Domyślne zdjęcie Legia.Net

Dlaczego legioniści oddychali rękawami?

Piotr Szydłowski

Źródło: Legia.Net

29.04.2007 17:41

(akt. 23.12.2018 09:43)

Mniej więcej po 70 minutach gry piątkowego meczu w Krakowie, gra mistrzów Polski "siadła". "Wojskowi" stracili drugiego gola i już się w tym meczu nie podnieśli. Uwagę niektórych obserwatorów przykuła szybka prośba o zmianę strzelca gola dla Legii, 18-letniego <b>Macieja Korzyma</b>. Prawda jest jednak taka, że niemal cały stołeczny zespół po 20 minutach gry w drugiej części spotkania oddychał już rękawami.
W pierwszej połowie legioniści dobiegali momentalnie do rywala z piłką, przez co gra toczyła się głównie w środkowej strefie boiska, a gospodarze nie mieli większych szans podbramkowych. Należy jednak zauważyć, że w końcówce pierwszej części spotkania wiślacy zdążyli stworzyć sobie kilka okazji, gdy "wojskowi" ich nie upilnowali. O ile w pierwszej fazie drugiej połowy widać było walkę ze strony legionistów, to po golu Jeana Paulisty na 3:1 z walki w dużej mierze pozostawać zostały jedynie dobre chęci. Na 15 minut przed zakończeniem spotkania gołym okiem widać było już, że nasi gracze marzą bardziej o odpoczynku w szatni, niż próbie pogoni za rywalem. Z kolei gospodarze pod względem fizycznym prezentowali się tego dnia o klasę lepiej. Kiedy "wojskowi" snuli się już po boisku to piłkarze "Białej Gwiazdy" konstruowali nowe ataki z wyjściem na pozycje w pełnym biegu. Zmęczenie widać było we wszystkich formacjach. Napastnicy (Włodarczyk i Korzym) zostali wymienieni już na 20 minut przed końcowym gwizdkiem. Roger i Radović biegający przy linii bocznej przez większą część drugiej połowy nie istnieli. Co jakiś czas za rywalem nie nadążał również Grzegorz Bronowicki, który kilkakrotnie leżał również na murawie z powodu urazów. Również grający w środku pola Marcin Smoliński nie wytrzymał trudów spotkania kondycyjnie. Jako tako trzymali się Łukasz Surma, Piotr Bronowicki oraz środkowi obrońcy, którzy w meczu są zawsze trochę mniej eksploatowani pod względem biegowym. Za nami 9 z 15 meczów niespełna 3-miesięcznej rundy wiosennej na polskich boiskach. Czy czas już na wakacje? Zimą do sztabu szkoleniowego Legii dołączył dobrze rozpoznawalny w Polsce przez kibiców fizjolog, Ryszard Szul. Prasa często nazywała przyjście byłego trenera ds. przygotowania fizycznego w Wiśle Kraków i Arce Gdynia, jako najlepszy transfer "wojskowych" podczas przerwy między rundami. Trener Szul wprowadził do klubu z Łazienkowskiej kilka swych gadżetów mających pomóc w jak najlepszym przygotowaniu zawodników, o czym rozpisywała się również prasa. Na ile nowinki techniczne oraz praca przy Łazienkowskiej w tej materii okazują się skutecznie widzieliśmy w piątek w Krakowie. Nie bez znaczenia pozostaje również fakt mnożących się w zespole kontuzji. Na ile jest to dziełem przypadku, a na ile błędów w pracy z zespołem - ciężko jednoznacznie ocenić.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.