Dominik Furman czyli przykład dla innych
25.09.2015 09:49
Dominik Furman pokazuje, że powrót do polskiej ligi może bardzo dobrym sposobem na odbudowanie się po nieudanej przygodzie za granicą. Kiedy dziewięć miesięcy temu wracał z Tuluzy, w momencie podpisywania kontraktu przypięto mu łatkę przegranego. Miał zrobić karierę we Francji, skończyło się na pięciu występach w pierwszej drużynie i kilkunastu w piątej lidze. Jak na piąty najwyższy transfer w historii Toulouse (2,7 mln euro), mizerny wynik. - Niech gadają, co chcą. Jestem na to przygotowany. Co mogę powiedzieć? Na pewno nie będę się przejmował, ale robił swoje - obiecał wtedy. Słowa dotrzymał. Dziś pozycja Furmana w Legii jest niepodważalna. To centralna postać nie tylko na boisku, ale też coraz ważniejsza w szatni. Dobry przykład dla innych, którzy porwali się z motyką na słońce i wstydzą się przyznać do błędu.
Furman długo się nie wahał, gdy zadzwonił telefon z Warszawy. Poprosił o kilka godzin do namysłu i odpowiedział, że się zgadza. Doszedł do ściany, wiedział, że kolejne miesiące bez gry sprawią, że będzie w jeszcze gorszej sytuacji. Owszem, mógł inkasować co miesiąc świetne pieniądze, ale zdecydował się na krok w tył i czterokrotnie niższą pensję. Tuluza nie pokrywała mu różnicy, jak to zazwyczaj dzieje się przy wypożyczeniach. Latem je przedłużono o rok, wpisując kwotę pierwokupu, nieoficjalnie około 800 tys. euro. Jeśli w czerwcu przyszłego roku legioniści będą musieli wydać te pieniądze, zrobią to bez wahania. Zawodnik będzie miał wtedy 24 lata, czyli w ciąż będzie można na nim zarobić.
Regulamin:
Punktacja rankingu:
Za każdy nowy komentarz użytkownik dostaje 1 punkt. Jednak, gdy narusza on nasze zasady i zostanie dezaktywowany, użytkownik straci 2 punkty. W przypadku częstych naruszeń zastrzegamy sobie możliwość nakładania wyższych kar punktowych, a nawet tymczasowych i permanentnych banów.