ja mogę wyrazić tylko swoje zdanie i opisać sprawę w raporcie. Gdy powiedziałem, że według mnie flaga: "Ukochane miasto Lwów" nie powinna zawisnąć na trybunach, bo nie ma nic wspólnego z meczem, człowiek przedstawiający się jako wiceprezes Stowarzyszenia Kibiców Legii powiedział, że jestem chory na głowę i powinienem się leczyć.

- Nie pozwoliłbym także na rozwieszenie transparentu: "Jedna jest siła w tym mieście. To potęga, a wy kim jesteście?". Uważam, że jest prowokujący i przekazałem to Błędowskiemu. Gdy transparent rozwieszono, nie chciałem przerywać meczu, bo uznałem, że próba jego ściągnięcia mogłaby zrobić więcej złego niż dobrego - mówi delegat PZPN.

- Niestety, można było mieć bardzo duże zastrzeżenia do działania służb porządkowych na północnej trybunie. Kibice Legii nie byli przeszukiwani tak starannie jak kibice Polonii, którzy musieli nawet ściągać buty, żeby pokazać, czy nic w nich nie chowają. Prawdopodobnie race mogły zostać przyniesione na stadion jeszcze przed meczem i gdzieś przechowane. Podejrzewam, że do ich wniesienia na trybunę użyto masztów od flag i transparentów.

- Samych petard hukowych było ponad 30. Nie tylko w samej końcówce meczu, kilka wybuchło znacznie wcześniej, a trzy już po tym, kiedy sędzia przerwał i ponownie wznowił mecz. Jeszcze więcej było rac dymnych i świetlnych.

- Pod koniec meczu, kiedy kierownictwo Legii już wyszło, piłkarze podbiegli do kibiców i najpierw krzyczeli wspólnie: "Kto jest mistrzem? Legia!", co było w porządku, ale potem padło: "Polonia K, Polonia S, Polonia starą k... jest" i inne bluzgi. Piłkarze uczestniczyli w tym, a potem jeszcze klaskali.
Skandaliczne zachowanie. Szkoda, że szefowie klubu tego nie widzieli. Piłkarz Manu trzymał podczas tych bluzgów na rękach małe dziecko. Też napisałem to w raporcie - kończy Mirosław Starczewski.

Polecamy

Komentarze (136)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.