News: Dominik Ebebenge: Docelowym miejscem Legii jest Liga Mistrzów

Dominik Ebebenge: Docelowym miejscem Legii jest Liga Mistrzów

Marcin Szymczyk

Źródło: wiadomości24.pl

10.04.2014 21:38

(akt. 08.12.2018 18:33)

- Można powiedzieć, że w tej chwili wszyscy wsiadamy na rower i rozpędzamy się. Różnica punktowa, jaka wytworzyła się między Legią a resztą stawki, nie jest przypadkiem - mówi jej kierownik ds. rozwoju sportowego Dominik Ebebenge.

- Legia jest skoncentrowana na budowaniu wartości, co znaczy, że naszym celem jest poszukiwanie zawodników na takim etapie rozwoju, by podwyższyć ich cenę rynkową. Z kilku powodów. Po pierwsze: dla ukształtowania wizerunku klubu, który jest profesjonalny, atrakcyjny i dynamicznie się rozwija. Po drugie: stanowi to poważne źródło dochodów. Przyjęliśmy taką strategię, która ujawniła się w przypadku transferów Ondreja Dudy czy Guilherme. Ci zawodnicy, z różnych powodów, wieku czy przypadków losowych, są możliwi do pozyskania z punktu widzenia naszych finansów i dysponują takim potencjałem, który w krótkim okresie czasu pozwoli nam zbudować ich jako produkt piłkarski i odpowiednio wypromować na rynki, które są bardziej zasobne w kapitał. Na takim założeniu się opieramy, weryfikując piłkarzy pod kątem określonych kryteriów. Niezbędna w jego realizacji jest precyzja i spójność. Będziemy robić wszystko, żeby budżet stabilnie rósł, co jest możliwe także dzięki wydajnej pracy scoutingu. Jesteśmy jedynymi, którzy mogą sobie pomóc.


Byłeś jedną z osób zaangażowanych w zatrudnienia trenera Henninga Berga. Jego przyjście można potraktować jako import koncepcji zarządzania drużyną rodem z Zachodu?


- Jak najbardziej. Jednym z powodów za zatrudnieniem Berga było to, że standardy prowadzenia pierwszej drużyny nie były tak dynamiczne i zróżnicowane jak oczekiwaliśmy. Nowy sztab szkoleniowy jest w stanie zaszczepić pewne wzorce, które staną się częścią naszego DNA. Zmiany są konsekwentnie wprowadzane w tak inteligentny i świadomy sposób, żeby nie burząc stanu rzeczy, doprowadzić do pozytywnej ewolucji. Na tle europejskiego rynku piłkarskiego pozycjonujemy się w takim miejscu, żeby zawodnik przyzwyczajony przy Łazienkowskiej do pewnych standardów, odnalazł je w najsilniejszych ligach w Europie. To pomoże nam w sprzedawaniu piłkarzy za większe pieniądze i podniesie prestiż klubu. Trenera Berga oceniamy nie tylko pod kątem doraźnych wyników sportowych, ale budowy fundamentów, które wyrosną w przyszłości i pomogą jego następcom funkcjonować w określonych ramach, do których będą tylko dopasowywać kolejne elementy.


Czwarte miejsce w fazie grupowej Ligi Europy uważasz za wynik poniżej możliwości?


- Jasne. Stać nas, żeby w tych rozgrywkach wychodzić z grupy. Jest naturalne, że może pojawić się kilka czynników, które w danym momencie mogą to utrudnić, większym klubom ta sztuka się nie udawała. Pożądanym miejscem Legii jest Liga Mistrzów i dalsza gra w LE po zajęciu trzeciego miejsca w grupie. Oceniam, że przy obecnym tempie rozwoju i kapitale ludzkim w Legii wymaga to czterech-pięciu lat ciężkiej pracy.

Kibicowskim targetem klubu jest jakiś szczególna grupa?


- Zdecydowanie cały przekrój społeczeństwa. Jesteśmy największym klubem w Polsce, klubem dla mas, dla wszystkich, którzy chcą się z nim identyfikować. Dla młodych, starych, bogatych, biednych, urodzonych w Warszawie i czujących związek z tym miastem. Demografia Warszawy pokazuje, że jest ona bardzo zróżnicowana pod kątem społecznym. Jest wielu cudzoziemców, jest wiele osób, które przyjechały za pracą z innych rejonów Polski, wielu takich jak ja, łączących rożne kultury. Chcielibyśmy, żeby nośnego hasła z trybun "Legia to my" mogli używać wszyscy mający jeden wspólny cel - dobro klubu.


Podczas meczów ligowych niespełna 70 proc. stadionu Legii jest zapełnione. W ubiegłym roku Ekstraklasa SA przeprowadziła badanie, z którego wynika, że z 11,6 mln piłkarskiej publiczności w Polsce aż 7 mln to osoby mało zaangażowane, włączające telewizor tylko przy okazji ważnych meczów lub w towarzystwie.


- Jako osoba pracująca w klubie wstydzę się tego. Podobne uczucie powinno towarzyszyć każdemu kibicowi z osobna. Jestem pokojowo nastawiony do świata, ale jedną z niewielu rzeczy, które wzbudzają we mnie pasywną agresję jest wygodnictwo i postawa roszczeniowa. Nie mam na myśli ogółu sympatyków Legii, wśród których są tysiące takich wzorcowych, natomiast bardzo łatwo ustawić się w pozycji osoby negującej i krytykującej. Jeśli kibic X chce, żeby ten zespół był lepszy i bardziej konkurencyjny w Europie, musi zadać sobie pytanie: co ja robię, żeby tak się stało? Bo po to, żeby coś się stało, klub potrzebuje paliwa. Tym paliwem jest przyjście na stadion, angażowanie się w sprawy klubu. Nie chodzi tylko o pieniądze, ale świadome podejście do kwestii wspierania drużyny. Legia to nasze wspólne dobro. Ja poszedłem ścieżką oddania jej wszystkiego co mam do zaoferowania i z czystym sumieniem patrzę w lustro.


Jak wyobrażasz sobie Legię w roku 2020?


- Jako klub, który po raz któryś z rzędu zagrał w Lidze Mistrzów, z którym liczą się mocne piłkarskie firmy w Europie i który jest w stanie grać z nimi atrakcyjny futbol. Klub obudowany Akademią cieszącą się wielkim prestiżem, której wychowankowie odnoszą sukcesy w topowych zespołach. Chciałbym, żeby Legia stanowiła wtedy wzór organizacji sportowej. Potem mogę umrzeć. Z uśmiechem na twarzy.


Zapis całej rozmowy z Dominikiem Ebebenge można przeczytać w serwisie wiadomości24.pl

Polecamy

Komentarze (62)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.